Poul Anderson „Orbita bez końca”

I znów lajf stajlowo (chyba). Książka z Polski, pióro nie wiem skąd (chyba też z Polski). Mały notatnik z Rypina (bardzo fajny), herbata z Indii, kubek z Polski, podkładka z Wielkiej Wsi, notatnik z żółtymi karteczkami z Instytutu GFK.
Dobry wieczór moi drodzy. Oto kolejny dzień minął, kolejny wieczór się zbliża. Dni coraz dłuższe, choć w Krakowie dni pochmurnych mnóstwo, słońca jak na lekarstwo, a jeśli już wyjdzie to i tak przez smog nie może się za bardzo przebić. Moje przywitanie wydaje się trochę smutnawe, ale naprawdę wymieniam tylko fakty.
…