Po Lemie, który jest daniem doskonałym aczkolwiek może być postrzegany jako potrawa wyrafinowana oraz wyłącznie dla prawdziwych smakoszy. Czas na coś znacznie bardziej lekkostrawnego i ociekającego sosem galaktycznym. Kossakowska i jej najnowsza książka. Długo kazała czekać na siebie autorka świetnego cyklu o zdemoralizowanych aniołach.
O czymże jest „Grillbar Galaktyka”? Otóż jest o wszystkim! Mamy w nim całą galacticę z jej ogromem, różnorodnością ras, gatunków, planet, zwyczajów, tradycji, technologii i kuchni! Bo przecież każda rasa musi jeść, oprócz Żywych Kryształów z układu Gemmy, które nie jedzą. Są one jednak wyjątkiem i poza nimi wszyscy jedzą wszystko i wszystkich. Hermoso Madrid Iven to szef kuchni w znanej restauracji, który zarządza zespołem prawdziwych wariatów i świrów. Wspólnie przyrządzają jedne z najlepszych dań w Galaktyce. Hermoso zadowolony z życia w miarę jest, kaskę zarabia niezłą, przygody w pracy są, robi to co lubi i nikt mu w gary nie zagląda… Do czasu. Kontrole z Ministerstwa Zdrowego Żywienia z Unii Międzygalaktycznej; pasożyty, które zadziwiająco przypominają ósmego pasażera Nostromo; miłosne rozterki – to wszystko zaczyna go trochę przygniatać. Te problemy to jednak nic wielkiego w porównaniu z oskarżeniem o morderstwo ważnego członka mafii. Hermoso musi brać nogi za pas i wiać na dugi koniec galaktyki. Zaczyna się jego odyseja, tuła się biedaczek od knajpy do knajpy. Nigdzie jednak nie zazna spokoju, bo wciąż mu deptają po piętach nasłani przez mafię cyngle. Pakuje się w jedną przygodę za drugą, poznaje grupkę oddanych przyjaciół, z którymi odkrywa mroczny spisek Śluźni, która pragnie zawładnąć Unią Międzygalaktyczną. Mogę chyba zdradzić, że jego przygody kończą się happy endem:)
„Grillbar Galaktyka” to świetna rozrywka. Kossakowska dobrze i z wyczuciem pogrywa sobie z czytelnikiem odniesieniami do popkultury. Czytało się błyskawicznie, książka zabawna i śmieszna. Brawo za ogromną wyobraźnię i dobrze skrojony Wszechświat. Oczywiście zdarzały się zgrzyty. Momentami za dużo było tych wymyślnych dań z dziwacznych stworzeń oraz kilka fragmentów czuć mocno spalonym patosem i tkliwością. Kossakowska przemyca również polityczne odniesienia do świata naszego. Dostaje się urzędasom z Unii Międzygalaktycznej, którzy chcą zmusić własnych obywateli do bezwzględnego posłuszeństwa, narzucają bezsensowne przepisy, bo społeczeństwo jest za głupie i trzeba każdego prowadzić za rączkę. Zastanówmy się czy czasem nie znamy takiej Unii, co to banany prostuje i wszystkim mówi jak mają żyć, a sama jest na skraju upadku… Nie da się również nie zauważyć, że dostaje się po dupie wszystkim zwolennikom poprawności politycznej, która osiągnęła w Galaktyce Hermoso stopień absurdu (nie tylko w galaktyce Hermoso).
Kossakowska zaserwowała mi kawał porządnie wypieczonej, dobrze przygotowanej frajdy. Oczywiście, aż takiego szału nie było, na kolana nie padłem, do gotowania obcych się nie zabieram, ale bawiłem się znakomicie:)
zacofany.w.lekturze
charliethelibrarian
zacofany.w.lekturze
Anna
charliethelibrarian
Anna
charliethelibrarian
Agnes
zacofany.w.lekturze
charliethelibrarian
Pingback: Antologia Zajdel 2011 | Blog Charliego Bibliotekarza