
Po Bułhakowie potrzebowałem odskoczni, ale nie to, że jakiejś szczególnej. Akurat napatoczyła się książka Pilipiuka, którego bardzo lubię. Bodajże chyba najnowsza i ostatnio napisana.

Reputacja to zbiór pięciu opowiadań, których bohaterami są mi dość dobrze znani doktor Paweł Skórzewski i Robert Storm. O ile ten pierwszy występuje w zbiorze tylko raz, to ten drugi zdominował Reputację.
Jeśli Wy nie kojarzycie bohaterów opowiadań to przedstawię ich w skrócie:

Doktor Paweł Skórzewski obywatel świata, ale pochodzi z carskiej Rosji (oczywiście z terenów Polski będących pod zaborem), żyje na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego stulecia. W swoim życiu stara się łączyć pracę naukowca, lekarza i przygodnego egzorcysty. Nie zamyka się na różne wyjaśnienia zagadek stawianych mu przez kapryśny Los nawet na takie rozwiązania, które przeczą zdrowemu rozsądkowi.

Robert Storm – człowiek żyjący nam współcześnie. Wielki znawca staroci, które skupuje za bezcen i poddaje renowacji. Inteligentny, bystry i przede wszystkim posiadający ogromną wiedzę z dziedzin archeologii, sztuki, historii. Trochę nie przystający do dwudziestego pierwszego wieku, w swej wyobraźni wciąż wracający do dawnych, lepszych czasów.

Po przedstawieniu bohaterów (jakoś tak poczułem się w obowiązku), cóż mogę rzec o kolejnej książce Pilipiuka – znów dobrze się bawiłem. Może nie była to szalona jazda na karuzeli krzesełkowej po wypiciu kilku piw, ale przecież doznawanie takich przeżyć codziennie czy nazbyt często doprowadziłoby do:
a) alkoholizmu
b) zaniku błędnika i utraty możliwości normalnego poruszania się na stałe (oczywiście żartuję – nie mam pojęcia czy szalona jazda na karuzeli może do tego doprowadzić)
c) znudzenia i zblazowania, bo przecież czyż mogą istnieć w życiu ostrzejsze doznania niż szalone wirowanie w rytm pisków i wrzasków? No mogą?

Lubię Pilipiuka za jego konsekwencję, za trochę czerstwe, ale za to dość ugrzecznione (to moim skromnym zdaniem) poczucie humoru, chociaż autor często swoimi żartami balansuje na krawędzi kryteriów poprawności poprawności politycznej (co akurat lubię, bo bezkrytyczne stosowanie poprawności politycznej bardzo często wypacza jej ideę), ale bawi i śmieszy.

Są w zbiorze zagadki, łamigłówki, zjawiska paranormalne i przedziwne historie. Wszystko to okraszone solidną dawką bardzo ciekawych informacji z wielu dziedzin nauki, czyli to co u Pilipiuka lubię.

Stałość i solidność to jedne z dwóch cech pisarstwa Pilipiuka, które sprawiają, że jego dzieła cenię. Autor jest bardzo sprawnym rzemieślnikiem, który potrafi opowiedzieć historię o hitlerowcu uwięzionym w zaczarowanej śnieżnej kuli w niepowtarzalnym dla siebie stylu. Pilipiuk świetnie gra na emocjach, na tęsknocie za minionymi czasami (która mnie miejscami irytowała), a opowiadanie o Cyganach ich magicznym garnku, cyrku i sposobach na przetrwanie wojennej zawieruchy to najlepsze opowiadanie w zbiorze (Wielbłądzi smalec to tytuł opowiadania).
Reputacja jak najbardziej na plus i to bardzo duży plus.
P. S. Pierwsze zdjęcie niesie ze sobą bardzo, ale to bardzo ciekawą historię syjamskich bliźniaczek, które były cyrkową atrakcją na przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego. Kliknijcie w plakat, a przeniesie Was do strony (po angielskiemu) z krótkim opisem ich historii.