Hejo, hejo. Jak widzicie na blogu zaszły pewne zmiany. Na sto procent nie wiem czy to jest docelowy wygląd tego mojego skrawka internetu, ale jeśli Wam się podoba (lub nie) dajcie znać. Aha i jeśli znajdziecie jakieś babole to też dajcie znać. Dzięki temu będę wiedział co poprawić, a nie jestem ekspertem od żadnego kodowania i tak dalej.
Kolejna książka Sawaszkiewicza za mną, a kolejna przed Wami. Jednak została przeczytana podczas dni znaaacznie chłodniejszych niż te, które mamy obecnie tak więc zdajecie sobie sprawę jakie mam opóźnienie. Moi drodzy, jeśli w miarę uważnie śledzicie mojego bloga to możecie sobie sprawdzić, że o poprzednich książkach pana Jacka wypowiadałem się dość entuzjastycznie, wręcz byłem zaskoczony i zachwycony niektórymi pozycjami.
Możecie to sprawdzić pod tymi linkami. Tu, albo Tu. Dzisiaj będzie o jednej książce, która jakby została złożona z trzech nowel/opowiadań. I będę narzekał. Będę się żalił, że jeśli autor, który jest świetny w cynicznym, ironicznym, abstrakcyjnym punktowaniu zachowań ludzkości i ludzi zaczyna pisać psychologiczne, głęboko osadzone w metafizyce teksty na temat samotności, miłości, tożsamości i sensu życia to wyjdzie z tego misz masz kompletnie pozbawiony wyżej wspomnianego sensu. Są jaśniejsze momenty w tej książce – zwłaszcza wtedy, gdy autor porzuca płaszczyk psychologiczny, parapsychologiczny i zabiera się za strojenie żartów, a główny bohater staje się ironiczny i cyniczny wtedy od razu jest lepiej.
Zupełnie wszystko przekombinowane zostało i chociaż pomysł związany z szaleństwem, z eksperymentami na człowieku zamkniętym w małym pokoiku przez bardzo długi czas (a tak są zamykani piloci statków i rakiet międzygwiezdnych) i próba analizy stanu psychicznego takiego osobnika są ciekawe i interesujące. To jednak uważam, że Sawaszkiewicz trochę za bardzo popłynął w tych swoich próbach i te fragmenty nie wydawały mi się w żaden sposób interesujące i ciekawe. Zabrakło mi autentyczności i jakiejś szczerości. A może też wrażliwości mi zabrakło i nie ogarnąłem po prostu tego co autor miał na myśli.
Mam jeszcze kilka książek Sawaszkiewicza do przeczytania, jedną już przeczytałem („Między innymi makabra” – która jest przecudowna). Dlatego uznam „Na tle…” za wypadek przy pracy i nie zrażony przeczytam wszystko co Sawaszkiewicz wydał drukiem :)
xpil
charliethelibrarian
Pingback: Jacek Sawaszkiewicz "Między innymi makabra" | Blog Charliego Bibliotekarza