Się czasem człowiekowi ręka na półce w bibliotece omsknie i wybierze książkę, której tytuł mu nic nie mówi, a jedyne co kojarzy to nazwisko Silverberg i imię Robert. Tak też u mnie było z antologią Kierunek 3001. Przykuło mą uwagę nazwisko Silverberga, oraz to, że pierwsze opowiadanie zostało napisane przez Haldemana. Na okładce jest jeszcze pan Jaccques Chambon francuski pisarz, którego nie kojarzę. Nie namyślając się wziąłem do domu. Parafrazując Juliusza Cezara “wziąłem, wypożyczyłem, przeczytałem”.
Jaki będzie świat za tysiąc lat? Czy ludzkość zginie, zniknie, przeistoczy się w coś zupełnie nowego, a może cofnie się w rozwoju i znów będziemy małpami biegającymi po sawannie i nie liczącymi godzin i lat, a nasze gołe czerwone tyłki będzie owiewał radioaktywny wiatr i grzać się będziemy przy dogasających atomowych elektrowniach? Kto wie? Ano nikt nie wie. Ale wielu próbuje sobie to wyobrazić. I temu ma służyć ta antologia. Grupa przeróżnych autorów, nazwiska niektórych zobaczyłem pierwszy raz, z okazji roku 2001 stworzyła antologię, w której to wspólnym mianownikiem jest rok 3001 i zaczynające się czwarte milenium (nawiązanie do Odysei Kosmicznej 2001 chyba jak oczywiste). Czy podołali temu zadaniu? Czy dwudziestka pisarzów różnych zadowoliła proste gusta me? Jak to w życiu bywa – niektórzy w mym odczuciu sprawdzili się świetnie, inni już znacznie gorzej. Wiem, że zabrzmi to jak banał i bardzo wyświechtane stwierdzenie, ale jak to w antologiach bywa są perełki i jest biżuteria pośledniejszego gatunku.

Krajobraz taki science i taki fiction trochę. Źródło: http://kaioshen.deviantart.com/art/Singularity-263118408
Nie będę się rozpisywał o każdym opowiadaniu. Powiem Wam o tych, które mnie się podobały. Pierwszy Haldeman i jego Cztery krótkie opowiadania nawiązujące do tytułów znanych klasycznych powieści W poszukiwaniu straconego czasu, Zbrodnia i kara, Wojna i pokój, Stąd do wieczności. Zabawnie, prosto i śmiesznie. Chociaż można odnieść wrażenie, że Haldeman napisał Cztery krótkie opowiadania na odczepnego, po prostu machnął coś i niech pan Silverberg się cieszy.
Uwagę mą przykuł również Valerio Evangelisti i jego Njebo. Włoski pisarz, który był tłumaczony u nas, ale ja go za cholerę nie kojarzę. Jego opowiadanie choć z początku totalnie porąbane i wydawałoby się bez sensu, później nabiera ciekawego klimatu i staje się krwawą apokaliptyczną wizją końca tego domu wariatów jakim jest Ziemia (przecież nasz wspólny dom Ziemia jest bez klamek, a podobno nie ma ludzi normalnych są tylko nieprzebadani). Duży plus za klimat, a minus za zbytnie przekombinowanie jeśli chodzi o opisanie świata.
Anderas Eschbach (kolejne nazwisko, którego nie kojarzę zupełnie) i jego Człowiek z koszmaru to prosta i dość przewidywalna historyjka o wirtualnej rzeczywistości i pragnieniu nieśmiertelności. Nie jest jakoś szczególnie się wyróżniająca, tajemnicy nie ma żadnej. Ale za to jest sprawnie napisana i opisuje ludzkość, która nawet skończyć się nie umie z godnością tylko ucieka w iluzję. Motyw ograny wielokrotnie także przez samego Lema w Kongresie Futurologicznym. Dodam, że kilka książek pana Andreasa zostało wydanych w Polsce i mam zamiar dać mu szansę.
Ten nieszczęsny problem z głową babci to krótkie, dość zabawne opowiadanie o pewnej groteskowej rodzince z przyszłości. Nic co mogłoby na dłużej zapaść w pamięć, ale ze względu na wyjątkowy niedostatek humoru w antologii; pani Karen Haber zasługuje przeze mnie na wymienienie. Krótko: w przyszłości będziemy mogli wymieniać się wspomnieniami i stanie się to świąteczną tradycją i ludzie będą prawie nieśmiertelni.
Opowiadanie do antologii napisał również Orson Scott Card. Jego Kąty to coś co Charlie lubi. Są światy alternatywne (chociaż nie do końca), są wspomniane wydarzenia z przeszłości, które ukształtowały społeczności ludzkie roku 3001 i jest przyjemnie i miło (w sensie czytelniczym, a nie w opowiadaniu), jest też dość prosto, ale naukowo. Fajna wizja świata.
Szukając van Gogha na końcu świata to humorystyczna historyjka o podróżach w czasie napisana przez kolejne nic mi nie mówiące nazwisko i imię Paul J. MacAuley (chłop nagradzany na świecie, a w Polsce również wydawany).
Roland C. Wagner i jego Idź i umrzyj to pociągająca historyjka o potomkach ludzkości, którzy stworzyli swój nowy świat. Z potencjałem na powieść. Jest motyw przewodni, jest problem i ciekawy bohater.
