Dzień dobry! I po wszystkich moich obietnicach… Znów nie ogarniam tej kuwety, a przecież wydawało mi się, że zaczynam nadganiać powolutku moje zaległości, a są one ogromne i ciągną się za mną jak smog za każdym mieszkańcem Krakówka.
Chyba tak teraz będę rozpoczynał wpisy – lajfstajlowo. Książka z Polski (w stu procentach), pendrive z Chin, adapter do Ipada z Chin, bateria z Japonii, długopis z Krakowa, kubek z Tarnowa, podkładka z Niemiec, herbata z Indii, cytryna z Biedronki :)
Dobry wieczór! Hu hu ha! Zima nasza zła była! W całej Polsce zimno i mróz szczypał po uszach i nosach. Nie lubię zimy, ale jak to w słynnym zdaniu z „Misia” rozumiem, że „Jak jest zima to musi być zimno”. Dlatego staram się zacisnąć zęby i oddychać przez nos. Na szczęście w Krakowie już cieplej. A dziś wieczorem będzie o kolejnej książce z polecenia. Ze źródła, które do tej pory podsuwało mi pozycje nieoczywiste dla mnie, a które okazywały się być pozycjami ciekawymi i wciągającymi.
Wracam do książek na chwilę moi drodzy, albo może na dłużej. Wolałbym na dłużej lecz kto to tak naprawdę wie.O przeczytaniu tej książki myślałem od momentu, gdy polubiłem fanpage na Facebooku: Duchologia. Na fanpage’u tym znajdziecie piękne zdjęcia z okresu dzieciństwa, perełki późnego i wczesnego PRL, wraz z ciekawym opisem, czasów i ludzi, którzy w tych dniach żyli, tworzyli, pracowali.
Czasem moi drodzy bywa tak, że trzeba odłożyć na bok ulubiony rodzaj literatury
i sprawdzić co tam Panie słychać w innych rejonach świata literackiego. Czasem taką decyzję podejmuje się świadomie, a czasem zupełnie bez udziału świadomości. Dzisiaj będzie o książce, którą przeczytałem żeby na chwilę odskoczyć od science and fiction, a kryterium wyboru było takie, że akurat stała u mnie na półce i kojarzyłem nazwisko autora (taki żarcik).
Taka retro rakietka idealnie pasuje tutaj. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/AW9jMKzyraNp7J453zNtSyfG-tik8eCIkjB6omzH4BPJ71-TLW9zqcg/
Ahoj czytelnicy moi drodzy. Przepraszam za nieobecność i jedynie pozostaje mi powiedzieć, że kolejna moja obietnica legła w gruzach i znów z tych gruzów powoli staram się wygrzebać. Dlatego będzie o książce, którą przeczytałem już ponad osiem miesięcy temu, ale zapomniałem praktycznie co w niej było i przeczytałem teraz znów. Dziwne to może, ale jakoś tak mnie naszło, że może lepiej Wam będzie opowiedzieć coś co mam w głowie na świeżo.
Zdrastwujtje! Witajcie towarzysze i towarzyszki. Zgodnie z obietnicą cofam się w opisywaniu książek w taki sposób, że opisuję te ostatnio przeczytane. Chociaż „ostatnio” w przypadku moich książek to naprawdę spory eufemizm. I nie żartuję. Według lubimyczytac.pl książkę Sołżenicyna przeczytałem pod koniec września. Minęło więc trochę czasu.
Dzień wieczór! Postanowiłem zmienić trochę koncepcję i zaczynam od końca, bo to nie ma sensu, żebym odgrzebywał książki sprzed kilku miesięcy. Będę teraz jak gdyby zaczynał od tych najświeższych i dopiero co przeczytanych.
Powiedzcie mi moi drodzy czy istnieje siła, która powstrzymałaby mnie przed przeczytaniem książki o tym jakże wymownym tytule? Chyba raczej nie ma takiej siły, a jak to mawia stare przysłowie Charlie nierychliwy, ale w końcu czytliwy to przyszła kolej i na książkę pana Michała, którą to książkę mam od dawna w swoim księgozbiorze, ale jakimś cudem nie było żywcem czasu, aby ją przeczytać. I znów tradycyjnie zacznę od narzekania (przeczytałem ją dawno) i dopiero teraz opisuję. Robię się nudny z tym narzekaniem, ale uwierzcie mi pomaga mi to w motywacji.
Takie tam okładki z sowieckich magazynów typu „Młody Technik”. Źródło: http://www.theretrozone.com/retro-space/soviet-moon-base-retro-space-art.jpg
Wielokrotnie wspominałem, że lubię o sobie myśleć jako o człeku, który coś tam o literaturze science and fiction wie i trochę się na niej rozumi i wyznaje (w znaczeniu zna). A za każdym razem jestem sprowadzany do parteru dzięki takim książkom jak Zagubiona przyszłość. Zaiste moi drodzy to klasyka polskiej literatury fantastycznonaukowej. I cieszę się bardzo, że miałem okazję ją przeczytać.
Ilustracja z sowieckiej książki o podboju kosmosu. Źródło: http://70sscifiart.tumblr.com/post/101078878786/madddscience-from-1967-soviet-science-fiction
Witajcie młodzi komsomolcy! Od dzisiaj zaczynacie trud tworzenia nowej ludzkości, i nie przejmujcie się tym, że Wy nic nie zyskacie z organizacji nowego, lepszego świata. Wasze życia pełne będą cierpienia, głodu, chłodu i wojen. Ale wspólnymi siłami pokonamy zgniły kapitalizm i zaprowadzimy ustrój, który da szczęście wszystkim ludziom na planecie! Pamiętajcie jednak o tym, że Wasz wysiłek nie pójdzie na marne! Wasi potomkowie będą mogli cieszyć się Ziemią wolną od wojen, głodów, chorób, a dodatkowo będą się kontaktować z obcymi cywilizacjami i latać w kosmos! Zajmie to ponad dziesięć wieków, ale przecież wytrzymacie! Wytrzymacie?!