W poniedziałkowy wieczór przytoczę Wam kolejny fragment ze Świętochowskiego. Poprzedni był o Jezusie Chrystusie, któremu przypięto łatkę socjalisty i komunisty (słusznie czy nie słusznie – nie wiem, bo mój aparat poznawczy jest zbyt skromny, by podjąć się takich rozważań), a dzisiejszy fragment będzie o następcach Jezusa. Nie tylko tych oficjalnych, ale również heretyków i innych odszczepieńców od wiary katolickiej. Ci następcy Jezusa mogą już spokojnie otrzymać łatkę średniowiecznych socjalistów, a nawet hipisów (konotacja trochę naciągana, ale całkiem fajnie brzmi).
„[…]W wiekach średnich, karmiących się tą nauką i zatrutych jej sfałszowaniami, nie narodziła się żadna całkowicie ukształtowana utopia polityczno – społeczna. Nie brakło jednak zalążków w tym rodzaju, a nawet śmiałych przedsięwzięć praktycznych. Karpokrates (z II wieku po Chr.) występował przeciw własności prywatnej i małżeństwu; Piotr Dubois (Petrus de Bosco), w dziele napisanem po wojnach krzyżowych O odzyskaniu ziemi świętej1, przemawiał za reformą polityczną w duchu teokratycznym. Godna uwagi jest próba „socyalizmu państwowego”, którą podjął słynny twórca Corpus juris, cesarz byzantyjski Justynian (VI w.) Monarcha z silną i despotyczną wolą, reformator śmiały, łamiący swą myślą i władzą wszelkie przeszkody i opory, postanowił zapomocą zmonopolizowania przez rząd najważniejszych produktów zatamować wyzysk klas możnych i otoczyć opieką pracujące: Kronikarz Prokopiusz2 opowiada ciekawe dzieje tego wielkiego a chybionego rozmachu. Surowy jedwab był sprowadzany z Persyi przez hurtowników fenickich dla kupców konstantynopolitańskich. Gdy cena tego towaru wzrosła nadmiernie, Justynian oznaczył dla niej stałą normę, której nie wolno było przekraczać w sprzedaży pod karą konfiskaty. Ponieważ dostawcy nie mogli zastosować się do niej bez rujnujących strat, porzucili ten handel. Wtedy cesarz wziął go w swoje ręce i osiągnął z niego znaczne zyski. Wkrótce poszedł dalej i opanował handel zbożem. Producenci rolni musieli, składać je w magazynach państwowych po cenie określonej przez ministra finansów; stąd rozsyłano je dla sprzedaży do zarządów gminnych. Reforma ta, która zamknęła w monopolu państwowym prawie wszystkie gałęzie wytwórczości, rozbiła się szybko o nadużycia urzędników. Ustanawiali oni dla producentów ceny niemożliwie niskie, w sprzedaży dopuszczali się oszustw i fałszerstw, tak że biedna ludność jadła drogi chleb z piaskiem; krępowali i obdzierali rękodzielników, nabywających materyały surowe. Co było dobrem w tej organizacyj ekonomicznej, to pożerała chciwość biurokracyi. Justynian — powiada Prokopiusz — wyssał wszystkie stany: szlachtę, bogaczów, ziemian, chłopów, uczonych, kupców, właścicieli statków wodnych, rękodzielników, adwokatów, nawet aktorów. Najmocniej wszakże jego pomysł finansowy dotknął masę ludności miejskiej przez opanowanie wszystkich miejsc zbytu, przez skrępowanie monopolem handlu i podniesienie trzykrotnie ceny artykułów żywności. Utopia autokraty runęła.
W duchu braterskiego komunizmu pierwszych chrześcijan ukształtowały się stowarzyszenia zakonne i liczne gminy religijno-polityczne, podnoszące bunt przeciw tyranii papieskiej lub książęcej. Berghardowie i pokrewne im związki rzemieślników, żyjących wspólnie i oddających zbywające fundusze ubogim, Tercyarze, Apostolicy, Waldeńczycy, Bracia i siostry wolnego ducha, Hussyci, Taboryci, Bracia Czescy, Münzerzyści itd. (od XII do XVI w.) głosili zasady i organizowali społeczeństwa, mniej lub więcej przeciwstawiające się swojemu współczesnemu otoczeniu. Tak np. franciszkanin (tercyarz) Joachim z Fiore (XII w.) uczył, że nadszedł trzeci klasztorny okres życia ludzkości; kościół rzymski zginie pod ciężką karą bożą, a z jego gruzów powstanie zakon sprawiedliwych, wyrzekający się własności prywatnej. Taboryta Chelczycki głosił, że nierówności społeczne są wytworem państwa i mogą zniknąć tylko razem z niem. To też prawdziwy chrześcijanin nie powinien przyjmować żadnego udziału w państwie i korzystać z jego opieki. Bracia czescy również nie uznawali państwa i odmawiali służby wojskowej. W ich gminie panowała zupełna równość. Wstępujący do niej ludzie bogaci musieli się wyrzec majątku i przywilejów. Nie wolno jej członkom było trudnić się handlem i pożyczać na procent. Własność prywatna istniała, ale tylko w zakresie potrzeb koniecznych; po za niemi musiała być zużytkowywana dla ogółu. Podobnie Anabaptyści nie znosili zasadniczo własności prywatnej, ale łączyli ją z obowiązkiem dobrowolnej ofiary na rzecz biednych.3
Wszystkie te sekty odznaczały się prostotą i wielką surowością życia, czystością i siłą charakterów, niechęcią do nauki wyższej, a dbałością o elementarne wykształcenie ludu, lekceważeniem dóbr materyalnych i miłosierdziem dla ubogich, szczerem odczuciem równości i potrzeby usunięcia krzywd społecznych. Ale reformatorskie ich dążenia zmierzały raczej do częściowej naprawy stosunków, niż do całkowitego ich przeistoczenia. Stojąc na ciasnem stanowisku braterstwa pierwszych chrześcijan, uderzały tylko na osobistą własność środków spożycia, ale nie dotykały środków wytwórczości. Wahały się ciągle między radykalizmem ekonomicznym a fanatyzmem religijnym. Zresztą były to obozy walki o prawa, fale rzeki starego łożyska, spiętrzone wysoko oporem przeszkód jej biegu, które, pokonawszy lub ominąwszy tamy i sprawiwszy czasowy zalew, popłynęły dalej spokojnie w jej nurcie.
Tymczasem na niebo utopii, oświecone dotychczas brzaskiem Platońskim, jutrzenką Chrystusową i łunami pożarów rewolucyjnych, wjechał słonecznym rydwanem Febus, który dał jej dzień, dał imię, dał kierunek biegu —Tomasz Morus.
1De recuperatione terrae sacrae, 1307
2E. H. Schmitt, 34 in.
3Szczegółowe dzieje tych stowarzyszeń u K. Kautsky’ego w Vorlaufer des neuer. Sozialismus, 2 w. 1909 (przekład polski: Historya rozwoju społecznego). Jest to praca gruntowna, chociaż mocno zabarwiona tendencyą socyalistyczną
Roman
charliethelibrarian
Jancio
charliethelibrarian