Lajfstajl moi drodzy. Zegarek z Chin (podróże w czasie), pendrive pewnie robiony w Chinach, ale dostałem go w Kato, książka z Polski, lampeczka na USB z Chin, szklanka ze Szkocji, woda z miętą z Polski, podkładka z Łotwy, rolka filmu z Niemiec.

Dobry wieczór! Nadrabiam, nadrabiam, ale się też nie narabiam, albowiem ciężko jest moi drodzy, bardzo ciężko wygospodarować trochę czasu na skrobanie literek
w cyfrowej rzeczywistości. Chociaż może po tym weekendzie znów znajdę trochę więcej wolnej chwili.

via GIPHY

Dzisiaj będzie o antologii z Wydawnictwa Poznańskiego (tej serii ze Słoneczkiem), którą w miarę moich skromnych możliwości postanowiłem przeczytać. Dlatego też dzisiaj antologia opowiadań pana Janusza Zet, niektóre ukazały się w innych zbiorach, niektóre znam i kojarzę, ale też nie wszystko czytałem. Dlatego będziecie mieć dzisiaj pełną listę tych wszystkich opowiadań. Może to trochę kronikarska robota, ale jednak później gdy po latach pięćdziesięciu zajrzę na swój blog to przynajmniej będę wiedział co pisałem i co czytałem. Kolejność opowiadań, będzie taka jak w książce. A cały wpis będzie oznaczony gifami ze „Strefy mroku” – dowiecie się na końcu dlaczego.

Awaria – krótkie, zabawne z dużą dawką czarnego humoru opowiadanko
o konsekwencjach lotu wielopokoleniowego i co się może stać jeśli potomkowie twórców stacji kosmicznej nie przyswoją odpowiedniej wiedzy od przodków. Zdecydowanie na plus.

via GIPHY

 

Sami – Historia podobna do tej z poprzedniego opowiadania, tutaj jednak mamy przykład błędnego pojmowania rzeczywistości – coś na kształt platońskiej Jaskini, gdzie podróżujący statkiem kosmicznym powoli zapomnieli gdzie się znajdują, ale wciąż mają jakiś aparat poznawczy, którym się posługują wyciągając błędne wnioski. Fragmenty związane z napuszonymi argumentami „uczonych”, którzy przekonani są o swojej wszechwiedzy zdecydowanie najlepsze.

Woda życia – Opowieść o trudnych wyborach stojących przed tymi, którzy będą zdobywać kosmos, kto przetrwa, kto jest najważniejszy na statku i dlaczego do diabła ludzie mający lecieć w kosmos będą niczym paczki liofilizowanego mięska? Zajdel i jego czarny humor to strzał w dziesiątkę.

via GIPHY

 

Adaptacja – opowiadanie z końca lat siedemdziesiątych, o trudach przystosowania się do nowych warunków i tego jak łatwo koloniści mogą się stać ofiarą zaborczych rządów. Motyw u Zajdla wielokrotnie przerabiany, tym razem w formie znacznie skróconej.

Chrzest bojowy – Tematyką tego opowiadania jest psychomanipulacja, oszustwo, którego można dokonać za pomocą środków halucynogennych, odpowiedniej propagandy i prania mózgów. To dość mocna historia o mokrym śnie każdego rządu czyli posiadania absolutnie posłusznej siły porządkowej, pozbawionej skrupułów oraz wątpliwości do tego by zwalczać śmiertelnego wroga narodu. Nie bez znaczenia jest fakt, że opowiadanie powstało w 1982 roku, czyli wciąż trwał stan wojenny, a zapewne codzienność wymagała od wielu obywateli PRL-u przeróżnych wyborów często bardzo drastycznych. A gdyby ówczesna władza miała żołdaków tak skonstruowanych jak ci w opowiadaniu na pewno spacyfikowano by Polskę znacznie brutalniej. Tutaj analogia jest bardzo łopatologiczna.

via GIPHY

 

Gra w zielone – Satyra na oszustwa jakich mogą się dopuścić elity, by utrzymać swój status i pozycję społeczną, oraz do jakiego stanu może doprowadzić powszechne przyzwolenie na nieróbstwo, na kłamstwo i brak zwykłej szczerości. Jak na razie większość tych tekstów ma wydźwięk ironiczny, zabawny i poruszający bardziej kwestie społeczne niż te związane z fantastyką naukową.

