Kolejny wieczór, kolejny dzień za nami, mam nadzieję, że przykładacie głowy do poduszek z poczuciem dobrze spędzonego czasu, że te godziny dane Wam na tym łez padole są pełne wrażeń i dobrych emocji, że wiecie w jakim miejscu jesteście w swoim życiu i czego chcecie. Zacząłem patetycznie, ale to dlatego, że książka, o której chcę Wam opowiedzieć jest takim głosem z przeszłości, który dotyczy kruchości życia,
Moja biblioteka (ta w której pracuję, nie ta której jeszcze nie posiadam) ma bardzo ciekawe zbiory. I bardzo różnorodne, a że ostatnimi czasy przy okazji przygotowań do gry miejskiej związanej z I Wojną Światową starałem się poznać trochę różnych materiałów to wpadła w moje łapki ta oto publikacja przygotowana przez Polską Akademią Umiejętności w stulecie wybuchu tejże wojny. Książka ta składa się z artykułu wprowadzającego pana doktora habilitowanego Andrzeja A. Zięby „Cruenta Austria…” , a później mamy różnego rodzaju dzienniki, wspominki, pamiętniki osób z Galicji, które przeżyły ten straszny wojenny czas. Świetny naukowy eksperyment przywołujący głosy z przeszłości i to głosy różnych świadków tamtych wydarzeń. Nie będę się za bardzo rozpisywał – potraktuję tę publikację jak antologię opowiadań i o każdym tekście postaram się coś opowiedzieć.
Andrzej A. Zięba „Cruenta Austria, czyli wielka wojna w małej Galicji, 1914-1918” – świetny tekst wprowadzający, opisujący rzeczywistość wojenną cesarstwa, które nie udźwignęło ciężaru i zawiodło wszystkich swoich obywateli, każdej narodowości, stanu i pochodzenia. Jest o rusofobii, o szubienicach stawianych za nic, za krzywe spojrzenie i podejrzenie o szpiegowanie. Autor podkreśla, że w tej publikacji redaktorzy postarali się oddać głos zwykłym ludziom, którym przypadło doświadczyć wielkiej wojny, a która poczyniła w Galicji ogromne spustoszenie niestety przesłonięte przez jeszcze większe okrucieństwa II wojny światowej.
Magdalena Bernacka „Wojna mojego dziadka” – świetny tekst o Stefanie Łukasiewiczu – Ormianinie polskim, który napisała jego wnuczka. Cudne fotografie dokumentujące obozowe życie, listy Stefana do przyjaciół, krewnych. Opisy drogi frontowej Stefana i jego kompanów. Naprawdę mocny i wzruszający kawałek historii, która opowiedziana jest z perspektywy członka rodziny.
Tomasz Bzukała „Choroby społeczne w Krakowie w czasie pierwszej wojny światowej w sprawozdaniach lekarskich krakowskiego Miejskiego Urzędu Zdrowia” – kawał dobrej roboty wykonał autor tego tekstu. Obraz Królewskiego Wolnego Miasta Krakowa w latach wojny nie zachęca do podróży w czasie. Lekarze, doktorzy, pielęgniarze, pielęgniarki, służby sanitarne i epidemiologiczne miały pełne ręce roboty przy niemalże zerowym wsparciu finansowym. Zalecenia epidemiologiczne, ulotki, raporty lekarzy i komisji. To wszystko robi naprawdę wrażenie – zwłaszcza po ostatnim czasie pandemii i przed kolejną falą. Interesujący tekst pokazujący walkę, często nierówną, ale na pewno heroiczną, z durem brzusznym, płonicą, czerwonką, chorobami wenerycznymi.
Mychajło Zubrycki „Dziennik. Do druku podał Frank E. Sysyn, przetłumaczyła Wiktoria Kudela-Świątek, przypisami opatrzył Adam Świątek” – Spojrzenie na wojnę z perspektywy greckokatolickiego duchownego, który przeżył internowanie elity Rusinów Ukraińców. Fragmenty dziennika dotyczą uwięzienia, pobytu w Talerhofie w obozie, uchodźstwie w Lublanie i tamtejszych stosunkach. Bardzo ciekawy wkład w spojrzenia na stosunki narodowościowe w Galicji i tego jak rząd austriacki rozgrywa nacje przeciwko sobie (Rusini kontra Polacy, Bośniacy kontra Chorwaci i tak dalej).
