Dobry dzień, to początek wpisu! Ale to nie będzie zwyczajny wpis. Oczywiście wciąż wspieramy Ukraińców i będziemy ich wspierać, aż do końca Rosji, ale dzisiaj będzie może pierwszy wpis z serii wielu o tej książce Jakuba Wojciechowskiego.
Zacznę od tego, że chciałbym podziękować Jarkowi J. (Jarek Ty wiesz) z Łodzi za podsunięcie mi tej książki. Gdyby nie Jarek raczej ciężko byłoby mi się gdzieś na nią natknąć, ale za to po tej polecajce mogę śmiało powiedzieć, że ta książka jest nie do opisania.
Moje drogie czytelniczki i moi drodzy czytelnicy, gdyby mię ktoś się spytał: Jaka jest najlepsza polska książka? Bez wahania wskazałbym tę książkę. Dlaczego? Może poniżej Wam wyjaśnię co mną kieruje.
Zacznę od postaci autora: Jakób Wojciechowski (tak podpisany był w pierwszym wydaniu) za Wikipedią:
„Syn Macieja, robotnika rolnego i Agnieszki z d. Michalak. Dzieciństwo od roku 1891 spędził w Tworzymirkach. W wieku 15 lat wyjechał do Niemiec jako gastarbeiter. Pracował w cegielni, kopalniach, jakiś czas wędrował po kraju z objazdową karuzelą. W latach 1906–1908 odbył służbę wojskową. W 1909 ożenił się z Marianną Kozioł, z którą miał dwoje dzieci, zmarłych w dzieciństwie. Po wybuchu I wojny światowej został powołany do armii niemieckiej. Na froncie belgijskim został ranny, po krótkim pobycie w szpitalu rozpoczął pracę w kopalni w Gelsenkirchen, gdzie przebywał do końca działań wojennych. Potem pracował w Magdeburgu jako motorniczy tramwajowy. Po wojnie został wybrany na prezesa organizacji polskich robotników – Towarzystwa św. Jana. Powrócił do Polski w roku 1924. Zmarł w 1958 roku w Barcinie.”
W 1922 roku wysłał swój życiorys/pamiętnik na konkurs ogłoszony przez Polski Instytut Socjologiczny w Poznaniu. Wygrał ten konkurs, a w 1930 roku ukazała się książka o tytule jak w tytule posta.
I to może na razie tyle.
Dlaczego to jest najlepsza polska książka? Bardziej prawdziwej, bardziej autentycznej, napisanej w sposób szczery do bólu książki nie znajdziecie. Tu nie ma stylu, tu nie ma środków wyrazu artystycznego jest po prostu historia życia biedaka z Wielkopolski, który urodził się w lepiance, klepał biedę to mało powiedziane, ale dzięki swej determinacji, ciekawości, uporowi, talentowi, pracowitości, uczciwości, nieustępliwości, odwadze wyszedł z totalnej biedy rodziców, przeżył kilkadziesiąt lat na emigracji, wrócił do niepodległej Ojczyzny i tu znów dzięki swej determinacji, ciekawości, uporowi, talentowi, pracowitości, uczciwości, nieustępliwości, odwadze dawał sobie jakoś radę.
Mój borze szumiący, ile tu jest historii, jak one są napisane. To nie była lekka i łatwa lektura, przez tę książkę trzeba się przedzierać, a podobno jest to już wydanie zredagowane! Jednak będę podtrzymywał moją opinię wyrażoną wcześniej, że to najlepsza, a przynajmniej najprawdziwsza książka napisana w języku polskim. I udowodnię Wam to zamieszczając REGULARNIE fragmenty z tej książki na tym moim blogu. Chcę się z Wami podzielić tą zapomnianą książką.
POLECAM GORĄCO!
P. S. A tu macie bardzo ciekawy artykuł z portalu pojezierze24.pl dotyczący Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Barcin, której patronem jest Jakub Wojciechowski! Będę tam musiał pojechać!
https://pojezierze24.pl/aktualnosci/jakub-wojciechowski-robotnik-ktory-umial-pisac,13107
A tu drugi już bardziej o samym Jakubie:
https://palukiznin.pl/artykul/jakub-wojciechowski-robotnik-z-piorem-n1118992
P. S. 2 Na podstawie wybranych fragmentach książki (tych bardziej pikantnych) powstał film fabularny „Kawalerskie życie na obczyźnie” z roku 1992, który jest bardziej komediową obyczajówką niż biografią Wojciechowskiego.
Zorro