Cześć czołem! W momencie, gdy piszę te słowa Ukraińcy są w obwodzie kurskim i tłuką dupska ruskim onucom, oby częściej, oby mocniej i do samego końca matiuszki rasiji.
A teraz o klasyczku dla dzieciaczków. Będę tak zdrabniał wszak to jest klasyczek nad klasyczki. Przygody chłopca o imieniu Mikołajek, który opowiada swoją codzienność, w krótkich historyjkach, epizodach. Będę z Wami szczery – na pewno nie czytałem tego w dzieciństwie. Mogę się założyć o każde pieniądzory tego świata. A przeczytałem tę książkę i inne z serii teraz, gdyż miałem za zadanie zrobić grę na ten temat. Gra się udała, a ja zostałem z tym Mikołajkiem jak Himilsbach z angielskim.
Jak mi się czytało opowieści dzieciaczka w wieku od lat sześciu może do dziesięciu, a dorastającego w latach pięćdziesiątych we Francji? Ano powiem Wam szczerze były momenty, gdy ten dzieciak mnie strasznie irytował. Ale może to dlatego, że sam nie posiadam potomstwa i co najwyżej to jestem wujkiem Karolem. Zdecydowanie jednak więcej momentów było, gdy szczerze się uśmiechałem nad przygodami Mikołajka i grupy jego rozwydrzonych kolegów, którzy wszyscy bez wyjątku mają śmieszne z mojej dzisiejszej perspektywy imiona.
Podobno Mikołajek jest wciąż popularny wśród dzieciaków. Trochę się dziwię, bo realia świata, w którym rośnie Mikołajek, a realia współczesnego świata różnią się znacznie. Za to nie zmieniają się wujkowie i ojcowie, którzy ściemniają jak mogą, jeśli chodzi o ich osiągnięcia życiowe, czy to w dzieciństwie czy w dorosłym życiu. I dzieciaki tez się jakoś nie zmieniają. Poza tym tekstu w stylu „dziewczyny są nudne” z mojego dzieciństwa jakoś tak nie pamiętam. Może przez to, że mam dwie siostry, i co jak co, ale nudno to w dzieciństwie nie było.
Nie wiem, czy polecać, nawet mi się podobało, ale też duży wpływ na to miał fakt, że historyjki są krótkie, w miarę zabawne i napisane prostym językiem dziecka opisującego świat. Tak może jednak polecam. Chociaż bardziej wolę „Dzieci z Bullerbyn”
Cyfranek
charliethelibrarian
Gosia
charliethelibrarian
Pingback: Sempe i Goscinny „Rekreacje Mikołajka” – Blog Charliego Bibliotekarza