„Utopia, jako idealna postać stosunków społecznych, jest najpowszechniejszym pierwiastkiem w świecie ducha. Wchodzi ona w skład wszystkich wierzeń religijnych, teoryj moralnych i prawnych, systematów wychowawczych, utworów poetyckich, słowem, wszelkiej wiedzy i twórczości, dającej wzory życia ludzkiego. Niepodobna bowiem wyobrazić sobie ani takiej epoki, ani takiego narodu, ani nawet takiego człowieka, który by nie marzył o jakimś raju na ziemi, który by nie był mniej lub więcej utopistą. Gdzie tylko istnieją — a istnieją zawsze i wszędzie — nędza, krzywda i boleść, tam musi zjawić się rozważanie sposobów usunięcia przyczyn złego. W olbrzymiej skali, która się rozciąga przez całą historyę kultury od rojeń dzikiego koczownika do rozmyślań nowoczesnego filozofa, mieści się niezliczona ilość odmian utopii, często niedostrzegalnych, jak niedostrzegalne są pierwiastki chemiczne w naturze, ale łatwych do stwierdzenia. Tej przędzy człowiek ani na chwilę nie przerywa i ciągle ją dalej snuje. Jej porwane i splątane nici, jej nierozwinięte motki leżą nieraz bardzo długo w legendach, pieśniach, literaturze, dziełach sztuki, opinii publicznej, dramatach życiowych, w bluźnierstwach odszczepieńczych i głosach apostolskich, w projektach jawnych i zmowach tajnych, w reformach i buntach, zanim je umiejętna ręka zbierze i na tkaninę obrazu pożądanej doli przerobi.”
Zacząłem cytatem – pierwszymi akapitami książki Świętochowskiego, ale mam pytanie do Was: jak tam po świętach? Ja jestem zachwycony pogodą. Taka zima w tym kraju może być już zawsze. Oczywiście nie mówię tutaj o halnych zrywających dachy. Mam na myśli raczej piękne, słoneczne dni, podczas których przyjemnie mijał świąteczny czas. Za śniegiem i zimą w mieście absolutnie nie tęsknię. Nie pisałem nic tak długo, bo święta, bo alkohol, bo kac. A książek o których chciałbym Wam opowiedzieć uzbierało się trochę.
Zacznę od tego, że znalazłem książkę, która mnie powaliła na kolana. Zmusiła do zweryfikowania mojego dobrego zdania o sobie, sprawiła, że pokornie zająłem należne miejsce w szeregu i zażądała obietnicy, że będę starał się pracować nad sobą. Pracować w takim sensie, że poszerzać swoją wiedzę, bom głupi jak but.
I nie będzie dzisiaj żadnej recenzji, bo zwyczajnie nie da się napisać recenzji tej książki. Książka jest zbyt obszerna, zbyt wiele interesujących wątków zawiera, a ja będę Was od tej pory spamował co ciekawszymi cytatami. Otóż sto lat temu Aleksander Świętochowski napisał „Utopie w rozwoju historycznym” – pracę, która została zapomniana i jedynie fragmentarycznie przytaczana w literaturze przedmiotu. A dziś nic nie stoi na przeszkodzie, aby udostępnić ją szerszemu gronu! I można książkę Świętochowskiego przeczytać na stronie Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (skąd on się tam wziął to ja nie wiem). O tu macie adres http://dir.icm.edu.pl/pl/Utopie_w_rozwoju_historycznym/, ale przydałoby się zrobić z książki porządnego e-booka.
