Starość nie radość, a przecież jak to śpiewają wesołe jest życie staruszka, gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła! Starość dopadnie każdego z nas. I daj panie Boże, panie Allahu, panie Buddo, panie Jahwe czy też panie Losie, panie Chaosie, pani Naturo, aby móc przeżyć swoje życie w taki sposób, by na końcu rzec, że dobrze było.
Do starości raczej mi daleko (chociaż dla nastolatków trzydziestka to już jest ta nieprzekraczalna granica, po której nic tylko głód, chłód i halucynacje z niedożywienia), ale chciałbym jeszcze po tym świecie połazić. I wiem, że już takich przygód jak bohater książki Jonassona raczej nie przeżyję. Ciężko mi będzie pomóc w budowie bomby atomowej, niemożliwe będzie uratowanie żony Mao Tse Tunga czy też bycie tajnym agentem CIA. Zresztą nawet za takimi przygodami nie tęsknię. Ja tam wolę na rowerze pojeździć w ciekawych okolicznościach przyrody. Bohater książki to tytułowy stulatek co to w dniu swoich setnych urodzin stwierdził, że pierdoli takie wakacje w domu opieki i postanowił ów dom opuścić w sposób nietuzinkowy i brawurowy. A dalej to już potoczyły się wydarzenia w sposób błyskawiczny i absurdalny. Wydarzenia z roku 2005 przeplatane opowieściami z przeszłości owego krewkiego stulatka. Przeszłości niebanalnej i przede wszystkim okraszonej wielkimi wydarzeniami. A ów stulatek Allan Karlsson to prosty, acz bardzo inteligentny oraz pragmatyczny osobnik ze skłonnościami do wysadzania różnych rzeczy w powietrze. Urzekł mnie swoim podejściem do ludzi niespożywających alkoholu – otóż nie wolno im ufać. Napiłbym się z Allanem wódki. I z chęcią pogadałbym o starych dobrych czasach, a byłoby jeszcze lepiej gdybyśmy pogadali o nowych, lepszych czasach.
Książkę czytało się bardzo dobrze, absurdalne przygody Allana nie bez kozery przypominają przygody Forresta Gumpa. Z tymże książkę Jonassona ciężko porównywać do książki Grooma. Dla mnie „Stulatek…” to czysto rozrywkowa literatura. Może i mamy próbę przemycania jakichś uniwersalnych prawd o życiu lecz nie tyle nieudaną, co bardzo powierzchowną.
Polecam świetny wpis na blogu recenzentka.blox.pl o autorze książki i o samej książce. Bardzo ciekawy i pouczający. Mówi między innymi o tym jak to w tej Szwecji się książki wydaje.
Recenzentka
charliethelibrarian
Recenzentka
Onibe
charliethelibrarian
Anna
charliethelibrarian
Agnes
charliethelibrarian