Żal, żal za rowerem…

Spotkała mię tragedyja niemała jakaś złodziejska ręka sięgnęła po mój rower! W sumie sam sobie winien jestem bo na pokuszenie go wystawiałem. W związku z tym tragicznym dla mnie wydarzeniem, duszę mą zalała poetycka wena i oddałem się twórczości. Na pierwszy ogień pójdzie parafraza „Inwokacji” z „Pana Tadeusza” autorstwa wiadomo kogo, a jak ktoś nie

Hugh Laurie „Sprzedawca broni”

Hugh Laurie obecnie bardziej znany jako doktor Gregory House, popełnił w swoim życiu książkę. Książkę napisał już dawno temu w roku 1996. Wtedy jeszcze aktor komediowy Laurie nie spodziewał się, że na zawsze już zostanie Housem. Książka podobno stała się światowym bestsellerem, do Polski wtedy nie dotarła, bo nikt nie kojarzył House, tfu, Lauriego. Chyba,

Autobusem do ślubu…

To miasto nie przestaje mnie zaskakiwać. Pomykam sobie rowerkiem a tu taki widok: Stał sobie pod kościołem autobus Młodej Pary. Przez chwilę myślałem, że to autko właśnie Państwa Młodych ale po rozmowie z kierowcą okazało się, że to podwózka dla gości. Co i tak jest pomysłem genialnym jak dla mnie :) Z mojej strony Wszystkiego

David Weber „Spadkobiercy cesarstwa”

Trzeci tom cyklu Webera „Dahak”. O dwóch poprzednich pisałem tu i tu. I cóż my tu mamy w trzecim tomie? Dzieje się o dzieje, cesarz(!) Colin rządzi piątym cesarstwem wraz ze swoją piękną żoną. Rządzi mądrze, sprawiedliwie w otoczeniu ludzi uczonych, światłych, tolerancyjnych. Cesarz choć ma władzę absolutną ani na chwilkę nie zapomina o swoich

Chwalipięta…

Miałem się nie chwalić ale co tam. Otóż Charlie czytuje pewien inny portal dla bibliotekarzy, chyba od dnia pojawienia się w sieci tego zacnego przedsięwzięcia. Portal ten zwany dalej pulowerkiem.pl organizuje różne dosyć ciekawe konkursy. Do tej pory było ich trzy. Wziąłem udział we wszystkich ale dopiero ten ostatni przyniósł mi sukces. Zapodam link do

Are You fucking kidding me…

Podczas niedzielnego leczenia kaca po weselichu, niezbędnych jest kilka atrybutów. Najlepiej gdy atrybuty te są bardzo dobrze schłodzone i warzone przez polskie browary (choć nie musi to być kryterium). Nawet Toffik (pewien szczeniaczek) doskonale zdaje sobie z tego sprawę. I choć Toffik nie miał na pewno kaca po weselu. To na załączonym poniżej obrazku próbował

Uwielbiam…

W przeciwieństwie do wielu, wielu ludzi kocham te upały. Kocham ten Kraków spieczony, udręczony, rozgrzany tą wysoką temperaturą. Ubóstwiam asfaltowe aleje z tak gorącym powietrzem, że powoduje zwidy. Życie mogę oddać za to miasto moje, gdzie drgające od wysokiej temperatury powietrze płata figle, a samochody i piękne i jakże klimatyzowane autobusy MPK potęgują wrażenie niemiłosiernego

Zimny Lech…

Wiem, że suchar i nawet już w „Gazecie Krakowskiej” było, ale ja na Wawel za często nie chodzę i dopiero dzisiaj to zauważyłem. Hmm… jak to zobaczyłem to jednak uśmiechnąłem się pod nosem. Losu ironia, okrutny żart czy chłit marketingowy? Nie mnie o tym decydować. W „Krakowskiej” piszą, że przeszkadza baner krakowianom, chyba tylko tym