Ech, jak zwykle rychło w czas Charlie czyta książki. Po Halloween już śladu nie ma, wszystkie żywe trupy grzecznie wróciły do grobów lub rozłożyły się w sposób jak najbardziej elegancki. Wiedźmy porzuciły miotły i przeniosły się do dziekanatów i wszelkiego rodzaju urzędów, na swoje posadki. Co do duchów to wessane zostały do odkurzacza i miotają się teraz wśród drobin kurzu i jednogroszówek (widzieliście kiedyś zawartość worka do odkurzacza? Nie wiem naprawdę skąd się bierze tyle tych monet tam… To prawie tak jak ze skarpetkami, moje udają się do skarpetkowej Valhalli po każdym praniu). Dobra, ale ja nie o tym, nie o tym.
O książce „31.10.Halloween po polsku” czytałem już na kilku portalach, akcja spodobała mi się i sobie ściągnąłem tego ebooka. Tak moi drodzy ebooka albowiem książka nie ma swojej papierowej wersji i istnieje tylko w postaci cyfrowej. I jest jeszcze coś ważnego w tej antologii. Otóż jest ona za zupełną darmochę! Ściągnąć sobie może każdy i każdy może przeczytać!
Nie będę ukrywał, że długo zwlekałem z lekturą, gdyż zwyczajnie podchodziłem do czegoś, co jest za darmo jak pies do jeża. To znaczy obawiałem się jakiejś grafomanii, która poziomem dorównuje depresji w Żuławach Wiślanych. Takie miałem głupie wyobrażenie, że jak piszą za darmo książki to pewnie badziew. Na szczęście lektura okazała się solidnym pacnięciem w potylicę, że Charlie nie powinien oceniać książki po okładce, ani tym bardziej po cenie.
Dwudziestu pięciu autorów i trzydzieści cztery opowiadania. Opowiadania przeróżne, od typowych historii o duchach (Anna Rybkowska „Autostopowiczka„), po historie o żarłocznych lodówkach (Mariusz Zielke „Żarłoczne lodówki„). Niektóre teksty zabawne, ironiczne. Inne opowiadania z kolei śmiertelnie poważne, trochę na siłę starające się stworzyć straszny klimat. Jednak ogólnie cały zbiór czytało się dobrze. Czasem tylko zżymałem się na banalny pomysł i kiepskie wykonanie. Niestety duża ilość opowiadań sprawiła, że bardzo szybko wylatują z pamięci. Moje szare komóreczki (w liczbie dwóch ostatnich weteranów) nie radzą sobie z gromadzeniem danych i informacji tak dobrze jak dawniej. Postaram się je jednak zmusić do maratonu pamięciowego i wymienię kilka opowiadań, które na owych dwóch szarych komórkach zrobiły wrażenie. W antologii brakowało mi żywych trupów, najbliższe tej tematyce było opowiadanie „Noc żywych awatarów” Wala Sadowa – interesujący pomysł, napisane z humorem i dość ciekawie. Inne opowiadanie, które zaintrygowało dwie szare komórki (nazywam je Pinky i Mózg) było bardziej fantastyką, niż opowieścią grozy. To „Nikczemnik” Antoniny Kostrzewy, historyjka o młodym adepcie magii, co chce zostać potężnym czarnoksiężnikiem, aż prosi się o rozwinięcie jego przygód. Dwie szare komórki – dwa opowiadania.
Jakie wrażenie po lekturze? Bać się nie bałem. Jestem już dużym chłopcem i swoje widziałem, jeśli chodzi o horror. Kilka ciekawych pomysłów, kilka takich, które mnie niczym nie zaskoczyły, a nawet trochę zirytowały. Ogólnie nie jest źle, ale szału nie ma. Mogę rzec, że „31.10. Halloween po polsku” zdecydowanie nie jest na poziomie Żuław Wiślanych – jest znacznie, znacznie wyżej:)
„31.10. Halloween po polsku” jest dobrą antologią i można się z nią zapoznać.
Tutaj strona projektu: 31.10.pl.
Katarzyna
Katarzyna
charliethelibrarian