Ech, nie zostałem posiadaczem Kindla:( Gratuluję zwyciężczyni Claudette:) A ja zostaję póki co w świecie „analogowych” książek.
Katar moi drodzy, to zmora ludzkości na którą nie wynaleziono jeszcze lekarstwa. Jedynie Goździkowa może coś na ten temat wiedzieć, ale ona siedzi w bólach głowy i raczej nie prędko podeśle nam rozwiązanie. Lem w swojej książce również nie dał ludzkości szans na wyleczenie się z kataru. Gorzej! Sprawił, że katar sienny może być przyczyną zgonów! A jeśli dodatkowo jesteś bogatym, samotnym turystą po pięćdziesiątce z USA, przebywającym na kuracji w kąpieliskach siarkowych we Włoszech to masz przechlapane. Katar sienny okazuje się jedną z cech wyróżniających ofiary tajemniczych śmierci, które poprzedzone są nagłymi napadami szaleństwa. I ów wyżej wspomniany katar (niech będzie na wieki przeklęty on i potomstwo jego!) może powodować śmierć, ale nie musi. Zmiennych jest bowiem tyle, że prywatny detektyw będący kiedyś astronautą musi się zwracać o pomoc do francuskich naukowców z ich specjalnym superkomputerem. Komputer może się przyda, może się nie przyda. Ale przygoda astronauty jest jak najbardziej ciekawa, interesująca i wciągająca.
Przeczytany przez mnie, kolejny kryminał Lema. Kryminał, który choć ociera się o science-fiction raczej typowym science nie jest. Mamy co prawda podróż na Marsa, ale tylko jako tło. Mamy bliżej nieokreśloną sytuację polityczną panującą na świecie i w Europie podczas śledztwa, ale również można ją uznać za mało ważną. Ważne w tej powieści jest prawdopodobieństwo, dedukcja i intuicja. Ważna jest trafna analiza świata i obnażenie roli „przypadku”, który w końcowym rozrachunku przypadkiem nie jest. Lem w sposób bardzo inteligentny potrafi prowadzić z czytelnikiem grę co rusz podsuwając mu pod nos nieprawdopodobne scenariusze wydarzeń. Tak nieprawdopodobne, że aż prawdziwe. Czy za dziwnymi i trudno wytłumaczalnymi zgonami amerykanów stoją terroryści? Czy też w grę wchodzi obca cywilizacja, której ludzkość nigdy nie pozna i nigdy nie zrozumie, gdyż liczba możliwych cywilizacji zupełnie różnych od nas jest ogromna. Pan Stanisław po raz kolejny miło mnie zaskoczył robiąc ze „zwykłego” kryminału bardzo interesującą i zajmującą książkę. Zagadka kryminalna jest tutaj ważna nie przeczę. Jednak jakoś nie było mi spieszno do poznania jej rozwiązania.
Lem pisał „Katar” w połowie lat siedemdziesiątych. Amerykanie podbijali wtedy kosmos, po Księżycu misja na Marsa wydawała się oczywistą oczywistością. Sytuacja polityczna świata była niespokojna, we Włoszech działały lewackie grupy terrorystyczne (Lem uczynił zamach terrorystyczny jednym z wątków w swej książce). Czytając „Katar” po raz kolejny mogłem ujrzeć talent pisarza do jak najbardziej trafnej oceny rzeczywistości, mechanizmów rządzących ludźmi i cywilizacją.
Polecam gorąco:)
P. S. Znajdziecie nawet kilka smaczków językowych sprzed trzydziestu sześciu lat:) (Tusz – kto bierze tusz?)
Agnes
charliethelibrarian
Agnes
charliethelibrarian
Pingback: Mój dzień w książkach… « Blog Charliego Bibliotekarza