Stanisław Pagaczewski „Gąbka i latające talerze”

Wszystkie książki robiłem jednego dnia stąd powtarzalność elementów (widać moje wrodzone lenistwo). Książka z Polski, korkociąg z Polski, pióro chyba z Chin, rower z Anglii, podkładka z Poznania, kubek z Poznania, herbata z Chin

Dzień dobry! Trzecia odsłona przygód najlepszej ekipy z krakowskiego blokowiska grodziska. Tym razem autor popuścił wodze fantazji i mamy podróże w czasie
i przestrzeni!

Paolo Bacigalupi „Nakręcana dziewczyna”

Także ten jak to było lajfstal – kubek z Polski (z kotami), książka po polsku, jabłka (nie modyfikowane genetycznie) z polskich sadów, ciasteczka (pieguski) z polskiej piekarni, herbata z Japonii.

Dzień dobry, zmodyfikowane genetycznie cztery bobry! W Krakowie, gdy pisałem te słowa pizgało złem (zima ta wredna biała s.ka wróciła). A teraz będzie kolejna książka, którą skończyłem czytać ostatnio, ale proces jej czytania trwał kilka miesięcy.

Poul Anderson „Orbita bez końca”

I znów lajf stajlowo (chyba). Książka z Polski, pióro nie wiem skąd (chyba też z Polski). Mały notatnik z Rypina (bardzo fajny), herbata z Indii, kubek z Polski, podkładka z Wielkiej Wsi, notatnik z żółtymi karteczkami z Instytutu GFK.

Dobry wieczór moi drodzy. Oto kolejny dzień minął, kolejny wieczór się zbliża. Dni coraz dłuższe, choć w Krakowie dni pochmurnych mnóstwo, słońca jak na lekarstwo, a jeśli już wyjdzie to i tak przez smog nie może się za bardzo przebić. Moje przywitanie wydaje się trochę smutnawe, ale naprawdę wymieniam tylko fakty.

Brian Stableford „Podróż do Centrum”

Oto okładka pierwszego tomu.

Cześć! Moi drodzy naprawiam błędy i wypaczenia i postanowiłem Wam przedstawić kolejną książkę, ale tym razem całkiem niedawno przeze mnie PONOWNIE przeczytaną, bo znów będzie do powrót do książek z młodości, tylko może nie tak do końca.

Andre Norton „Świt 2250”

Dobry wieczór i tradycyjnie zacznę od kajania się, za nieregularność wpisów, bo przecież nic innego mi nie pozostaje. Dziś podzielę się z Wami książką, którą przeczytałem kiedyś w moich szczenięcych latach i która była jedną z książek objawień, książek, które sprawiły, że chciałem czytać jeszcze więcej, jeszcze mocniej, jeszcze intensywniej. I sprawiła, że nawet próbowałem pisać swoje własne postapokaliptyczne historie, w których to złe mutanty kanibale polują na niewinnych ludzi ocalałych z atomowej zagłady. Na szczęście dla literatury polskiej moje lenistwo sprawiło, że trudna i ciężka praca twórcy została mi oszczędzona.

„Obszar Marzyciela” Jean-Pierre Hubert

Nic tak nie przyciąga jak piersi, a piersi w malarstwie przyciągają w dwójnasób. Jean – Baptiste Greuze, „Dwie siostry”, olej na płótnie

Dobry wieczór! Chciałbym Wam opowiedzieć o książce, którą przeczytałem w lipcu roku pańskiego 2016… Tak moi drodzy takie mam zaległości w opisywaniu przeczytanych przeze mnie książek. I powiem Wam szczerze, że zaległości zamiast maleć to narastają w tempie niemalże tak samo szybkim jak rośnie dług publiczny Rzeczpospolitej Polskiej.

Antologia „Legendy polskie”

Światowid ze Zbrucza. Źródło: http://pauart.pl/app/artwork?id=5838225d0cf2844219bff418

Dobry wieczór kochani. Piszę do Was żeby się przed Wami choć trochę ukorzyć, bo cóż się stało z moją obietnicą częstszego pisania? Ano nie została dotrzymana. Może zrobiłem się trochę aktywniejszy na fejsiku, ale to i tak wciąż za mało! Mało, mało i mało! Trochę to dziwne, bo przecież lubię sobie skrobać tutaj te marne słowa (które później okazują się przydatne jeśli chodzi o sięganie po wspomnienia co do przeczytanych książek).

Janusz Zajdel „Wyjście z cienia”

Mrówki odgrywają sporą rolę w książce i to taką dość ciekawą. Źródło: https://flic.kr/p/sDx51X

Ahoj! Jak na razie moja obietnica dotycząca w miarę regularnego zamieszczania wpisów na tymże blogu nie jest w pełni spełniona. Dlatego też dzisiaj piszę o krótkim utworze prozatorskim Janusza Zajdla.