Dokąd jedzie ten tramwaj – Ach tutaj już o zjawisku, które nas dotyka bezpośrednio – czyli kryzys nadprodukcji magistrów, tylko wyolbrzymiony znacznie. Zajdel w bardzo zjadliwy i zabawny sposób opisuje sytuację w kraju, w którym każdy ma tytuł, ale nie ma pracy i trzeba zejść „niżej niż niżej” i dopiero wtedy można zająć się pracą naukową. Bo to ciągłe gonienie za fakultetami, grantami, projektami nie pozwala się skupić na pracy.

Satelita – Krótkie, komiczne, o zgubnych skutkach spoglądanie w niebo na dachu i co może wyniknąć z tego dla grupki młodzieży, która mam wrażenie też została nabrana niczym mieszkańcy platońskiej jaskini, bo zdawało się jej, że widzi coś co w rzeczywistości nie miało miejsca.

via GIPHY

 

Bunt – Kolejne z serii abstrakcyjnych i komicznych opowiadań, o możliwych ścieżkach rozwoju i tego jak bardzo elita rządząca będzie chciała utrzymać władzę. I co się stanie jeśli zaprzęgniemy biurokrację do uratowania społeczeństwa opartego na nierówności (umysłowej i fizycznej).

Czwarty rodzaj równowagi – Mocne i w dość dosadny sposób opisujące co może się stać jeśli dwie wysoko rozwinięte cywilizacje posiądą broń zdolną do zagłady całego ich świata i przypadkiem jeszcze do tego napatoczą się ludzie.

via GIPHY

 

… et in pulverem revertis – W tym opowiadaniu Zajdel popłynął z arcyciekawym pomysłem związanym z cywilizacją jednorazowych wyrobów i ciągle wzrastającą konsumpcją. Otóż wymyśliliśmy środek, który rozpylony na jakimś produkcie
z odpowiednim stężeniem rozłoży ten produkt w określonym czasie na proszek. Zupełnie nieszkodliwy proszek, który jest przyjazny dla środowiska. Dzięki temu światowa gospodarka jest ciągle napędzana, a ludzie potrzebują nowych rzeczy, gdyż stare im się zwyczajnie rozsypują. Podobnie jak dzisiaj tylko niestety w dobie dzisiejszych produktów zostają nam tony śmieci…  Zajdel niestety kończy opowiadanie w baaaardzo pesymistyczny sposób i to mi się już nie podoba… Bo taki destructex byłby jakimś rozwiązaniem wielu dzisiejszych problemów, choć pewnie stworzyłby nowe, co Zajdel również wychwytuje i opisuje (zwłaszcza jeśli chodzi o sztukę).

Feniks – I znów problem totalnej anihilacji, a także sposobów jakimi może przenosić się życie w kosmosie. W tym opowiadaniu to nasza cywilizacja stanie się polem doświadczalnym i oprócz tego, że się wyniszczymy to jeszcze damy pożywkę nieznanym Obcym, którzy trochę przypominali Bloba z kosmosu.

via GIPHY

 

Psy Agenora – Smutne opowiadanie o najlepszych przyjaciołach ludzi i o tym jaki los możemy im i sobie zgotować. Bardzo smutne.

Studnia – Mocno klasyczne opowiadanie o kosmosie, badaniach, poświęceniu dla ludzkości i daremnych ofiarach. Nic dziwnego, że klasyczne wszak zostało napisane
w 1964, a może i wcześnie, bo naprawdę ma taki klimat totalnie oldschoolowej fantastyki.

Towarzysz podróży – Krótka historia o hiperprzestrzennych podróżach
i Wszechświecie niczym wstążka – czyli sposobach podróżowania na ogromne odległości, która dzieje się w pociągu i niestety kończy się tragicznie… Bez nadziei na szybką zmianę dla ludzkości.

via GIPHY

 

Skok dodatni – O rozbitkach w czasie i sposobie, w jaki mogliby wrócić do swojego contiunuum, który nie do końca jest legalny i uczciwy w stosunku do przodków.

Tam i z powrotem – Też będzie o podróżach w czasie, ale zupełnie innych, bo związanych z pomysłem zamrażania ludzi śmiertelnie chorych, tak aby w przyszłości medycyna ich wyleczyła. Zajdel dodał tutaj jeszcze jeden swój smaczek i jak dla mnie trochę zaplątał, ale i tak jak zwykle daje radę.

via GIPHY

 

Ferma – Opowiadanie niczym z horrorów science and fiction klasy B. Jest przemyt ludzkich ciał na mało znaną planetę, jest specjalna ferma, w której chorzy „donoszą” narządy i są wdzięczni za te kilka lat życia. Jest też niezłomny detektyw, który leci setki lat świetlnych, by rozwikłać sprawę. Materiał na film VHS no niemalże murowany…

Jad mantezji – Mocne, wciągające jak bagna nieznanej planety, opowiadanie, w którym jeden zły uczynek pociąga za sobą drugi, a ludzka podłość nie ma granic. Ale na szczęście zło okazuje się zbyt krótkowzroczne i w sumie mało rozgarnięte żeby narobić więcej szkód.

via GIPHY

 

Zabawa w berka – Lekkie, zabawne opowiadanie o przenoszeniu się jaźni
i świadomości pomiędzy różnymi ciałami. Pomysł może nie nowy, ale napisany w sposób humorystyczny i z dystansem.

