
Notatki na mankietach ściągnąłem z półki w mojej biblio w ten sam dzień, w którym ściągnąłem również Krótko mówiąc, ale w przypadku tej książki (na wielkie moje szczęście) nie było mowy o pomyłce. Trzymałem w ręce zbiór dość wczesnych prób literackich i dziennikarskich Bułhakowa. Ot, takie jego różności z początków twórczości (Charlie – nagroda poetycka jakaś musi wpaść w ręce twe, nie ma bata na batata).

Od czasów Fatalnych jaj, Diaboliady, Psiego serca wpadłem w swoisty bułhakowski cug (o czym już wielokrotnie wspominałem). Dlatego też po pewnym odpoczynku od twórczości pisarza wróciłem do niego. Jak powrót wyglądał?
Będę z Wami szczery – początki nie były łatwe. Krótkie formy, ni to opowiadanka, ni to senne koszmary. Mroczne, ponure, w których czuć wojnę, strach i śmierć. Dodatkowo oplecione to wszystko przerażeniem głównego bohatera, czy też bohaterów. Naprawdę ciężko się było w to wgryźć, ale jednak się wgryzłem i nie żałuję.

Notatki… spokojnie można nazwać zbiorem dość bogatym jeśli chodzi o pisarstwo pana Michała, nie są to co prawda dzieła zebrane, ale ilość tekstów robi wrażenie. Mamy tutaj pierwsze próby literackie z lat rewolucji październikowej, pierwsze wprawki dziennikarskie z lat dwudziestych, fabularyzowane dzienniki lekarza z prowincji, wspomnienia z lat dwudziestych z Moskwy, ale także wspomnienia z pobytu na Kaukazie, gdzie zagnały go wiatry rewolucji.

Teksty są bardzo zróżnicowane – te dziennikarskie opisujące życie moskwian (?) w okresie NEP-owskim, czyli Nowej Polityki Ekonomicznej trącą mocno optymizmem, że może jednak pod tymi bolszewikami nie będzie tak źle (inna sprawa, że Bułhakow musiał tak pisać), ale nawet pod tym propagandowym wydźwiękiem udało mu się czasem przemycić szpilę wbitą w nowy, komunistyczny i proletariacki raj. Nie zmienia to faktu, że dziennikarskie wprawki wydają się trochę zgrzebne i siermiężne. Oprócz jednego tekstu – Sprawa Komarowa to świetny reportaż o mordercy, który zabijał przypadkowych ludzi, by ich ograbiać. Mocny opis zabójcy, dla którego życie ludzkie jest nic nie warte, a zabić dla niego to tyle co splunąć. I to nie z żadnej nienawiści czy potrzeby zemsty. Ot, taka potrzeba życiowa. Bułhakow opisuje sprawę Komarowa, i w opisie można się dopatrzeć przerażenia tym nowym typem człowieka, który bezrefleksyjnie i bez żadnego przebłysku współczucia morduje.

Pojawiają się również Polacy, ale przedstawieni w niezbyt miłym świetle – jako niszczyciele Kijowa, który został zajęty przez wojsko polskie w 1920 roku.

Ogromny ładunek emocjonalny niosą również teksty bez wątpienia oparte na biografii pisarza, zwłaszcza te dotyczące Kijowa, pobytu na Kaukazie czy też wczesnych lat dwudziestych spędzonych w Moskwie. Moskwie, która była naprawdę strasznym miejscem w tych dniach, gdy proletariat wreszcie przejmował władzę w swoje ręce.

Nic więc dziwnego, że z wielu tekstów Bułhakowa przebija mocny, eufemistycznie rzecz ujmując „sceptycyzm” co do nowych rządów bolszewickich. Pisarz był przedstawicielem rosyjskiej inteligencji, lekarzem, który na rządy proletariatu z początku patrzył z niedowierzaniem, później z przestrachem, a na końcu z ponurą akceptacją nieuchronnego. Sporą część książki zajmują również dzienniki lekarza, który wspomina praktykę na głębokiej rosyjskiej prowincji. Swoje wzloty i upadki, a także uzależnienie od morfiny i kokainy. Wiele fragmentów na pewno odnosi się bezpośrednio do bułhakowskiej przeszłości i jego samego, ale także ludzi mu znanych. Wspomnienia doktora czytałem z ogromną fascynacją, zostały napisane żywym i plastycznym językiem. Sam niemalże czułem emocje nim (tym lekarzem) targające. Zdecydowanie to dla mnie najlepsza część książki.

Lektura Notatek… pozwala więcej zrozumieć z późniejszej twórczości pana Michała, która niesłusznie została dla większości ludzi zawężona do Mistrza i Małgorzaty – pojawiają się w tej książce (czyli Notatkach…) motywy i wątki, które później autor rozwinie w swoim najbardziej znanym dziele i w innych książkach również.

Żeby nie było – zbiór nie jest tylko ponury, krwawy i zawiera opisy samych strasznych rzeczy. Przebija się w nim także ironia, czarny, wisielczy humor, ale też historie zwykłych ludzkich dobrych czynów, które sprawiają, że ten łez padół staje się miejscem, w którym na chwilę zaświeci promyczek słońca i da się żyć.

Polecam gorąco! „Wielbicielom” Bułhakowa, którzy znajomość z nim i jego twórczością skończyli na Mistrzu i Małgorzacie, ale też czytelnikom chcącym trochę poszerzyć swoje horyzonty i dowiedzieć się co nieco o Rosji w latach rewolucji i tuż po niej (dzięki tej książce zainteresowałem się również biografią pisarza, która robi wrażenie), ale przede wszystkim dla tych, którzy chcą poczuć podczas czytania prawdziwe emocje – nawet jeśli na początku wydaje im się, że nie za bardzo rozumieją co czytają. Uwierzcie mi – potem robi się znacznie lepiej.
P. S. A teraz fragment, który jest o kotce, bardzo to smutny fragment:
[quote]Kulejąc, ledwie stąpając chorą nogą, dowlokłem się do lampy i zapaliłem ją. Lampa oświetliła nędzę i żałość mojego życia. Zobaczyłem żółte, zatrwożone źrenice mojej kotki. Znalazłem ją rok temu przed bramą. Była kotna, a jakiś przechodzień w czarnym palcie, absolutnie trzeźwy, kopnął ją w brzuch, kobieta przed bramą widziała to. Bezbronne zwierzę ociekając krwią urodziło dwa martwe kociaki i długo chorowało w moim pokoju, ale nie zdechło, odratowałem je. Kotka zamieszkała u mnie, ale mnie również się bała, oswajała się ze mną z niebywałym trudem. Mój pokój był na poddaszu i tak był usytuowany, że mogłem kotkę wypuszczać na spacer zarówno latem jak i zimą… Widząc, że wstałem, kotka zaniepokoiła się, zaczęła śledzić mnie posępnie i nieufnie. […], a ja nie wiadomo dlaczego znalazłem się w Moskwie zupełnie sam w tym pokoju, i w dodatku mam na głowie tę skrzywdzoną szarą kotkę. Codziennie muszę kupować jej za dziesiątaka mięso, na domiar wszystkiego trzy razy do roku kotka rodzi, zawsze z niewypowiedzianą udręką, muszę jej pomagać, a potem płacić za to, żeby jednego kociaka ktoś utopił, drugiego muszę hodować, a następnie przymilnie prosić kogoś w kamienicy, by wziął go do siebie i nie krzywdził.[/quote]
Pyza
charliethelibrarian
Ambrose
charliethelibrarian