Są książki przyjemne, miłe, wesołe. Takie, po lekturze, których człowiek od razu nabiera pozytywnej energii, wiary w świat i ludzi. Ale są też książki, które walą Cię w łeb, z prawego sierpowego. I mówią weź się kurwa otrząśnij. Po lekturze, których cała wiara w piękno tego świata pryska jak mydlana bańka. A zostaje tylko uczucie, że ludzie to bestie i nie zasługują na to aby stąpać po tej ziemi. „Jakbyś kamień jadła” jest taką książką.
Tochman pojechał do Bośni, po niemal dziesięciu latach od konfliktu bałkańskiego, który wybuchł w połowie lat dziewięćdziesiątych i był efektem rozpadu wieloetnicznej Jugosławii. Tochman napisał reportaż o kobietach, które przetrwały wojnę. O kobietach tylko, bo mężczyzn nie za wielu zostało. Serbowie już się o to postarali. Bałkański kocioł po raz kolejny zawrzał, tylko nie wyszło z tego żadne miłe dla wszelkich ludzi poprawnych politycznie multi-kulti. Serbowie mordowali bośniackich muzułmanów, ci również nie pozostawali dłużni. I tak nakręcała się spirala nienawiści i morderstw wśród niedawnych sąsiadów. Tochman skupił się na losie bośniackich, muzułmańskich kobiet. Losy bohaterek książki są tak smutne, okropne i przerażające, że wszelkie zrozumienie dla ich oprawców nie powinno istnieć. A ci oprawcy wciąż żyją, mieszkają teraz nawet w domach bośniackich, z kolei Bośniacy mieszkają w dawnych serbskich domach. Bo tak nakazało ONZ i Unia Europejska. Książka również obnaża, moim zdaniem zwykłe skurwysyństwo i hipokryzję państw zachodu, głównie USA, które dla swoich politycznych celów namieszało w tym bałkańskich kotle. A teraz wielce niesie humanitarną pomoc przy zbieraniu kości i identyfikacji ciał. A podczas wojny siły międzynarodowe nie kiwnęły palcem aby bronić cywili. Po raz kolejny na przykładzie takich konfliktów można zobaczyć jak słabe i głupie jest ONZ. W połowie lat dziewięćdziesiątych w samym sercu Europy znów stanęły obozy! Szlag mnie trafia na pieprzonych polityków, gdy pomyślę co przeszli ci ludzie. To politycy namieszali zwykłym ludziom, którzy mieszkali obok siebie przez dziesiątki lat, że należy pozbyć się „obcych” i „innych”. A „zwykli” ludzie bardzo szybko zasmakowali w okrucieństwie, taplali się w morzu krwi. Pokochali gwałty i upajali się władzą nad życiem i śmiercią. Płaszczyk cywilizacji jak widać bardzo łatwo jest zrzucić.
Tochman nie zagłębia się, w polityczne przyczyny konfliktu. On w sposób bardzo oszczędny relacjonuje, opisuje kobiety, które szukają swoich dzieci, które pragną pochować swoich mężów. Nie musi się nad tym rozwodzić, wdawać w szczegóły. Ten oszczędny, można rzec schludny styl narracji dodatkowo potęguje grozę podczas lektury. Bo Tochman sprawia tym stylem, że czytelnik zaczyn używać swojej wyobraźni, autor nie zmusza go siłą do wpatrywania się w tysiące worków z kośćmi. On tylko lapidarnie stwierdzi czym są plastykowe worki i napomknie, że za każdym workiem kości kryję się historia. Z reguły makabryczna i przerażająca.
Byłem zbyt młody bo kojarzyć wydarzenia na bieżąco z masowych morderstw w Srebrenicy i innych miejscowościach, później już tylko człowiek gdzieś tam przeczytał jakiś reportaż o wojnie i przeszedł nad tym do porządku dziennego. Po lekturze nadrobiłem trochę zaległości. Ciężko jest połapać się w skomplikowanych układach narodowościowych, religijnych i politycznych w tym regionie świata. Podczas lektury pada całkiem sporo dat i nazw miejscowości. Warto sobie sprawdzić co mówią o tych miejscowościach podręczniki lub encyklopedie.
Lektura „Jakbyś kamień jadła” nie należy do przyjemnych ale należy do lektur, które każdy powinien poznać. Nie można zamykać się bowiem na fakty. A fakty są takie, że prawie dwadzieścia lat temu kilkaset kilometrów od nas koszmar wojny obudził się na nowo. I ciekawe czy pójdzie spać. Książka Tochmana potwierdza powiedzenie, że „Ziemia to piekło innej planety”. (Nie wiem kto jest autorem tegoż powiedzenia).
P. S. Po lekturze takich książek jestem wdzięczny, że Polska jest państwem praktycznie jednonarodowym i co najwyżej pobijemy się o jakiś krzyż, ale nikt nie ma zamiaru nikomu z tego powodu strzelać w tył głowy. Można się spierać czy sposób w jaki Polska po wojnie stała się jednonarodowa (akcja „Wisła”, wysiedlanie Niemców), był moralnie uzasadniony. Ale żyjemy teraz w takiej a nie innej rzeczywistości i jest ona pokłosiem tamtych akcji.
Pingback: Wojciech Tochman “Dzisiaj narysujemy śmierć” | Blog Charliego Bibliotekarza