Dokonało się! Przeczytałem Twardocha, który na półce stał i straszył. Od bardzo dawna Twardoch straszył. A to dlatego straszył, bo dużo złego o nim się naczytałem. Na różnych forach i tak dalej. Będę szczery – nie wiem dlaczego jakiś mocno negatywny ma odbiór ta książka. A w ramach wakacji i po szczepionkowej reakcji machnąłem książkę w jeden dzień. A było to już dawno temu i w sumie na blogu dawno żaden wpis się nie pojawił, a wakacje zbliżają się ku końcowi (chlip, chlip).
Czy opowieść o międzywojennej Warszawie, która składała się z kilku światów bardzo często nie mających ze sobą nic wspólnego, a jeśli miały to głównie agresję, przemoc i zło może być wciągająca? Oczywiście pytanie jest retoryczne, bo mnie książka wciągnęła jak bagno na Nalewkach i targ na Kercelaku.
Mocna, okrutna, zła. Barwnie i żywo opisana rzeczywistość żydowskich i polskich przedmieść. Namiętności i nałogi. Przemoc domowa i przemoc uliczna. Odruchy dobra przeplatane znacznie gorszymi działaniami – morderstwa, gwałty, kradzieże, wymuszenia, pobicia. Ogólnie bardzo, ale to bardzo ponury obraz strasznej rzeczywistości, w której może znajdzie się miejsce na miłość i współczucie, ale będzie to miejsce z trudem wywalczone i okupione bólem i cierpieniem.
Do tego narodowościowe, etniczne i polityczne niesnaski i walki. Twardoch stworzył miks, który wydawałoby nie powinien się spinać, ale naprawdę postacie będące jednymi z głównych bohaterów istniały naprawdę, a autor mocno wzorował się na ich życiorysach. Pozmieniał im tylko tożsamości, ale esencję zostawił. W dodatku w „Królu” nic nie jest oczywiste – nawet to kto nam opowiada historię Mojsze Bernsztajna. Nie będę zdradzał za dużo.
Irytowały mnie trochę powtórzenia pewnych oczywistych faktów, ale to zabieg odautorski i nic na to nie poradzę, po prostu autor uznał, że powieść będzie mieć taki rytm. Mimo tej irytacji dałem się wchłonąć – pogmatwanej i niełatwej historii warszawskiej biedoty, bojówek robotniczych zarówno socjalistycznych jak i faszystowskich. Skojarzenie z „Gangami Nowego Jorku” trochę na wyrost, ale przewija się w trakcie powieści amerykańskie podejście do bandyterki.
W tle mamy Polskę – coraz bardziej brunatną, coraz bardziej schamiałą i nieprzyjazną. Getta ławkowe, pogromy, Bereza Kartuska (muszę o niej poczytać więcej, bo to naprawdę było przerażające miejsce), eskalacja konfliktów pomiędzy rosnącą w siłę faszystowską wizją IIRP, a robotniczą i socjalistyczną Ojczyzną. Nie będę Wam mówił, bo chyba to zbędne dla której strony me serce bije (zawsze po lewej), a powtórkę z historii możemy obserwować na żywo. I jak zwykle nic nie uczymy się na błędach. Książkę polecam gorąco.
Cyfranek
charliethelibrarian
Michał Stanek
charliethelibrarian