Alkohol to zło. Tym jakże filozoficznym, pełnym głębokich przemyśleń stwierdzeniem zacznę dzisiejszy odcinek „Książek najgorszych”. Na tym blogu często powtarzam to zdanie. Alkohol to zło. Wyjdzie człowiek ot tak kulturalnie na dwa piwka, bo środek tygodnia, bo nazajutrz do pracy trzeba iść. I wyjdzie człowiek na te dwa piwka i ani się obejrzy, a kończy na Plantach o trzeciej nad ranem, wsuwając kebabczyka od Araba, który już go trochę kojarzy i zawsze przygotowuje go tak jak człowiek lubi: na bardzo ostro. I tak człowiek umiaru nie zna, choć swoje lata ma, swój, że tak powiem rozum też posiadać człowiek powinien. A tu dupa zbita. Człowiek myśli, że studętę przez chwilę jeszcze pobędzie. Alkohol to zło, a upływający czas to jeszcze bardziej złośniejsze (ładne słówko?) Zło.
Żeby Wam osłodzić zbliżający się weekend, wywołać uśmiech na Waszych twarzyczkach przytaczam świetny tekst z Wiadomości Literackich dotyczący książki pana Edwarda Krafta „Jak dojść do majątku”
Wiadomości Literackie nr 21, 25 maja 1924
Książki najgorsze
„Jak dojść do majątku? Napisał prof. Edward Kraft. Częstochowa, „Polbion”, 1924; str. 78.
Autor podaje tak niezawodne sposoby wzbogacenia się, iż nie warto się nawet o to starać. I tak niedługo wszyscy będą. bogaci.
„Jeszcze będąc dzieckiem należy uczyć się zarabiać i oszczędzać. Najmniejsze nawet dziecko nie powinno się odnosić lekkomyślnie do pieniędzy. Widziałem trzyletniego chłopca, który miał dwa tysiące funtów” (?!).
Wiadomo mi, że małe dzieci „zarabiają”, ale nie wiedziałem o tem, że pieniądze. Co zaś do chłopca, to myślę, że jest on wyssany z palca, o ile można wyssać coś tak potężnego jak chłopca o wadze 50 pudów. Jeśli autor miał na myśli funty sterlingi, to jest sam małem dzieckiem, znam bowiem nawet w Warszawie najświeższe noworodki, obciążone dziedzicznie paroma kamienicami.
Pan Kraft oblicza: „Gdybyśmy tylko przez lat 30 odmawiali sobie palenia, picia, biletów teatralnych i bywania w dancingach, mielibyśmy poważny kapitał obrotowy”.
Nie, panie K.! Znam pewnego sekretarza teatru, który od 30 lat odmawia biletów teatralnych — i jest w nędzy. Znam także ludzi, którzy właśnie na biletach teatralnych, dancingach lub tytoniu zarabiali poważne fortuny. Gdyby „tylko przez 30 lat” odmawiać sobie wszelkich przyjemności, to już nie widzę powodu, aby na starość zacząć pić, tańczyć i palić.
Przypomina mi to powiedzenie Bernarda Shawa o ruletce: „Wiemy, że utrzymujący ruletkę ma więcej szans od grających, — dziwne więc, iż niema namiętności do utrzymywania ruletki, a istnieje namiętność do grania”.
Autor przyznaje się zupełnie bezwstydnie: „My — ludzie ubodzy — marzymy przez całe życic o złocie, co leży na ulicy i nie widzimy go” (!). Więc p. Kraft jest ubogi! Bezczelność. Po tem wszystkiem, cośmy od niego słyszeli, wydawaćby się mogło, iż p. Kraft jest miliarderem, który łaskawie użycza sekretu bogactwa wynędzniałej ludności. Pozatem pozwolę sobie zwrócić uwagę na złoto, które leży na ulicy. Nie wszystko co leży na ulicy i jest żółte, musi być złotem. Jeśli p. Kraft jest innego zdania, mogą go nieraz w życiu spotykać przykre rozczarowania.
Na końcu książki „profesor” dodaje jeszcze: „Ludzie ubodzy są to albo niedołęgi albo utracjusze albo nałogowcy lub wreszcie obciążeni umysłowym defektem”.
Pan Kraft jest sam ubogi, jak się do tego przyznał, nie wiem tylko, który z powodów powyższych da się do jego ubóstwa zastosować. Mam wrażenie, te „obciążenie umysłowym defektem” ma najwięcej szans powodzenia.
Po przeczytaniu tej książki został mi w pamięci i męczy mnie obraz trzyletniego chłopca, który zebrał dwa tysiące funtów. Zarażony metodą p. Krafta obliczyłem, iż chłopiec ten po dojściu do pełnoletności będzie miał wszystkie pieniądze całego świata. Z każdym bowiem rokiem zdolność gromadzenia pieniędzy będzie się powiększała. Sądzę, że p. Kraft, chcąc dać dobrą radę zbogacenia się, powinien wskazać poprostu adres tego chłopca.
Jeśli ma istotnie trzy lata, możnaby sobie z nim dać radę.”
bt.
Zawsze mnie dziwiło kto pisze takie poradniki, i kto je czyta. „Jak żyć?”, „Jak wchodzić po schodach”, „Jak poprawnie zakładać skarpetki” i tym podobne „mądre” książki wydają się podawać gotowe rozwiązania wszystkich naszych problemów. Tylko, że ich tak naprawdę nie rozwiązują, a autor często nie prowadzi trybu życia zgodnego z własnymi wskazówkami. Widocznie pan Kraft jako ubogi człowiek chciał dojść do bogactwa pisząc książki, niestety trudna to droga i nie każdemu jest dane wspiąć się na szczyt.
Książki pana Krafta nie znalazłem w Jagiellonce. A sam tekst recenzji bardzo mi się podoba.
Tradycyjnie znalezione już w Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej.
Onibe
charliethelibrarian
Anna
charliethelibrarian