Zgodnie z obietnicą rozpoczynam publikowanie na moim blogu fragmentów z Utopii w rozwoju historycznym Aleksandra Świętochowskiego. Na pierwszy rzut część rozważań Świętochowskiego o dziele uznawanym za pierwszą utopię świata.
Państwa nie czytałem, ale przemyślenia Świętochowskiego skutecznie zniechęciły mnie do życia w społeczeństwie wykreowanym przez niejakiego imć Platona.
Tekst będzie pojawiał się partiami, bo jest go całkiem sporo i nie chciałbym Was zanudzić, a jeśli ktoś to przeczyta to będzie mi niezmiernie miło.
Aha, jeszcze jedno. Fragmenty są przytoczone w oryginalnej pisowni.
„Pierwszą wykończoną utopię dał Platon (427-347) w dwóch dziełach Państwie (Politeia) i Prawach (Nomot).
Dojrzałość umysłowa tego filozofa przypadła na okres wielkiego rozkwitu kultury greckiej i wielkiego rozpadu jej wiązań państwowych. Ateny, które do IV wieku były słońcem Hellady, oświecającem i trzymającem w zależności od siebie jej ciała polityczne, zaczęły szybko tracić silę przyciągania, naruszać równowagę stosunków i prawidłowość ruchów systematu rzeszy związkowej, w którym długo były ogniskiem, targać wybuchami swój ład życiowy i zakrwawiać swój blask zaciekłem mordowaniem geniuszu obywatelskiego. W ich organizmie powstał rozstrój wszystkich funkcyj politycznych, w ich umysłowości — chaos mniemań, dążeń, rozkiełznywanych namiętności na dole i nienasyconych egoizmów u góry. Gryząc się wzajemnie, stronnictwa darły państwo na kawały, pożerając jego dobra. Wewnątrz wił się kłębek jadowitych gadów, na zewnątrz grasował gwałt roznoszący krzywdy.1
Nareszcie bitwa morska przy Egospotamoi (404) złamała ostatecznie zwierzchniczą potęgę Aten w Grecyj i ubezwładniła je tak dalece, że mogły one już tylko czekać na jarzmo niewoli, które im włożył król macedoński. W chwili, gdy Plato rozmyślał o najdoskonalszej politei, nie Ateny jaśniały chwałą, lecz Sparta.W nią też głównie się wpatrzył.
Według niego państwo zrodziło się z koniecznych potrzeb i wzajemnych usług ludzi. Z początku mogło się ono składać z „czterech lub pięciu mężczyzn”, z których każdy ofiarował spółce swoje uzdolnienie, z czego powstały klasy społeczne. Klasy te odpowiadają trzem zasadniczym władzom duszy: myśleniu (logistikon), odwadze, obejmującej szlachetne namiętności (thimos) i żądzom zmysłowym (epithymetikon, filochrematon). Pierwsza tworzy najwyższy stan władców, druga — wojaków, trzecia — pracowników-żywicieli. Właściwie dwie pierwsze stanowią jedną warstwę „stróżów” narodu (fylakes). gatunek doskonalszy, pełno-prawny, którym Plato zajmuje się wyłącznie i dla nich jedynie określa formy spółżycia, pozostawiając trzecią, lud, na uboczu. Ten bowiem najniższy pokład społeczny ma dostarczać soków korzeniom szlachetnych roślin. Pod nim spoczywa już tylko bezprawny nawóz gleby społecznej — niewolnicy. Pomimo wyraźnie odgraniczonego uwarstwowienia kastowość nie jest bezwzględna, a utrzymanie rasy „stróżów” w pożądanej szlachetności odbywa się częścią zapomocą hodowli, częścią zapomocą doboru, z którego nie jest wyłączona nawet masa ludowa. Plato przypisuje szczególne znaczenie wychowaniu, a raczej tresurze obywateli. Ażeby państwo mogło być dokładną, mocno spojoną „jednością”, musi nią być również każda składająca ją cząstka — osobnik, który posiada oznaczoną, zdolność i stały cel. Wielostronność jest zła i szkodliwa. Nikt nie powinien być rzemieślnikiem i sędzią lub prawodawcą, lecz tym lub owym. Przyszli „stróże” i „władcy” otrzymują wykształcenie fizyczne i duchowe, ściśle zastosowane do ich przeznaczeń. Podawana im nauka, a zwłaszcza poezya, winna być starannie cenzurowana. Podobnemu oczyszczeniu uledz mają mity zniesławiające bogów.
„Czyny i wypadki Kronosa — mówi Plato — gdyby nawet były prawdziwe, nie powinny być szczerze opowiadane młodym i nierozumnym ludziom, lecz przeważnie zamilczane; w razie konieczności zaś mogą być opowiedziane w tajemnicy niektórym, możliwie nielicznym, gdy ci złożą jakąś nie małą — np. prosię — ale dużą i trudną ofiarę, ażeby tylko dla niewielu były dostępne.” Nie należy mówić, że bóg jest sprawcą wszystkiego, lecz jedynie dobrego. Wyrażenia takie, jak: „bogowie podobni obcym wędrowcom w różnych postaciach przeciągają przez miasta”, albo : „wolałbym służyć jako parobek u biedaka, który ma ledwie z czego żyć, niż panować nad wszystkimi, idącymi tam (do Hadesu) umarłymi” (Odyssea) albo : „dusza z szumem wbiegła pod ziemię jak dym” (Iliada) i t. p. winny być z utworów Homera „wykreślone”. Nie tylko poezya, ale wogóle sztuka ma ulegać dozorowi, ażeby w swych dziełach nie przedstawiała obrazów, budzących zmysłowość, obawę śmierci, nadmierny śmiech, słowem, nic takiego, coby mogło zakazić lub uczynić płochą duszę „stróżów”.