„Utopie…” to książka, która w kompleksowy i bardzo rzetelny sposób przytacza wiedzę o literaturze utopijnej do czasów Świętochowskiego. Autor zadał sobie mnóstwo trudu, a książka wydobywa na światło dzienne tyle ciekawostek i tyle interesujących informacji nie tylko z dziedziny literatury, ale także z historii ruchów społecznych, prądów filozoficznych oraz prób praktycznego wcielania w życie utopijnych wizji w realnym świecie.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak wiele powstało społeczności, których głównym celem było założenie raju na ziemi. I jak wiele z nich bardzo szybko obróciło się w perzynę. Czy wiecie, że w Stanach Zjednoczonych takich wspólnot czy też komun były dziesiątki przez cały dziewiętnasty wiek? I komuny te nie miały nic wspólnego z hippisowskimi ruchami z lat sześćdziesiątych, no może poza jednym – ludzie chcieli w nich stworzyć nowy, lepszy świat. Zgodny z zasadami oświeconego racjonalizmu, religijnego fanatyzmu czy też zwykłego ekonomicznego pragmatyzmu (jak widać tyle utopijnych wizji ile ludzkich charakterów). W sieci można znaleźć informacje o New Harmony, o Ikarii. Jest świetna stronka, niestety po angielskiemu:
http://brbl-archive.library.yale.edu/exhibitions/utopia/utopcom.html
Świętochowski wymienia również Państwo Jezuickie, o którym ja nie słyszałem, a które istniało w Ameryce Południowej ponad sto lat (przez cały wiek siedemnasty i do połowy osiemnastego) i było albo realizacją Królestwa Bożego na ziemi, albo bezprecedensowym państwem, w którym jezuici wykorzystywali głupich Indian bądź też pierwszą komunistyczną gminą na planecie Ziemia. Historycy różnie oceniają Państwo Jezuickie w Paragwaju – dla mnie to fascynujący kawałek historii ludzkości, o którym nie miałem zielonego pojęcia. Można sobie poczytać o tym Państwie tutaj:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3646
Świętochowski robi przegląd literatury utopijnej od Platona po jemu współczesnych. Fachowo, chłodnym okiem i z dawką zdrowej, uszczypliwej ironii rozkłada na czynniki pierwsze i analizuje wiele dzieł z dziedziny. Morus, Bacon, Campanella, Fourier, St. Simon Cabet, Blanc… i wielu, wielu innych. O niektórych słyszałem, o niektórych dowiedziałem się dzięki Świętochowskiemu. Jego książka rozpaliła we mnie na nowo płomień odkrywcy i już wstępnie ustaliłem sobie listę lektur. Co może być problemem, bo wielu książek, które on wymienia nie przetłumaczono na język polski.
Zainteresowałem się również osobą Świętochowskiego, który był naprawdę bardzo mądrym i inteligentnym człowiekiem. Wyprzedzał swoją epokę, a prawdopodobnie za to, że ostro krytykował komunizm, pamięć o nim została skutecznie pogrzebana w czasach jedynego i słusznego ustroju, a osoba Świętochowskiego dopiero teraz powoli zaczyna się przebijać do szerszej świadomości. Dlatego od tej pory rozpoczynam również zbieranie materiałów o Świętochowskim i czytaniu wszelkich możliwych dzieł jego.
To co dzisiaj napisałem o „Utopiach w rozwoju…” to zaledwie liźnięcie, krótka informacja dla Was moi drodzy czytelnicy i leciutka charakterystyka tej obszernej i arcyciekawej książki. Przyczynek i wstęp. A ja sam zbyt małą wiedzę i niewielkie umiejętności posiadam, aby na temat tej książki w sposób poważny i należyty coś napisać. Za to szykujcie się na spam konkretny, gdzie będę Was cytatami i fragmentami zasypywał.
Aha i jeszcze jedno. Już takie osobiste wyznanie. Zacząłem czytać egzemplarz książki będący w zbiorach mojej biblio. Mniej więcej w połowie lektury wiedziałem, że muszę mieć swój własny. Nie jestem osobą, która przykłada, aż tak wielką wagę do posiadania jakiejś książki. Tym razem jednak zawładnęła mną żądza posiadania. I po wielu niby przypadkowych napomknieniach, aluzjach raczej mało wyrafinowanych, a dotyczących prezentu urodzinowego – książka Świętochowskiego trafiła w moje łapki. Stając się oficjalnie najstarszą książką posiadaną przeze mnie.
Gia Stembeck
charliethelibrarian
Fatum
charliethelibrarian
Sylwester Kozdroj
charliethelibrarian
Pingback: Świętochowski o "Państwie" Platona. Część 1. | Blog Charliego Bibliotekarza
ana
Pingback: Aleksander Świętochowski "Dumania pesymisty" | Blog Charliego Bibliotekarza