Ahoj! I jak tam miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego? Dotknęło Was to moje Drogie i moi Drodzy czy raczej już jesteście poza polskim systemem edukacji? Mam nadzieję, że nieważne jak to u Was wygląda to i tak jesteście w miarę zadowoleni i szczęśliwi, że macie takie wspaniałe życie :) A u mnie kolejna książeczka zjechała z „półki Syzyfa”.

Randall McRoberts
Tomasza Piątka znałem jako pisarza od czasów liceum, gdy kupiłem byłem całą trylogię „Ukochani poddani Cesarza”, która na bardzo długo wryła mi się w pamięć. A jakie mam wrażenia po lekturze „Bagna”?

Canopic
„Bagno” – Ni to kryminał ni to realizm magiczny. Na pewno jest to bardzo sprawnie napisana książka, ale nie wciąga tak bardzo jak bagno. Nasz narrator odnalazł boga i za bardzo nie wie co z tym fantem zrobić. Nie wiem też do końca czy ta Warszawa opisana w książce istnieje (w sensie topografia dzielnic i tak dalej). Jest jeden główny wątek, który jest przeplatany anegdotami i przemyśleniami autora. Anegdoty jak najbardziej na plus, samo zakończenie mocno odjechane i można wywnioskować, że kościoła na bagnach lepiej nie budować.

„Rozkosz” – Mocno pojechane, abstrakcyjne i groteskowe. A momentami bardzo zabawne i choć człowiek za cholerę nie wie o co w tym chodzi to tutaj ważniejsze są wrażenia i odczucia niż logika i zdrowy rozsądek. Całkiem mi się podobało.

Roberto Trombetta
„Czarny plus” – Jeśli to możliwe to to opowiadanko jest jeszcze bardziej zryte niż poprzednie, ale ma przynajmniej jakiś ciąg przyczynowo skutkowy. Huk z tym, że całkiem popierdzielony, ale mimo wszystko można się dowiedzieć dlaczego Hubert zabija i jak chce skończyć. Jak dla mnie miodzio.
Ogólnie książka ciężka, przeładowana dziwnym tekstami i bardzo trudno się w nią wgryźć, ale dla miłośników Piątka w sam raz. Ja całkiem dobrze się przy niej bawiłem, lecz szczerze – nie wiem czy bym polecał.