Tak jak obiecałem tak robię. Kolejna może nie do końca książka. Raczej książeczka z reportażami z końcówki lat osiemdziesiątych. Tym razem doskonale wiem w jakich okolicznościach trafiła do mnie do przeczytania. Jak możecie zobaczyć tytuły i okładka przykuwają uwagę. A książeczkę pozyskałem drogą wymiany w pewnym klimatycznym „żeglarskim” pubie Stary Port zostawiając w zamian jakąś nowelkę Prusa.
Lajfstajl moi drodzy. Zegarek z Chin (podróże w czasie), pendrive pewnie robiony w Chinach, ale dostałem go w Kato, książka z Polski, lampeczka na USB z Chin, szklanka ze Szkocji, woda z miętą z Polski, podkładka z Łotwy, rolka filmu z Niemiec.
Dobry wieczór! Nadrabiam, nadrabiam, ale się też nie narabiam, albowiem ciężko jest moi drodzy, bardzo ciężko wygospodarować trochę czasu na skrobanie literek
w cyfrowej rzeczywistości. Chociaż może po tym weekendzie znów znajdę trochę więcej wolnej chwili.
Wszystkie książki robiłem jednego dnia stąd powtarzalność elementów (widać moje wrodzone lenistwo). Książka z Polski, korkociąg z Polski, pióro chyba z Chin, rower z Anglii, podkładka z Poznania, kubek z Poznania, herbata z Chin
Dzień dobry! Trzecia odsłona przygód najlepszej ekipy z krakowskiego blokowiska grodziska. Tym razem autor popuścił wodze fantazji i mamy podróże w czasie
i przestrzeni!
Chyba tak teraz będę rozpoczynał wpisy – lajfstajlowo. Książka z Polski (w stu procentach), pendrive z Chin, adapter do Ipada z Chin, bateria z Japonii, długopis z Krakowa, kubek z Tarnowa, podkładka z Niemiec, herbata z Indii, cytryna z Biedronki :)
Dobry wieczór! Hu hu ha! Zima nasza zła była! W całej Polsce zimno i mróz szczypał po uszach i nosach. Nie lubię zimy, ale jak to w słynnym zdaniu z „Misia” rozumiem, że „Jak jest zima to musi być zimno”. Dlatego staram się zacisnąć zęby i oddychać przez nos. Na szczęście w Krakowie już cieplej. A dziś wieczorem będzie o kolejnej książce z polecenia. Ze źródła, które do tej pory podsuwało mi pozycje nieoczywiste dla mnie, a które okazywały się być pozycjami ciekawymi i wciągającymi.
Wracam do książek na chwilę moi drodzy, albo może na dłużej. Wolałbym na dłużej lecz kto to tak naprawdę wie.O przeczytaniu tej książki myślałem od momentu, gdy polubiłem fanpage na Facebooku: Duchologia. Na fanpage’u tym znajdziecie piękne zdjęcia z okresu dzieciństwa, perełki późnego i wczesnego PRL, wraz z ciekawym opisem, czasów i ludzi, którzy w tych dniach żyli, tworzyli, pracowali.
Czasem moi drodzy bywa tak, że trzeba odłożyć na bok ulubiony rodzaj literatury
i sprawdzić co tam Panie słychać w innych rejonach świata literackiego. Czasem taką decyzję podejmuje się świadomie, a czasem zupełnie bez udziału świadomości. Dzisiaj będzie o książce, którą przeczytałem żeby na chwilę odskoczyć od science and fiction, a kryterium wyboru było takie, że akurat stała u mnie na półce i kojarzyłem nazwisko autora (taki żarcik).
Dzień wieczór! Postanowiłem zmienić trochę koncepcję i zaczynam od końca, bo to nie ma sensu, żebym odgrzebywał książki sprzed kilku miesięcy. Będę teraz jak gdyby zaczynał od tych najświeższych i dopiero co przeczytanych.
To moje zdjęcie „Kukurydz” z Osiedla Tysiąclecia w Katowicach. Jednym z projektantów był Aleksander Franta.
Tę książkę przeczytałem już dość dawno temu, ale słuchajcie wciąż pamiętam pod jakim ogromnym wrażeniem byłem. Dżizas Chrajst! Jak to się świetnie czytało. To moja pierwsza książka Springera i nie wiem jak pozostałe, ale jestem pełen entuzjazmu i byłem nią zachwycony.
A tu taki tolerancyjny teleskop :) Źródło: https://flic.kr/p/jKCsTu
Ha! Powolutku, pomalutku podganiam moje posty o książkach. Może to kwestia ogarnięcia, a może to zwykły przypadek. Niestety nie jestem w stanie Wam powiedzieć jak długo będę mógł w miarę regularnie pisywać. Na razie staram się jak mogę, a jak nie mogę to się nie staram (żarcik taki, może niezbyt wyrafinowany).
Przygoda ma z Pilipiukiem dalej trwa. Czuję, że rymuję kiepsko i żałośnie, ale przez to ego mi rośnie. Kontynuuję książki zaczęte przed rozmową z Andrzejem Pilipiukiem. „Wampir z MO” to zbiór opowiadań z bohaterami, których poznałem w „Wampirze z M-3”. Tamta książka towarzyszyła mi w pociągu, a ta pomagała mi spędzić kilka godzin w zaciszu…