Pogoda sprzyja pisaniu o książkach. Sprzyja również ich czytaniu. Kwiecień – plecień poprzeplata trochę zimy i trochę lata. Nic więc dziwnego, że za oknem taka kwietniowa szarówa i ogólnie zimno. Pocieszam się jedynie tym moje drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy, że będzie jeszcze ciepło.

A dzisiaj o książce Zbigniewa Nienackiego, o której gdzieś tam kiedyś słyszałem i w końcu postanowiłem ją przeczytać. Cóż Wam mogę rzec o tej książce. To cały Nienacki dla dorosłych. Seks, fobie, problemy psychiczne często na tle seksualnym. Nie powiem zdarzyło mu się kilka razy coś trafnego napisać. Jakąś soczystą metaforę zapodać.

Ale to za mało! Najgorsze w tej książce są te powtarzające się frazy, całe akapity, które co kilka stron są powielane. Czy to przez narratora, czy to przez postacie z książki. Czy to fragmenty o tym jak Horst nienawidzi lasu, że dwa razy umierał… O tym jak to Józef Maryn jest złym człowiekiem, a Weronika została na zawsze skrzywdzona.

A las to żywa istota, której trzy moce, trzy szatany: BIOCENOZA – EKOSYSTEM I KLIKMAKS LEŚNY chcą zniszczyć Horsta Sobotę.

Nie czytało mi się tej książki szczególnie źle, ale też jakoś mnie ten Nienacki wymęczył. I wydaje mi się, że całkiem sporo fragmentów lub podobnych akcji pojawiło się w „Raz w roku w Skiroławkach”. Książka nie do końca wiadomo czym jest – powieścią kryminalną, szpiegowską, thrillerem, powieścią psychologiczną czy też historią o trudnej miłości. I choć niektóre frazy Nienackiego z książki bardzo mi się podobały to lektury nie wspominam jako powalającej przygody. Ot w miarę dobrze skrojona historia. Dla fanów Nienackiego (ale tego nie dla młodzieży) na pewno to ważna i dobra książka. Ja szczerze mówiąc nie wiem czy polecać.
Luiza
Luiza
charliethelibrarian