Nie mógłbym nie wspomnieć o opowiadaniu Ściana wodorowa Gregory’ego Benforda, a dlaczego nie mogę pominąć tego opowiadania? Otóż jest ono o bibliotece i bibliotekarzach! Tylko takich niezwyczajnych, ale kosmicznych. W skrócie ludzkość zaczęła otrzymywać sygnały od istot pozaziemskich wraz ze wskazówkami jak je odczytać i analizować. Zbudowała ogromny Instytut wraz z Biblioteką i bada te sygnały. A bibliotekarze to bardzo poważani członkowie ludzkiej społeczności!
Podróż samotnej małpy Sylvie Denis przenosi nas do dość ponurej rzeczywistości, w której ludzkość mieszkająca na Ziemi musi w trudzie, pocie i znoju rekultywować zniszczoną planetę, a nagrodą jest podróż do Miasta i możliwość przeniesienia się do Sztucznej Rzeczywistości i wieczne życie. Mamy też ciekawą wizję upadku cywilizacji oraz Obcych, którzy mają swoją tajemnicę i bardzo nie chcą jej ujawniać.
Byty Normana Spinarda to mocno zakręcone i przede wszystkim nieźle przekombinowane opowiadanko, ale za to z fajnym pomysłem, który równoważy dziwny i bardzo zagmatwany sposób narracji. Interesujący sposób na opisanie zasiedlania kosmosu.
Na koniec Dan Simmons! Po lekturze Hyperiona mam duży szacunek do tego pana. I tym razem mnie nie zawiódł. Jego ponura, ale ciekawa wizja początku czwartego milenium mogłaby spokojnie dostarczyć materiału na powieść. W Dziewiątym AV jest troszkę postapo, trochę wirtualnego świata, i trochę grozy. Z tego mogłoby się urodzić coś jeszcze ciekawszego.
Wymieniłem tylko te opowiadania, o których chciało mi się coś napisać. W całej antologii motywem przewodnim jest wirtualna rzeczywistość, sztuczna inteligencja, pragnienie nieśmiertelności. Życie wieczne przewija się w sporej części opowiadań. Nieśmiertelność ludzkość ma osiągnąć na wiele sposobów. Genetyczne manipulacje, wymiana organów, kriogeniczne zamrożenie, nanotechnologia, a wreszcie najbardziej popularny motyw w tekstach czyli transfer osobowości do rzeczywistości wirtualnej. Sztuczna inteligencja pojawia się również nie tylko jako zagrożenie, ale jako nieunikniona i ostateczna faza rozwoju. To ludzie stworzą SI, ale to ona uratuje ludzi.
Posthumanizm jest również motywem występującym gęsto i często. Pojawiają się w niektórych opowiadaniach post-ludzie, którzy biologicznych i „tradycyjnych” przedstawicieli homo sapiens sapiens traktują jako sprytniejsze małpy. Większość autorów postrzega posthumanizm jako zagrożenie, jako wynaturzenie i zaprzeczenie idei człowieka jako bytu. Czy jednak nie jest tak, bo piszą z pozycji owej małpy? Ciężko nam dzisiaj wyobrazić sobie, że ludzie nie będą mieli ciała z krwi i kości, ale będą zbiorem zer i jedynek. Czy to wystarczy, by móc osobie mówić, że jest się istotą ludzką? Nie wiem. Bo sam jestem owym workiem ze skóry, wypełnionym kośćmi i mięśniami (ostatnio zauważyłem, że jeden mięsień zaczyna się wyróżniać – tak zwany mięsień piwny) dlatego przejście w bycie wirtualnym istnieniem wydaje mi się baaardzo abstrakcyjne, ale kto wie, kto wie. Osobliwość technologiczna (Singularity) zbliża się wielkimi krokami.
Antologia jest dzieckiem swoich czasów. Tak jak w twórczości pisarzy science and fiction z lat pięćdziesiątych ludzkość podbijała kosmos, budowała roboty z metalu, a w następnej dekadzie obawiała się atomowej zagłady i podbijała kosmos, tak w Kierunku 3001 fascynują się pisarze wirtualną rzeczywistością, rozwojem światowej sieci informatycznej, która w roku 2000 nie była tym czym jest teraz. Na szczęście oprócz wymienionych wyżej również ten kosmos podbijają. Podbicie kosmosu to jedyny ratunek dla naszego marnego gatunku. Dywersyfikacja miejsca zamieszkania to nasza szansa.
Nie wiem jakie cele służyły wydaniu tej antologii. Jeśli miała stać się kamieniem milowym w rozwoju literatury i próbować wyznaczyć kierunek, w którym science and fiction powędruje to tak się nie stało. Większość opowiadań jest sprawnie i dobrze napisana, niektóre mogą czasem olśnić pomysłem, ale ogólnie antologia ta jest zaledwie poprawną i dobrą antologią. Jest jeden ogromny plus tego zbioru opowiadań: otóż uświadomił mi jakim ignorantem jestem jeżeli chodzi o literaturę science and fiction. Obracam się tylko w sferze anglojęzycznej, polskiej i czasem rosyjskiej, a przecież jest sporo krajów, których pisarze mają dużo ciekawego do powiedzenia. Niestety nie da się ogarnąć wszystkiego. Chyba, że zostanie się post – człowiekiem z nieograniczonymi możliwościami czasowymi oraz intelektualnymi.
Wyszła z tego przydługawa notka, która absolutnie niczego nowego i świeżego dla świata nie wnosi. Może mi jedynie służyć na przyszłość jako przypominajka co tam w książce było – dobre i to.