Artystyczna wizja Kazimierza Pietruszewskiego Seniora. Źródło: https://flic.kr/p/uUgdvm

Artystyczna wizja Kazimierza Pietruszewskiego Seniora. Źródło: https://flic.kr/p/uUgdvm

Fatalnych jajach Bułhakowa słyszałem i czytałem to tu to tam. Odkładałem lekturę tego opowiadania na świętego Nigdy, aż na blogu Setna strona  jego autorka zamieściła nie tylko swoje wrażenia po lekturze, ale także bezpośredni link do Wolnych Lektur (ja też to w tym momencie czynię), z których można ściągnąć sobie ten utwór. To był impuls, który pozwolił mi dzięki kilku kliknięciom zdobyć elektroniczny egzemplarz i już nie było wymówek, trzeba było zacząć czytać. Za co autorce bloga – Agacie serdecznie dziękuję.

Okładka "Fatalnych jaj" z wydania przedwojennego. Źródło: http://encyklopediafantastyki.pl/index.php/Fatalne_jaja_(1928)

Okładka „Fatalnych jaj” z wydania przedwojennego. Źródło: http://encyklopediafantastyki.pl/index.php/Fatalne_jaja_(1928)

Zacznę od tego, że Wam powiem moi drodzy Czytelnicy, że to było dobre. To było naprawdę dobre. Opowiadanie napisane równo osiemdziesiąt lat temu sprawiło mi wiele radości, ale także zmusiło do refleksji nad naturą szeroko pojętej zmiany i rewolucji. Fatalne jaja (w oryginale Rokowyje jajca) nie są dziełem przełomowym, łamiącym stereotypy czy też ogłaszającym nową jakość w literaturze. Wręcz przeciwnie – już wtedy w latach dwudziestych takie nie były. Ale utwór ten ma swój rytm, ma swój cel i jest bardzo, bardzo dobrze napisany.

Fatalne jaja to głównie jaja węży. Źródło: https://flic.kr/p/6opjhd

Fatalne jaja to głównie jaja węży. Źródło: https://flic.kr/p/6opjhd

Perypetie profesora Piersikowa – zoologa, który przeżył rewolucję bolszewicką i nic go na tym ziemskim łez padole nie obchodziło poza jego cennymi okazami płazów, a do samej rewolucji miał stosunek można rzec bardzo obojętny.

Taki oto wonsz. Chociaż te w książce były znacznie straszniejsze. Źródło: https://flic.kr/p/dXaSjM

Taki oto wonsz. Chociaż te w książce były znacznie straszniejsze. Źródło: https://flic.kr/p/dXaSjM

Przeszły jednak rewolucje i zawieruchy, nowy porządek okrzepł i zaczęło się robić normalno, a profesor Piersikow mógł wrócić do tego co kochał najbardziej – czyli do hodowli gadów i płazów i do eksperymentów na owych. Przypadkiem profesor odkrywa czerwony promień, który nakierowany na żywy organizm powoduje jego gwałtowny wzrost i zwiększa gabaryty nowo narodzonego stworzenia. Promień wydobywa również z tych organizmów najgorsze cechy – stają się drapieżne, krwiożercze, złośliwe i wstrętne.

fatalne_jaja_5

Czy czerwony promień zamieni te słodkie jajka węży w krwiożercze bestie. Źródło: https://flic.kr/p/a3nTeu

Wieść się szybko rozchodzi i czerwony promień postanowieniem najwyższej kremlowskiej władzy zostanie wykorzystany, mimo ogromnych protestów profesora, który twierdzi, że właściwości promienia nie zostały dostatecznie zbadane.

Ktoś znalazł w swoim ogrodzie jaja węży. Źródło: https://flic.kr/p/zd64d8

Ktoś znalazł w swoim ogrodzie jaja węży. Źródło: https://flic.kr/p/zd64d8

Bułhakow w krótkim opowiadaniu świetnie wykorzystał pomysł rodem z Wellsa i jego Pokarmu bogów, ale dopasował go do warunków jedynego słusznego ustroju. Ta historia jest zabawna, ironiczna, jest satyrą na lata dwudzieste w republice Rad. Czasem jednak przebijają tam takie motywy jak gdyby to był alternatywny świat. Na ulicach Moskwy są mówione gazety, służby bezpieczeństwa posługują się elektrycznymi rewolwerami i pełno jest takich drobnych niuansów. Może Bułhakow przemycił takie akcenty, żeby w razie czego móc się bronić, że przecież to wszystko zmyślone i to nie jest nasz świat. Niemniej czytało mi się Rokowyje jajca znakomicie i jestem zachwycony.

Uśmiechnij się:) Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/132222939029596744/

Uśmiechnij się:) Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/132222939029596744/

Chciałbym tylko powiedzieć, że mimo akcentów satyrycznych, ironicznego i czarnego humoru opowieść nie kończy się dobrze. Na końcu i tak wygrywa rozszalały motłoch i zdziczały tłum, a przegrywa racjonalizm i rzeczowość. To jest naprawdę smutne.

Comments (6)

  1. Pingback: Michaił Bułhakow "Diaboliada" | Blog Charliego Bibliotekarza

  2. Odpowiedz

    Ha, też słyszałem o tym utworze – tytuł wręcz zabójczy – ale jeszcze go nie czytałem. Twoja recenzja kojarzy mi się z dziełami Karela Čapka. Tam również sporo jest czarnego humoru i gorzkiej ironii.

    • Odpowiedz

      Podobieństwa są i to zauważalne, ale szczerze mówiąc i nie umniejszając nic Bułhakowowi to jednak Capek wydaje mi się bardziej subtelny i znacznie lepiej rozwinięty jeśli chodzi o gorzką ironię i czarny humor.

  3. Odpowiedz

    hmm… Bułhakow to jeden tych twórców, którzy są coraz bardziej niedoceniani. Pamiętam, że jak w liceum zdarzyło mi się napisać o nim w jakimś opowiadaniu (tak, wtedy jeszcze MEN nie zastąpił opowiadań testami wielokrotnego wyboru) to tylko kilka osób w klasie (no, pewnie z 5) kojarzyło kto zacz. Oczywiście polonistka wiedziała ;-). Zastanawiam się na ile młodsze pokolenia będą miały szansę zapoznać się z Panem B.

    A książki tej nie czytałem, nawet nie słyszałem o niej (czyli ja też ignorant, kurna worek). Brzmi ciekawie, bez dwóch zmian.

    • Odpowiedz

      Nawet nie tyle niedoceniany co wszyscy kojarzą tylko „Mistrza i Małgorzatę” i nic więcej, a przecież motywy, które pojawiły się w jego najsłynniejszej książce przewijały się w jego pisarstwie cały czas.

      Polecam Ci, jest treściwa, jest krótka i jest ciekawa.

  4. Pingback: Michaił Bułhakow „Notatki na mankietach” – Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.