Pierwszy wpis pod nowym adresem. Mam nadzieję, że się podoba nowy layout. Będę przy nim jeszcze sobie dłubał, ale to pomalutku i powolutku. Wiele rzeczy nie poprzepinało się idealnie i czeka mnie mnóstwo siedzenia przy tym, ale to na spokojnie. Dziś moi drodzy znów powrót do przeszłości. Garść fragmentów z międzywojennej prasy.
Zaczniemy od doniesień z Anglji, gdzie duch Oskara Wilde’a rozmawia z medium.
Jak możemy przeczytać z artykułu pan Oskar jest w dobrym humorze i w zaświatach przeszkadza mu jedynie brak ciała materialnego. Poza tym wszystko w jak największym porządku i wciąż może tworzyć „rafinowane” paradoksy…
Hartowanie ciała, wytrzymałość fizyczna, doskonała kondycja nawet w podeszłym wieku. To nie tylko domena dzisiejszych emerytów. Otóż pewna hrabina z Coventry mimo swych 82 lat wciąż zażywa przejażdżek na rowerze…
Ach! Jakże chciałbym być takiej formie w wieku 82 lat. I zapewne hrabina miała wątrobę w doskonałym stanie i kieliszka sherry do samego końca nie odmawiała…
Pozostajemy w temacie rowerowym. Otóż kiedyś rowery to tanie były jak barszcz…
Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnic między wartością pieniędzy w tamtych czasach a dzisiaj. Ale jak to brzmi rower za dwa złote!
I w następnym artykule bardzo ważnym elementem jest również rower…
Wyobrażacie sobie tę dziewczynę? Jakąż siłą dysponowała, a na koniec i tak została zwolniona z posady… Nie było sprawiedliwości na tym świecie…
A teraz ostrzeżenie, które jest jednocześnie ogłoszeniem reklamowym…
Ach! Specjalna firma sprawdzająca oryginalność i jakość perskich dywanów! Kiedyś to ludzie mieli biznesy…
Inna reklama, która utrzymana jest w bardzo rozkazującym tonie…
Zresztą wiele przedwojennych reklam miało właśnie taki rozkazujący, nie znoszący sprzeciwu ton. I to podsumowanie, ta wspaniała puenta. Przecież „Nie można być złodziejem własnej kieszeni”…
Teraz coś z życia miłosnego naszych pradziadków i prababć. Trochę anonsów z działu ogłoszenia matrymonialne… Jak pokolenie przedwojenne szukało szczęścia i miłości…
Pierwsze ogłoszenie do chłopców od przystojnych Kielczanek, o intrygujących pseudonimach obiecywało bardzo wiele…
Z kolei Warszawianka jest przystojna i młoda, samotna LECZ (ciekawe czemu lecz) niezależna i pragnie mężczyzny na stanowisku…
A kawaler ustatkowany, małżeństwo zawrze tylko w przypadku wzajemnej sympatii i honorem ręczy za zwrot fotografii… Ciekawe czy znalazł swą sympatię…
Następne ogłoszenia:
W pierwszym ogłoszeniu, ktoś poszukuje miłości nie dla siebie, lecz dla swej kuzynki. Ach, jakie to szlachetne i wspaniałe. A kuzynka musiała być albo bardzo nieśmiałą, albo bardzo szpetną, albo o naprawdę wyśrubowanych standardach…
Drugie ogłoszenie ewidentnie nie jest w celach matrymonialnych tylko raczej stricte rozrywkowych. Dwóch panów szuka dwóch pań do lat 28! Cenzus wiekowy jest bardzo silnie podkreślony!
Pan porucznik – akademik jak na wojskowego i uczonego przystało wyłożył wszystkie swoje atuty na stół (no dobra może nie wszystkie:D) w sposób rzetelny i jasno określony. Tutaj ewidentnie ogromne znaczenie ma aspekt materialny…
Wdówka z własnym mieszkaniem! No to jest partia, której ciężko byłoby się oprzeć. I w dodatku szatynka:)
To byłoby moi drodzy na tyle. Nie przeglądam ogłoszeń matrymonialnych w dzisiejszych gazetach, więc ciężko mi powiedzieć czy te sprzed lat osiemdziesięciu różnią się bardzo od tych współczesnych. Mnie wydają się bardziej bezpośrednie i rzeczowe.
Mam nadzieję, że mała wycieczka w przeszłość oderwała Was od szarej codzienności..
Anna