Dzień wieczór! Postanowiłem zmienić trochę koncepcję i zaczynam od końca, bo to nie ma sensu, żebym odgrzebywał książki sprzed kilku miesięcy. Będę teraz jak gdyby zaczynał od tych najświeższych i dopiero co przeczytanych.
Hej, hej! Wędrowcy Internetu przemierzający bezkres cyfrowego świata. Idę za ciosem i z racji tego przeczytałem sobie kolejną książkę Ossendowskiego. Tym razem mój wybór padł na reportaż podróżniczy napisany przez pana Ferdynanda o tytule Zwierzęta, ludzie, bogowie – czasem nosi też tytuł, bądź podtytuł Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt. Wybór tym razem był nieprzypadkowy, bo wiele źródeł mówi o książce jako o tej, która przyniosła Ossendowskiemu światowy rozgłos. A poza tym można ją przeczytać całkowicie za darmo na WOLNYCH LEKTURACH. Zachęcam do przeglądania Wolnych Lektur. Tam mogą znajdować się prawdziwe perełki.
Dzień dobry. Moi drodzy macie czasem tak, że jakaś książka jest dla Was odkryciem tak niesamowitym, że podczas jej czytania cały czas wpadacie w zachwyt niemożebny do opisania? I to zachwyt z różnych powodów – a to książka jest cudownym językiem napisana, a to fabuła wciąga i wsysa, a to piękne rzeczy w książce się dzieją, a to nagle odkrywacie coś, co powinno być oczywiste dla wszystkich, a Wy się dziwicie dlaczego tak nie jest. Ja Wam dzisiaj opowiem o takiej książce (która spodobała mi się, ze względu na tematykę jaką porusza) i troszkę o jej autorze, który wiódł arcyciekawy i pełen przygód żywot. Żywot podróżnika, badacza, żołnierza, szpiega, pisarza. A przez to, że walczył z bolszewikami, opisywał krwawe dzieje rewolucji w sposób mało rewolucjonistom przychylny i popełnił był książkę o Leninie – przez to został skazany po wojnie (tej drugiej) na zapomnienie i wymazanie z pamięci polskiego społeczeństwa.
Artystyczna wizja Kazimierza Pietruszewskiego Seniora. Źródło: https://flic.kr/p/uUgdvm
O Fatalnych jajach Bułhakowa słyszałem i czytałem to tu to tam. Odkładałem lekturę tego opowiadania na świętego Nigdy, aż na blogu Setna strona jego autorka zamieściła nie tylko swoje wrażenia po lekturze, ale także bezpośredni link do Wolnych Lektur (ja też to w tym momencie czynię), z których można ściągnąć sobie ten utwór. To był impuls, który pozwolił mi dzięki kilku kliknięciom zdobyć elektroniczny egzemplarz i już nie było wymówek, trzeba było zacząć czytać. Za co autorce bloga – Agacie serdecznie dziękuję.
The Ukrainian riot police stood back from burning barricades around Independence Square in Kiev, Ukraine, early Wednesday. Sergey Dolzhenko/European Pressphoto Agency
Miał być pogodny wpis o przeczytanej książce. Wpisu nie będzie, bo źle, bardzo źle się dzieje u wschodnich sąsiadów.
Podczas porządków na regałach bibliotecznych trafiłem na numer 10 (195) Literatury na świecie z roku 1987. Na okładce umieszczono informację o siedemdziesiątej rocznicy wybuchy rewolucji październikowej. Sama okładka stylistycznie nawiązuje zresztą do tamtego okresu. Z czystej ciekawości przekartkowałem ten numer. Moje zdziwienie i radość wywołał tekst Zamiatina zamieszczony w owym numerze. Z tego co zdążyłem się zorientować,…
Maksym Gorki – imię i nazwisko zapewne obiło Wam się o uszy. Obiło się także mnie; wiadomo literatura socrealistyczna, piewca socjalizmu, jako systemu i ideologii mającej przynieść szczęście i dobrobyt ludzkości. Wielki pisarz radziecki. Tyle słyszałem przed lekturą „Matki”. Lekturą, która bardzo długo trwała, książkę czytałem fragmentami, kawałek po kawałku. Nie dlatego, że była szczególnie trudna, bardziej z powodów braku zbytniego zainteresowania „Matką”. Dlaczego więc ją skończyłem? Po pierwsze rzadko kiedy nie kończę książek, które zacząłem czytać. Nawet jeśli trwa to długie miesiące i lata nawet, to jednak książkę skończę. Po drugie chciałem móc powiedzieć, że „Matkę” przeczytałem i dlatego mam prawo wyrazić o niej opinię.