
Cześć czołem! Jak tam jesień? Chandra jest? Grypy i przeziębienia mam nadzieję nie ma. Dzisiaj kolejna książka przeczytana po to, aby ewentualnie kiedyś w przyszłości Charlie mógł sobie zobaczyć serial, który podobno święci triumfy na HBO. Także za Ostre przedmioty wziąłem się właśnie dlatego. Jak bardzo się pokaleczyłem? Zobaczcie sami…

Kryminał rządzi się swoimi prawami żeby zaistnieć musi mieć zbrodnię. I zbrodnia jest. Ktoś morduje małe dziewczynki w amerykańskim miasteczku. Na miejsce wysłana zostaje reporterka, która w tym miasteczku dorastała.

Za bardzo nie wiem co mam Wam napisać, bo w sumie książka jest taka sobie. Zdecydowanie większy szum medialny i marketingowy zrobiono wokół niej niż to wszytko było warte.

Nie wciągnęła mnie, a przecież ma wiele elementów, które powinny zagrać: narracja prowadzona w pierwszej osobie (lubię), dziennikarka z ogromnymi problemami psychicznymi, despotyczna matka, małe miasteczko ze swoimi tajemnicami i intrygami, jakiś szaleniec czy też psychopatka mordujący/a dziewczynki. Czegóż chcieć więcej by wysmażyć krwisty, wciągający, mroczny kryminał. Ikry, zabrakło zwyczajnie ikry.

Podobnież Ostre przedmioty to debiut, przeczytałem o tym dopiero teraz i to trochę tłumaczy ten brak głębi i na siłę tworzone sytuacje, mocno naciągane chociaż poruszające (nastolatki i impreza). Jakoś tak mało przekonywujące były dla mnie problemy psychiczne bohaterki. Naprawdę z książki, którą przeczytałem kilka miesięcy temu zapamiętałem, że nie rozumiałem dlaczego Camille Preaker, aż tak nienawidzi swojego rodzinnego miasta. Może to moje osobiste doświadczenia, które są zupełnie odwrotne. Ja lubię miejsce, w którym dorastałem. Zdaję sobie sprawę z jego mankamentów, ale bardzo chciałbym tam wrócić, ale jak to się mówi – życie jest życiem. A dziennikarka niesie ze sobą bagaż bardzo różnych problemów psychicznych, które teoretycznie wiem skąd się u niej wzięły, ale szczerze mówiąc nie rusza mnie to.

Ogólnie książka mocno średnia, z różnych opinii przetaczających się przez internet i w rozmowach wywnioskowałem, że serial ma znacznie lepszy klimat i lepiej poprowadzoną historię. Dlatego też jeśli ktoś chce poznać książkę przed serialem – można przeczytać, żeby mieć porównanie. Jeśli nie jest mu to do szczęścia potrzebne – można sobie darować.