Ray Bradbury „Kroniki marsjańskie”

Powrót do mojego ulubionego gatunku trwa. Tym razem będzie o klasyku nad klasykami po germańsku będzie to Klassiker der Klassiker (albo jakoś tak). Trochę historii bo tej książki raczej nie da się opisywać bez historycznego tła. Zacznijmy od tego, że została wydana w roku 1950! W tamtych czasach Mars mógł wydawać się planetą, która zostanie

Eugeniusz Dębski „Krótki lot motyla bojowego”

Ha! Charlie is back! Niestety może nie z super wypasionym postem ale po prostu z opowieścią o kolejnej przeczytanej książce. Chciałbym zacząć od wyznania, biję się w piersi, zaniedbałem ostatnio fantastykę, science fiction potwornie. Nie czytam zupełnie a to przecież gatunek, z którym Charlie poznawał świat literatury tak naprawdę. Żadne tam Homery, Balzaki – Charlie

John Scalzi „Wojna starego człowieka”

Będzie krótko bo i książeczka też do za długich nie należała. Kosmos, wojna, obrzydliwi obcy, dla których ludzie to przysmak! Napierdalanka po wszystkich planetach naszej galaktyki. Ludzkość walcząca o dominację w kosmosie, kolonizacja planet, eksperymenty genetyczne. Śmierć, krew, flaki i seks! Dużo seksu! Ale jeszcze więcej humoru, sarkazmu i czystej radochy z lektury. To jest

Bizarro… bitch!

Oj chyba odkryłem coś niesamowitego i dla mnie zupełnie nowego. Gatunek literatury nazywany bizarro fiction. Z tego co mi mówi wikipedia: bizarro fiction to gatunek literatury współczesnej wykorzystujący elementy absurdu, satyry, groteski. Wiki podaje dalej, że bizarro najbliżej do science – fiction i horroru niż do awangardy czy dadaizmu, jednak takie elementy również znajdziemy w

Stanisław Lem „Dzienniki gwiazdowe”

No to teraz moi drodzy książkonauci, będzie o absolutnym klasyku literatury fantastyczno – naukowej. Wybitnej książce naszego pisarza. „Dzienniki gwiazdowe” to zbiór opowiadań, w których poznajemy astronautę Ijona Tichego. Astronauta ów to człek niezwykle ciekawski i wciąż nosi go przemożna chęć poznawania coraz to nowych planet i ich mieszkańców. I tak sobie podróżuje ten nasz

Kir Bułyczow „Świat bez czasu”

Pójdę sobie za ciosem i zamieszczę drugi wpis. Tak się po prostu nałożyło, że skończyłem czytać drugą książkę. Zresztą tak już mam, że często czytam po kilka książek naraz – nie wiem czy to dobrze czy to źle ale nic na to nie poradzę. Dlatego też gdy jakąś książkę machnę od razu świadczy to o

Maciej Parowski „Burza. Ucieczka z Warszawy ’40”

No i zaczęła się ta brzydka słota i paskudna jesień. Zlało mnie dzisiaj tak podczas powrotu z pracy, że nawet czułem jak rowerowi się robi zimno. No ale za dużo było tej cudnej, złotej polskiej – teraz przyszła jej znacznie ale to znacznie brzydsza siostra, która ma za zadanie zdołować ten naród tuż przed wyborami,

Dmitry Glukhovsky „Metro 2033”

Bo jak to zwykle bywa po deszczu jest słońce, po zimie wiosna a po książce do dupy jest fajna książka. Panie i Panowie schodzimy do metra, nie tej jednej nitki warszawskiego ale całego podziemnego miasta, które rozciąga się pod największą metropolią Europy. Schodzimy do moskiewskiego metra. Moskiewskie metro znałem do tej pory jedynie ze zdjęć

Alastair Reynolds „Migotliwa wstęga: Odwet”

No i jak pisałem tutaj książka jechała i dojechała. Nie zwlekając zabrałem się do lektury. I kurczę, czytało mi się ciężko. Naprawdę bardzo ciężko. Jakoś tak nie mogłem wczuć się w klimat. Spróbuję wyjaśnić dlaczego. Otóż tutaj mamy więcej akcji. Fabuła niby bardziej dynamiczna, jakieś tam pościgi, jakieś zagwozdki czytaj odkrywamy tajemnice miasta, które jest

Peter Lengyel „Druga planeta słońca Ogg”

Bo czasami bywa tak, że człowiek zupełnie przez przypadek na jakimś kramiku natknie się na książkę co mu w pamięci utkwiła. No i mnie się to ostatnio przydarzyło. Dziecięciem i młodzieńcem będąc przeczytałem chyba wszystko z działu fantastyka w mojej miejskiej bibliotece. Książka o której zaraz napiszę była jedną z tych, które z jakichś powodów