Kiki krótko mówi - "To nie ten Bułhakow!", Źródło: jedna kotka, która w sprawach zasadniczych milczy.

Kiki krótko mówi – „To nie ten Bułhakow!”, Źródło: jedna kotka, która w sprawach zasadniczych wyraża swoje zdanie.

Dzień dobry. Opowiem Wam śmieszną historyjkę, jak to wybrałem sobie książkę do czytania i okazała się ona książką nie tego autora o którego mi chodziło. Otóż zafascynowany i zachwycony książkami Bułhakowa (Psie serceFatalne jaja) wpadłem do mojej biblio (jednej z dwóch, w której pracuję – taki ze mnie aktywny bibliotekarz). I zgarnąłem wszystko z półki co miało na grzbiecie nazwisko Bułhakow.

Sowieckie dzieci wciąż pamiętają o nauce Lenina. Stworzone przez Valerian V. Shcheglov. Źródło:https://flic.kr/p/bNo5LZ

Sowieckie dzieci wciąż pamiętają o nauce Lenina. Stworzone przez Valerian V. Shcheglov. Źródło:https://flic.kr/p/bNo5LZ

I dopiero w domu zobaczyłem, że oprócz Białej gwardii, Zapisków na mankietachCzarnego maga znajduje się książeczka, która nijak nie pasuje do reszty. Okazuje się, że i owszem Bułhakowa zgarnąłem, ale nie Michała, a Mikołaja, któren to Mikołaj pisarzem, dziennikarzem, felietonistą radzieckim a raczej sowieckim był.

Sowiecki plakat propagandowy. "By mieć więcej, musimy produkować więcej. By produkować więcej, musimy więcej wiedzieć/umieć/znać/" Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Propaganda_in_the_Soviet_Union#/media/File:Soviet_Poster_4.jpg

Sowiecki plakat propagandowy. „By mieć więcej, musimy produkować więcej. By produkować więcej, musimy więcej wiedzieć/umieć/znać/” Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Propaganda_in_the_Soviet_Union#/media/File:Soviet_Poster_4.jpg

Pomyślałem sobie – trudno panie Mikołaju jak już Cię przytargałem to i przeczytam coś tam naskrobał. Krótko mówiąc to zbiór krótkich historyjek, anegdotek krążących wokół tematu dzieciństwa, szkoły, wychowania, ale też przejścia w dorosłość i samego dorosłego życia. Nie są to jakieś bardzo wybitne i rzucające na kolana opowiastki, ale mają swój urok.

Jest w nich mowa o zakłamaniu świata dorosłych, o szkole, która wszystkie dzieci przycina do jednego ogólnie przyjętego wzorca i nie zostawia wiele miejsca na swobodę, wolność myśli i tak modne ostatnio słowo – kreatywność. Jest trochę sentymentalnie i ironicznie, ale bez większego polotu.

Rosyjska szkoła udokumentowana przez Henri Cartier-Bresson. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/298222806555252164/

Rosyjska szkoła udokumentowana przez Henri Cartier-Bresson. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/298222806555252164/

Dodajmy, że mowa w tych opowiadaniach o szkole sowieckiej, która starała się wychować obywatela posłusznego i ślepo oddanego państwu komunistycznemu. Jak jej to wychodziło nie mnie to oceniać. Lecz czasem z tych krótkich anegdotek pobrzmiewał dla mnie fałsz. Fałsz, że wszystko jest ładnie, miło, a szkoła sowiecka jest jak każda inna szkoła. Wybaczcie, ale znając trochę podwaliny, na jakich był budowany socjalistyczny raj, jakoś tak nie mogę patrzeć na to w inny sposób niż poprzez pryzmat łagrów, gułagów i milionów ofiar. Doskonale zdaję sobie sprawę, że lata siedemdziesiąte w Sowietach to nie to samo co lata dwudzieste i trzydzieste, ale ta historyczna zadra we mnie tkwi. Poza tym w historyjkach czuć siermiężność, którą jedynie socrealistyczny raj mógł wypracować. Nie jest to jakiś specjalny zarzut, ot stwierdzenie faktu.

I znów socrealistyczny raj Henri Cartier-Bresson. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/395190936027828746/

I znów socrealistyczny raj Henri Cartier-Bresson. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/395190936027828746/

Oprócz anegdotek jest też dłuższy fragment, w którym autor wspomina swoje podwórko, kamienicę, w której dorastał. Ogólnie opisy okresu dziecięctwa i małoletniości to są najlepsze fragmenty w całej tej krótkiej książce. Zaprawione prawdziwą tęsknotą za dzieciństwem, w którym nie było polityki, historii, kłamstwa, a jedynie życie – beztroskie i wspaniałe.

To są najlepsze fragmenty w tej książeczce,  którą przeczytałem przez przypadek. I nie wiem czy polecać, czy nie polecać. Jeśli będziecie z półek bibliotecznych zgarniać Bułhakowa to jak Wam przez przypadek się zaplącze ta książka to na pewno jej przeczytanie Wam nie zaszkodzi.

Wciąż ten sam fotograf. Henri Cartier-Bresson, 1954. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/572309065124005001/

Wciąż ten sam fotograf. Henri Cartier-Bresson, 1954. Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/572309065124005001/

P. S. Aha i jeśli wejdzie się na lubimyczytac.pl na stronę tej książki to rzeczą, która rzuca się w oczy przy jej recenzjach jest to, że czytelnicy sięgnęli po nią tak jak ja – przez przypadek i przez konotacje z Mistrzem Michałem:)

Comments (7)

  1. Odpowiedz

    Ha, nie ma to jak urodzić się z odpowiednim nazwiskiem. Wydaje mi się, że w podobnych okolicznościach wielu polskich czytelników sięga po Ryū Murakamiego, będącego swoją drogą bardzo interesującym twórcą (aż żal, że jak dotąd doczekał się on tylko jednego przetłumaczonego na polski dzieła – „<a href="http://klub-aa.blogspot.com/2015/05/w-ciasnym-pudle-zycia-czyli-o-dzieciach.html"Dzieci ze schowka„).

    A co do Bułhakowa, ale Michaiła, to ciekaw jestem Twoich wrażeń po lekturze „Białej gwardii”. Ja swego czasu nabyłem tę powieść wydaną w ramach kolekcji „literatura rosyjska” firmowanej przez Politykę i bardzo przypadła mi ona do gustu. Na siłę, można nawet doszukać się pewnych konotacji z omawianą przez Ciebie pozycją, bowiem w „Białej gwardii” także jest mowa o młodości autora :)

    • Odpowiedz

      „Biała gwardia” leży sobie spokojnie na półce i czeka. Skończyłem całkiem niedawno „Notatki na mankietach” i muszę trochę odsapnąć, bo lektura zrobiła na mnie spore wrażenie.

  2. Pingback: Michaił Bułhakow "Notatki na mankietach" | Blog Charliego Bibliotekarza

Skomentuj charliethelibrarian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.