W muzyce należy unikać tonacyi miękich i rytmów zmiennych, poprzestając na instrumentach strunowych prostych (lin i cytra). Wielostrunowe oraz dęte (flety) nie są stosowne. Wszelkie nowości w tej dziedzinie uważa, Plato za bardzo niebezpieczne, gdyż „nigdzie nie podważono form muzycznych, nie naruszywszy jednocześnie najważniejszych ustaw państwa.”
Ze „stróżów” wychodzą i rządzą państwem „władcy”, inaczej „ratownicy”, wobec których tamci są „pomocnikami”. Oprócz zwykłego wykształcenia cielesno – umysłowego studyują matematykę, astronomię, dyalektykę i wznoszą się na najwyższy stopień wiedzy — idei dobra, będącej głównem światłem wszelkiego poznania. Oni najlepiej rozumieją istotę i potrzeby państwa, dlatego niem kierują.
„Stróże” mieszkają we wspólnych gmachach publicznych, jedzą obyczajem spartańskim przy wspólnych stołach i otrzymują od państwa zaspokojenie wszelkich potrzeb. Nic nie wytwarzają i nie mają własności osobistej, która jest dla nich zbyteczna i której brak zabezpiecza ich przeciwko niskim pożądaniom, zepsuciu charakterów i walkom o korzyści materyalne. Cały ten muł życia osadza się w dolnym pokładzie społecznym — w ludzie, który posiada własność i dźwiga brzemię związanych z nią skutków.
Ażeby również uwolnić „stróżów” od ciężaru utrzymywania rodziny i wyczerpującego siły targania się w tych starciach, w które wpada mężczyzna dla zdobycia kobiety, nadewszystko zaś, ażeby umiejętnym doborem i kojarzeniem płci osiągnąć w potomstwie możliwie najlepszy materyał ludzki, Plato znosi w tej klasie stale małżeństwo i rodzinę, wprowadzając wspólność kobiet.
Zgodnie wszakże ze swą państwowo – hodowlaną teoryą równouprawnia je z mężczyznami. Alboż suki pilnujące i myśliwskie — pyta on — nie wykonywają tak dobrze swych zadań, jak psy? Trzeba tylko kobiety odpowiednio wychować, wykształcić, a spełnią przeznaczenia męskie. Żadne zajęcie nie jest właściwe dla kogoś ze względu na jego płeć, lecz ze względu na jego uzdolnienie. Jeśli więc kobieta będzie stosownie uzdolniona, może robić to samo, co mężczyzna. O ile zaś jest ona od niego fizycznie słabsza, należy jej powierzać pracę lżejszą. „Zarówno w gimnazyach, jak w całem życiu” obie płcie przebywają razem. Mężczyzna, szydzący z nagiej kobiety podczas ćwiczeń fizycznych, „spożywa — według Platona — niedojrzały owoc swego poznania śmieszności (Pindar) i nie wie, ani z czego się śmieje, ani co czyni.”
W państwie zdrowia, równowagi sił fizycznych i duchowych, gdzie starzy i niedołężni lub też niemowlęta ułomne tracą prawo do życia, w państwie hodowlanem odbywać się musi dobór płciowy dla utrzymania „rodu stróżów w czystości”. „Najlepsi mężczyźni powinni jak najczęściej łączyć się z najlepszemi kobietami, a najgorsi jak najrzadziej z najgorszemi; potomstwo pierwszych należy pielęgnować, drugich — nie” Nadto młodym wojakom, którzy okazali szczególne męstwo, obok innych odznaczeń trzeba dawać wiele kobiet, ażeby możliwie największej ilości dzieci przekazali swe zalety. Sprawa wytwarzania dzielnych ludzi jest dla państwa tak ważna, że Plato pozwała jego władcom, przewodniczącym na ucztach weselnych, na których odbywa się kojarzenie czasowych par małżeńskich, dopuszczać się oszustw dla dokonania pożądanych złączeń, według reguły: jednostki „dobre” dla dobrych, „złe” dla złych. To wszakże pomaganie wypadkowi winni oni zachować w tajemnicy, a przytem baczyć, ażeby przypuszczalna liczba potomstwa z tych związków odpowiadała potrzebie wyrównania strat w ludności skutkiem wojen i chorób. Kontrola ich nie ogranicza się na tem, lecz ogarnia całą sferę stosunków płciowych i przenika w najtajniejsze. […]
1Życie Platona, opisane we wszystkich podręcznikach dziejów filozofii, pomijam. O jego dziełach istnieje olbrzymia literatura. Te, które nas tu zajmują, oświetlone zostały gruntownie w pracach: E. Zellera, Philosophie der Griechen, II, Lipsk 1889, L. Schmidta, Gesch. d. Ethik d. alt. Griechen, Berlin 1882, K. Kostlina, Gesch. d. Ethik, Tybinga, 1887, Radebolda, Das Platonische Staatsideal, Dortmund, 1887, C. Nohlego, Die Staatstehre Platons, Jena 1880. R. Pohlmanna, Gesch. d. antik. Komunismus u. Sozialismus, Monachium 1873. G. Adlera, Gesch. d. Sozlialismus u. Komunismus, Lipsk 1900, oraz w ogólnych historyach utopii.”