Kontynuuję moją przygodę z laureatami Zajdla. Dziś na dywanik do pana bibliotekarza trafił Sapkowski i jego opowiadanie „Mniejsze zło”, które w 1990 roku zdobyło tę nagrodę fandomu polskiego. Geralt z Rivii miał już wtedy cztery latka, bowiem pierwsze opowiadania o nim, a noszące tytuł „Wiedźmin” ukazało się w 1986 roku. Jak na czterolatka to całkiem wyrośnięty chłop, któremu niczego nie brakowało, no może oprócz normalnego wyglądu. Nie wiem czy jest osoba, która przegląda mojego bloga i nie zna opowiadań z cyklu wiedźmińskiego. Jeśli jest, to niech natychmiast rzuci wszystko w diabły i zacznie czytać.
Ja sam czytałem książki pana Andrzeja w liceum. Pamiętam, że byłem pod ogromnym wrażeniem, siły jego wyobraźni i pióra. Naprawdę każda kolejna książka z cyklu wiedźmińskiego była przeze mnie hołubiona i wielbiona (oczywiście bez przesady). Oprócz cyklu wiedźmińskiego Sapkowski napisał trylogię „Narrenturm”, która mnie rozłożyła na łopatki, w tym jak najbardziej pozytywnym aspekcie.
Dobra wracając do „Mniejszego zła”: osią opowiadania jest spotkanie Geralta i czarodzieja Stregebora, który ukrywa się w wieży przed zemstą pewnej księżniczki, którą gdy była jeszcze dzieckiem Stregebor kazał zabić, gdyż podejrzewał, że mała jest mutantem. Mała przeżyła i teraz wraz z bandą zbójców ściga czarodzieja. Gdy Renfri przybywa do Blaviken, gdzie w wieży przebywa czarodziej Geralt stara się namówić ją do porzucenia myśli o zemście. Jej historia jest bardzo smutna i pełna tragizmu dlatego Renfri chce za wszelką cenę dopaść czarodzieja. Dochodzi do krwawego porachunku i Geralt odchodzi w siną dal.
Ciężko uwierzyć, że opowiadanie ma już ponad dwadzieścia lat. Wciąż jest świeżutkie jak bułeczki o szóstej rano w piekarni. Mówię Wam, jeśli do dzisiaj jest takie świeże to jakie wrażenie musiało sprawiać te dwadzieścia lat temu? (Pytanie jest retoryczne). Przewrotność historii o Renfri, która jest bardzo brutalną wersją bajki o królewnie Śnieżce budzi podziw pomysłem. Motywy ze zmutowanymi księżniczkami, które były zamykane w wieżach oraz królewiczach uwalniających owe księżniczki bardzo błyskotliwy i mocno nasycony czarnym humorem. Czarodzieje ukazani jako banda szalonych i bezlitosnych naukowców, którzy wybierając tak zwane mniejsze zło nie mają skrupułów by niszczyć niewinne, dziewczęce życia. Księżniczki zmutowane mające przynieść kres ludzkości dotknięte Przekleństwem Czarnego Słońca, a może księżniczki ofiary nieludzkich eksperymentów popełnianych przez żądnych wiedzy czarodziei? Nic nie jest oczywiste i nic nie jest podane na talerzu. Trzeba dokonać wyboru. Ale co jeśli jest tak jak mówi Geralt:
[quote style=”1″] – Zło to zło, Stregoborze – rzekł poważnie wiedźmin wstając. – Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale. Czas na mnie. Zobaczymy się jutro. [/quote]
Czy też może jest tak jak mówi Renfri:
[quote style=”1″] Nie wierzysz, powiadasz. Widzisz, masz rację, ale tylko częściowo. Istnieje tylko Zło i Większe Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło, Geralt, to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie możesz, choćbyś myślał, że nic już nie może cię zaskoczyć. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: „Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze”.[/quote]
Nikt w tym opowiadaniu nie wygrał, no może oprócz Stregebora, który zachował życie, pozbył się śmiertelnego wroga i mógł dalej robić co chciał.
„Mniejsze zło” to bardzo dobre opowiadanie, które czyta się świetnie. Praktycznie idealnie wpisuje się w konwencję fantasy. Baśniowe potwory, księżniczki i czarodzieje, samotny bohater zabijający owe potwory. Tylko tu nie ma happy endu, a krew, nie tylko potworów, leje się strumieniami. Konwencja fantasy nie przeszkadza przewrotnie i z czarnym humorem oraz dużą dawką ironii przenicować na drugą stronę znane wszystkim motywy baśniowe.
Opowiadanie można przeczytać na stronie sapkowski.pl.
Pingback: "Robimy rewolucję" - antologia. | Blog Charliego Bibliotekarza