Dzień dobry! I po wszystkich moich obietnicach… Znów nie ogarniam tej kuwety, a przecież wydawało mi się, że zaczynam nadganiać powolutku moje zaległości, a są one ogromne i ciągną się za mną jak smog za każdym mieszkańcem Krakówka.
Powiedzcie mi moi drodzy czy istnieje siła, która powstrzymałaby mnie przed przeczytaniem książki o tym jakże wymownym tytule? Chyba raczej nie ma takiej siły, a jak to mawia stare przysłowie Charlie nierychliwy, ale w końcu czytliwy to przyszła kolej i na książkę pana Michała, którą to książkę mam od dawna w swoim księgozbiorze, ale jakimś cudem nie było żywcem czasu, aby ją przeczytać. I znów tradycyjnie zacznę od narzekania (przeczytałem ją dawno) i dopiero teraz opisuję. Robię się nudny z tym narzekaniem, ale uwierzcie mi pomaga mi to w motywacji.
Jednym z plusów czytania kilku książek na raz (a często tak robię) jest kończenie tych kilku książek równocześnie. Tak się stało i tym razem, po Nowaczyńskim, a może nawet przed skończyłem książkę Galsworthy’ego.
Tren „Ku przebaczeniu” Wielkieś mi uczyniła zamieszanie w domu moim, moja droga Ursulo tym pisaniem swoim. Pełno go, a jakby czegoś nie było, jedną książką wszystko się przeciążyło. Tyś tak ładnie mówiła i ładnie pisała. Poważneś zagadnienia dobrze poruszała. To ten temat, to owy wdzięcznie poruszając, i mądrymi tekstami głowę zaprzątając. Sprawiałaś, że człowiek zaczynał…
A Wy na co oszczędzacie? O ile oszczędzacie i macie takie możliwości… Ja żyję zaklęty w kręgu od pierwszego do pierwszego… Swoją drogą dobry, mocny slogan reklamowy. Nawet w dzisiejszych czasach miałby przebicie… Tym razem nie z cyfrowej biblioteki, ale ze zbiorów mojej:)
Są książki mocne, są książki tak mocne, że po ich lekturze człowiek długo nie może się otrząsnąć. Książka o której napiszę poniżej taka była. Trochę o autorze – pan Jacek jest reporterem „Gazety Wyborczej”. Podróżuje dużo po byłych krajach Związku Radzieckiego. Wydał dwie książki ze swoimi reportażami o jednej napiszę poniżej. „Biała gorączka” to zbiór…