Dyżur – Do czego może doprowadzić nadmierne zautomatyzowanie procesów logicznych i dlaczego komputry maści wszelakiej nigdy nie zdefiniują nam pojęcia „szczęścia”. Bardzo ciekawe, choć tchnące mocno latami sześćdziesiątymi jeśli chodzi
o styl.

Iluzyt – Opowiadanie mocno fantasmagoryczne, trochę autobiograficzne i nieźle zakręcone, ale dotykające problemu świadomości, wyobraźni, granic czasu
i przestrzeni. Dość pogmatwane.

via GIPHY

 

Utopia – Tematyka jakże mi bliska. Opowiadanie o pisarzu piszącym o utopijnej wizji przyszłości odjechane, groteskowe, ironiczne wydaje się być opowiadaniem z drugim dnem. Zwłaszcza gdy czytamy kosmitach z innych planet, którzy przyjechali na Ziemię
i dzięki naszej ziemskiej gościnności nie mają wcale zamiaru odlatywać. Opowiadanie napisane w 1981 roku.

via GIPHY

 

Wyższe racje – I znów pisarz, który tworzy śmiałą wizję odbiegającą znacznie od rzeczywistości, w której przyszło mu żyć, a że wizja jest baardzo śmiała musi przekonać wydawcę, że jego książki o życiu poza Kopułą i istnieniu normalnego świata to tylko artystyczny zabieg, a on sam wcale nie zamierza swoich pomysłów sprawdzać.

Prognozja – Ot takie Memento tylko w drugą stronę – pewien pisarz poznaje człowieka, który widzi tylko i wyłącznie przyszłość i zupełnie zapomina o tym co go spotkało. Wydaje się, że to coś pięknego, ale niestety to nie jest takie proste. Nie można sobie życia w żaden sposób budować. Będę szczery – strasznie zagmatwane mi się wydało to opowiadanie i pomysłu nie zajarzyłem, ale być może za cienki w uszach jestem.

via GIPHY

 

Po tym jakże skrótowym (he he) wypisaniu opowiadań pozostaje mi je podsumować. Cały czas, gdy przeglądałem sobie ponownie te zajdlowskie teksty to ćmiło mi się z tyłu głowy pytanie. Czy my w polskiej telewizji mieliśmy jakiś cykl w stylu „Strefy mroku”? Wiecie tego klasycznego serialu amerykańskiego, który poruszał tematy z pogranicza nauki i fantastyki, horroru i komedii? Było „Nie do wiary”, ale zupełnie inaczej działało. Jeśli nie mieliśmy to opowiadania Zajdla idealnie by się nadawały na takie krótkie odcinki serialu. Wiele z nich napisanych wszak kilkadziesiąt lat temu porusza co prawda już trochę wytarte klisze jeśli chodzi o fantastykę naukową, ale wciąż mają w sobie to COŚ. Z chęcią bym zobaczył te opowiadania w wersji w stylu „Strefy mroku”.
A zbiór opowiadań bardzo na plus i mnie osobiście się dobrze czytało.

Comments (4)

  1. Jarek

    Odpowiedz

    Tak. Ja jeszcze pamiętam czasy, gdy Zajdel był uważany za piszącego opowiadania… Wyszło tych zbiorków kilka, ostatni który kupiłem to chyba „Ogon diabła” w takiej równie ramociarskiej serii, jak ta, którą analizujesz: czarne małe książeczki z KAW, tzw. seria z glistą :) Były więc się czytało, ale Chiang to z Zajdla nie był.
    Na szczęście wkrótce zaczął płodzić dłuższe formy, i to był strzał w dziesiątkę. Powszechnie za najlepszą powieść uznaje się „Limes inferior”, ale ja chyba wolę „Paradyzję”. Powieść krótka, ale doskonale i precyzyjnie skonstruowana.
    Pozdrawiam :)

Skomentuj charliethelibrarian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.