Pomalutku, pomalutku nadchodzi jesień i będzie sroga i mocna. I brzydka i ciemno będzie i będzie drogo i jeszcze drożej, ale jeśli macie książki i jakieś świeczki, które pozwolą Wam oszczędzić na prądzie to przeżyjecie. Ja też pomalutku zmniejszam „półeczkę Syzyfa”. I dzisiaj będzie o wydawnictwie, które nie wiem jak do mnie trafiło, ale to jest magazyn, wydawany okazjonalnie co roku prawdopodobnie. I tak sobie, go kiedyś przeczytałem. I nadszedł jego czas.
Nie będę się tutaj we wstępie rozpisywał. Zapraszam na krótkie opisy opowiadań :) I może garść moich wrażeń.
Paweł Majka „Pięć piw od szalonej Mady” – Zabawne, szalone jak Mada postapo, które rozgrywa się w Krakowie, a opisy bitew Tramwajarzy z postkibicami i Flotą Białej Gwiazdy na rondzie Mogilskim – miodzio. Bardzo podobała mi się ta szalona jazda i to co Majka zrobił z Krakowem. Zresztą umówmy się – to miasto coraz bardziej przeistacza się w miejsce niezdatne do życia więc takie opowiadanko będzie dobrym choć szalonym przygotowaniem do tego co nas czeka.
Krzysztof T. Dąbrowski „Jestem wybawieniem” – Kolejne opowiadanko z Krakowa i ze świata zdegenerowanego i zniszczonego przez wojnę atomową, w którym potomkowie ocalonych chowają się w krakowskim METRZE (doceniam żart) i cierpią. A wojskowi, którzy teoretycznie mają się nimi opiekować coraz bardziej wykorzystują swoją pozycję siły. I tak to trwa już ładnych kilka pokoleń. A tak naprawdę nie ma przed tym okrutnym światem żadnego ratunku i akcja jak z terminatora też nie pomoże.
Dominika Więcławek „Wschodnia krańcówka” – Ach! Tym razem postapo z Twierdzy Breslau! I to jakie! Mocne, mroczne i trochę alternatywne, a zatrute miasto chemikaliami stara się przetrwać zwłaszcza, że dzielny Komitet Partii trzyma rękę na pulsie i tylko dzięki towarzyszom z Partii ludzie mogą żyć jak szczury. Jeden dzielny Motorniczy potrafi dowieźć towary do najdalszych części miasta i nie robi on wyjątków co okazuje się nie do zniesienia dla partyjnych bonzów, którzy nawet w obliczu totalnej zagłady myślą o partykularnych interesach.
Bartek Biedrzycki „Białe demony” – Proste, ale wciągające i pełne ciekawostek opowiadanie o astronautach ze stacji kosmicznej MIR, którzy niestety patrzą na coś strasznego i muszą podejmować niewyobrażalnie trudne decyzje. Podobało mi się bardzo.
Adam Piekielny „Radio” – Opowieść o przetrwaniu, o samotności i przerażeniu, które może przyjść w momencie, gdy szaleństwo odbierze rozum. W dodatku według opowiadania koniec świata już nadszedł 12 września 2021
Emma Popik „Nadejście Fortynbrasa”. O tym opowiadaniu możecie przeczytać w tym WPISIE. Ja pozwolę sobie skopiować to co ładnych kilka lat temu napisałem. Otóż opko ma klimat. Miasto otoczone ogromnym wysypiskiem śmieci. Samotna wyspa resztek cywilizacji, a w niej wysuszone trupy dorosłych w domach i małe dzieci chowające się przed słońcem w magazynach. Coraz mniej tych dzieci, każdego dnia, któreś nie otwiera oczu. Nie ma jedzenia, woda jest zatruta, a dorośli ich zostawili na pastwę losu… Opowiadanie ciekawe i dzięki pewnym niedopowiedzeniom jeśli chodzi o los ludzkiej cywilizacji wzbudzające zaintrygowanie. Dość sugestywna wizja końca świata, w której cień nadziei daje przebudzenie wśród dzieci, że można zabić, by przeżyć, ale jak długo? I kogo trzeba zabić?

Łukasz Migura „Paparazzo” – Krótka historia o zemście, przeznaczeniu, chciwości i wymierzaniu sprawiedliwości. Tylko kto będzie sędzią, katem i obrońcą? W jednej osobie? Niezależność dziennikarzy w świetle ostatnich wydarzeń (urodziny Mazurka) to naprawdę mit i po prostu żenada. A jeśli jakiś młody wilk będzie mógł posprzątać świat? Tylko kto według tego młodego wilka będzie tym złym?

Romuald Pawlak „Diabły z Wieży sprawiedliwości” – Mroczna opowieść o dziwnym świecie, w którym dorośli znikają, a dzieciaki grają w grę, która wymaga od nich nie tylko odwagi, ale i ogromnej dawki głupoty. A w świecie, gdzie drony pilnują wszystkiego (łącznie niemalże z myślami mieszkańców) boisko może być ostatnim miejscem, gdzie dzieciństwo jeszcze ma znaczenie.
Romuald Pawlak ”Nie być drugimi” – Jednostronicowy tekst, który jest bardzo, ale to bardzo intrygujący. I szczerze mówiąc człowiek chce przeczytać więcej!

Anna Nieznaj „Czortowe dzieci” – Och wiedźmy, jary, atamany i inne piesy-biesy. Doceniam pomysł, doceniam sprawne pióro czy też może sprawne stukanie w klawiaturę, ale tematy kresowych fantasy to jednak nie dla mnie. Tak czy siak czytało mi się to dobrze.
Tomasz Kaczmarek „Nieskończona potrzeba zemsty” – Choć mocno poplątane, gęste od niedopowiedzeń i przeskoków fabularnych to jednak czytało mi się to opowiadanie bardzo dobrze. Ma klimat i jest bardzo dobrze napisane. A ja rzadko kiedy zachwycam się poplątanymi rzeczami. Tu jednak było dobrze i nawet ten świat przedstawiony miał jakiś wzór, choć nie łatwy do odgadnięcia.

Monika
To tyle jeśli chodzi o zawartość fabularną tego rocznika. Pozostałe teksty to publicystyka i felietony, a nie chcę mi się nimi zajmować. Cóż mogę Wam rzec – to było całkiem miłe i przyjemne zaskoczenie, które być może przełoży się na zakup albo zdobycie w inny sposób (drogą podarunku nie kradzieży) kolejnego „Rocznika fantastycznego” o ile taki się ukaże. Ogólnie polecam.
DobraFanfikcja
charliethelibrarian