Idę jak burza! Jak sztorm! Jak nawałnica, może mieczy, a może zwyczajna, gradowa taka? Następny tom połknięty, przetrawiony. I jaka ta „Uczta dla wron” jest? Siedzą sobie te wrony i żrą tę padlinę i kraczą. Oj, jak dużo one kraczą! I tylko to robią. W porównaniu z poprzednim tomem NIC się nie dzieje! Martin musiał…