
Hej, hej. Jak nastroje w drugiej połowie drugiego miesiąca roku 2025? Mam nadzieję, że świat skręci w dobrą stronę i wojna się skończy po myśli Ukraińców i na pohybel ruskim.
A dzisiaj o książce, którą przeczytałem byłem specjalnie, gdyż robiłem z niej krótką grę biblioteczną. Na pewno nie czytałem jej w wieku dziecięcym tudzież młodzieżowym. I wiecie co Wam powiem? Dobrze, że się tak stało, bo mi absolutnie nie podeszła. Książka pojawia się i znika z listy lektur czy to obowiązkowych czy to uzupełniających dla klas 6. Jakoś tak w miarę regularnie.
Historia Bartka, który jako sierota, szuka swojej matki po całym Krakowie i trafia na tajemne przejście do równoległego wymiaru, gdzie wszystko jest na opak nie urzekła mnie wcale, a wcale. W tym drugim miejscu, tak zwanym Wokarku jest czysto, nikt nie buduje fabryk, powietrze i Wisła są krystalicznie czyste, a mieszkańcy owego miasta są bardzo pokojowo nastawieni. Tutaj mała dygresja – Kraków lat 80-tych to miasto zasyfione, zasmogowane, zatrute do granic możliwości. A książka ukazała się w 1989, więc na samym progu zmian społeczno – politycznych.
W tym owym czystym Wokarku mieszkańcy jednak cierpią pod butem tyrana, dyktatora zwanego (hehe) Nienazwanym. W utrzymaniu władzy pomagają owemu Nienazwanemu Pajęczaki: okropne stwory wychodzące nocą i polujące na nieostrożnych mieszkańców. Dodatkowo każdy noworodek jest jakby składany w ofierze na Lewawie dla Nienazwanego. W sensie rodzic zaprowadza dziecko przez oblicze i tam zostawia. A Nienazwany zmienia charakter dziecka.
W ogóle nie wciągnęła mnie historia Bartka, a równoległy wszechświat ze złym tyranem, któremu rzuca wyzwanie Bartek też wcale nie zdobył mojego serduszka. Ogólnie to mdłe jakieś było i takie łopatologiczne. Nie wiem może dzieciaki odbierają tę książkę inaczej, ale wydaje mi się, że raczej nie. Oczywiście można dorabiać filozofię walki o wolność, przeciwstawieniu się złu i zdobyciu sił w sobie na walkę przeciwko temuż złu. I nie przeczę te elementy występują w tej książce, tylko są tak prosto i banalnie przedstawione, że trochę to boli.
Ogólnie gra biblioteczna wyszła mi bardzo dobrze, a dzieciaki bawiły się świetnie – to chyba najważniejsze.
piotr (zacofany.w.lekturze)
charliethelibrarian
piotr (zacofany.w.lekturze)