Hej! Ho! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Mam nadzieję, że będzie to piękny rok. Z całego serca Wam tego życzę. I wybaczcie zdjęcie tytułowe, może trochę mało wesołe, ale jest bardzo interesujące.
Tomasza Kołodziejczaka i jego cykl Dominium Solarne, a przynajmniej dwie części znam i lubię. Tu możecie przeczytać o Kolorach sztandarów, a tu o Schwytanym w światła. Trochę mi zeszło zanim doszedłem do trzeciego tomu, który tak naprawdę trzecim tomem nie jest. Co było dla mnie przyznam się szczerze lekkim rozczarowaniem, bo chociaż historyja w Schwytanym w światła wydaje się kończyć to jednak liczyłem na kontynuację losów Daniela.
A w Głowobójcach dostajemy antologię tekstów związanych z Dominium, ale nie będących kontynuacją wydarzeń z Kolorów i Schwytanego. Teksty zresztą nie zostały napisane w jednym czasie, zostały zebrane. Na przykład Wrócę co Ciebie kacie ukazało się w Fenixie w roku 1996. Inne pojawiały się to tu to tam.
6 opowiadań oraz jedna gra paragrafowa Rzeźbiarze pierścieni, której nie ruszyłem, bo książkę czytałem na czytniku.
Zbiór opowiadań przyjemnie wypełnił mi czas. Zwłaszcza, gdy czytałem opowiadania ściśle poruszające podobne tematy jak w Dominium. Modyfikacje genetyczne i technologiczne ludzkich organizmów, rozwój technologii kosmicznych, terraformowanie czyli dostosowywanie warunków naturalnych na planetach do możliwości ludzkiego organizmu. Ogólnie zbiór jest dość mocno zakotwiczony w światach Dominium Solarnego pojawiają się Lotniarze, Rzeźbiarze Pierścieni, a także kilka innych sekt, nacji, które przejawiały się gdzieś tam w warstwie fabularnej książek.
Ogólnie powiem Wam, że czuć trochę klimat lat dziewięćdziesiątych w tych opowiadaniach. Oczywiście nie przytoczę Wam, dokładnie o co mi chodzi, ale uwierzcie mi na słowo.
Początkowo Głowobójcy wydali mi się odcinaniem kuponów, ale przecież gdyby nie wznowienie Kolorów sztandarów przez Fabrykę Słów to raczej ciężko byłoby mi poznać twórczość Kołodziejczaka. Przecież w 1996 miałem dwanaście lat, i wtedy Kołodziejczaka chyba nie było w mojej bibliotece. Dlatego o żadnym odcinaniu kuponów już nie myślę.
Głowobójcy choć nie wstrząsnęli posadami mego świata to troszkę ubarwili i przybliżyli światy Dominium Solarnego. Jest tutaj całkiem sporo twardego science and fiction (lubię to bardzo), chociaż jest też sporo ckliwego i przesłodzonego zawodzenia czy też nucenia o miłości, namiętności, pięknie (to lubię mniej).
P. S. Zdjęcia do dzisiejszego wpisu może mało kosmiczne, ale mam nadzieję, że się Wam podobają.
Ambrose
charliethelibrarian
Agnes
charliethelibrarian
Zbyszek Kwiatkowski (zbyszekspir)
charliethelibrarian
ja