Cześć czołem! Ukraińcy wciąż walczą i dlatego tylko wspomnę, że cały czas wspieram jak mogę i mam nadzieję, że świat nie odwróci się od nich! I ruscy zostaną pokonani!
A teraz wracamy do książki, o której mam Wam opowiedzieć. To książka z polecajki, także czasem można trafić coś dobrego, a czasem coś takiego sobie. Uważam tę książkę za pozycję z potencjałem, ale zmarnowanym. Dlaczegóż to? Spytacie się moje drogie czytelniczki i czytelnicy?
Ano wyobraźcie sobie sytuację, że możecie żyć w dobrym zdrowiu kilkaset lat. Tak jak bohater i narrator książki. Urodził się pod koniec XVI stulecia we Francji i bardzo szybko okazało się, że jego ciało nie starzeje się tak jak pozostałych osób. Bohater opowiada swoją historię wciąż nie wiedząc co mu jest, ale opowiada ją z perspektywy XXI wieku. Czyli ma już ponad 400 lat, a dopiero wszedł w wiek średni! I wcale, a wcale nie jest wampirem, ani żadnym innym stworem.
I otóż jego historia to przeplatane wspomnienia z przeszłości z wydarzeniami z teraźniejszości! I chłop wyobraźcie sobie mając lat 400 i będąc świadkiem tak wielu zmian, wydarzeń, wynalazków, procesów; ten chłop cały czas chlipie za swoją pierwszą miłością z czasów Szekspira! Bardzo, ale to bardzo byłem rozczarowany takim podejściem głównego bohatera i narratora. Mieć do dyspozycji tyle czasu, tyle możliwości, tyle szans i tracić czas na opłakiwanie zmarłej kochanki… Ale też narrator cały czas szuka swojej córki, która bardzo możliwe, że jest również długowieczna.
Och, narrator opisywał też niebezpieczeństwa jakie na niego czyhały – zwłaszcza w dawnych wiekach. Ludzie zauważający, że wcale, ale to wcale się nie postarzał przez kilkanaście lat posądzali go o bycie demonem, pomiotem szatana, dziwolągiem. I oczywiście się go bali, więc chcieli go wielokrotnie zabić. Zagrożenie dla niego i jemu podobnych istnieje również w czasach współczesnych.
Przybliżył nam działanie sekty, czy też tajnego stowarzyszenia „długowiecznych” tak zwanych Albatrosów, którzy musieli się zorganizować, aby przetrwać w świecie zwykłych śmiertelników, czyli „jętek”. Ogólnie organizacja wcale nie jest taka sympatyczna jak się wydaje, a główny bohater musiał wiele złych rzeczy robić.
W skrócie – całkiem dobrze się czytało, dużo odniesień do popkultury i muzyki, dużo smętnego pierdzielenia, ale też pełno ciekawostek z dawnych lat, o tym jak świat prawdopodobnie wyglądał kilkaset lat temu – i to było najlepsze z całej tej książki. Ogólnie czułem lekkie rozczarowanie rozwodnieniem takiego fajnego i bardzo nośnego tematu, i zamienienie go w romans. Wiem, że książka może się podobać. A za możliwość przeżycia w dobrym zdrowiu kilkuset lat oddałbym sporo. Naprawdę sporo.
xpil
charliethelibrarian