Stanisława Serafińska „Kinematograf wojenny. Do druku podała Maria Serafińska-Domańska, przypisami opatrzył Andrzej A. Zięba” – siostrzenica Matejki, która bardzo, oj bardzo skrupulatnie zapisywała wspomnienia wojenne, a mieszkała wtedy w Korynówce w Wiśniczu. Bogato ilustrowany (przez redaktorów dziennik), którego zapisy dotyczą czterech ostatnich miesięcy 1914 roku. Jest o przemarszach wojsk, o grabieżach, o Moskalach, jest dużo modlenia się do Pana Boga Wszechmocnego o ocalenie, ale jest kilka ciekawych spostrzeżeń dotyczących losu Polski i Polaków w tej dopiero rozpoczynającej się wojnie.
Jan Czuj pseudonim „Borzęcki” – „Moskale w Tarnowie od 10 listopada 1914 roku do 6 maja 1915 roku. Do druku podał i przypisami opatrzył Janusz Kozioł” – relacje z okupowanego przez wojska rosyjskie Tarnowa spisane niemalże z pierwszej ręki. Czyta się to niesamowicie. Młody wówczas ksiądz Jan jest dobrym obserwatorem, ale też przy opisywaniu wydarzeń nie szczędzi własnego komentarza (często z dzisiejszej perspektywy zabawnego), ale i tak robi to wrażenie. Jest o pierszych patrolach, jest o drożyźnie, jest o pogromach Żydów, jest o ulubionym trunku Moskali czyli WÓDCE, albo jak ksiądz pisze „trunek rozpylający”. Pojawia się kwestia burdelu dla oficerów, dziwnego zapachu Rosjan, którzy przecież myją się często (to dziwna uwaga była, ale przez to wzmacnia autentyczność i szczerość wypowiedzi księdza Jana). Zadziwiające są fragmenty o religii prawosławnej, która według księdza jest religią knuta (bata) i groźbą tylko podtrzymywana. Tak jakby katolicyzm się tutaj czymś różnił, no ale prawdą jest, że „drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie widzisz” czy jakoś tak. Poza tym ksiądz Jan jest antysemitą i to takim konkretnym. Nie można usprawiedliwiać jego podejścia czasami, w których żyje. Księżulo pisał o wysysaniu ostatniej kropli krwi z Polaków przez starozakonnych. I nawet żałował, że za mało gnębią „żydków” Moskale. Poza tym nie tylko mamy tutaj opis bombardowań, sposobów zarządzania miastem, pożywienia Moskali, ale też ich religijności. Naprawdę szerokie spektrum doświadczeń. Czytało się świetnie.
Wawrzyniec Dayczak „Pierwsza wojna światowa. Do druku podała i przypisami opatrzyła Maria Dayczak-Domanasiewicz. – wspomnienia i fragmenty dziennika architekta, aktywnego bojowca o niepodległość Polski, pochodzącego z Lwowa Polaka. Osobiste przeżycia i doświadczenia, ale też trochę refleksji i przemyśleń na temat geopolityki i sytuacji Polski. Opis wizyty następcy tronu arcyksięcia Karola w Załoźcach, gdzie Wawrzyniec pełnił funkcję zarządcy folwarku Turczynów i tego, że Wawrzyniec burmistrzowi mowę po niemiecku napisał i pilnował, żeby się ów nie pomylił. Smutna historia zamku w Załoźcach i całego folwarku zniszczonego znacznie podczas działań wojennych, nigdy nie odbudowanego domyka ten obraz wojennej pożogi. Wawrzyniec wspomina też służbę w wojsku austriackim, gdzie projektował nagrobki cmentarzy wojennych, a później walczył w obronie Lwowa.
Znakomita publikacja, znacznie poszerzająca horyzonty, uświadamiająca (chociaż mi tego akurat nie trzeba), że zwykli ludzie są tylko ziarnem w żarnach historii i często mieleni (czasem dosłownie) jesteśmy przez owe żarna. Chciałbym, aby wielu zwolenników wojny, agresji, nienawistników mogło sobie przeczytać ten tekst i uświadomić sobie, że lepiej aby ich życzenia się nie spełniły. Ale to życzenia pobożne (choć ja do pobożnych nie należę). Polecam każdemu zainteresowanemu tematyką. Warto.
Bazyl
charliethelibrarian
DobraFanfikcja
charliethelibrarian
Pingback: Kazimierz Sejda „C. K. Dezerterzy” – Blog Charliego Bibliotekarza