Dobry dzień! Dawno mnie nie było, ale słuchajcie zupełnie nie ogarniam tej rzeczywistości. Czas skrócił się, czas umyka, czas przegania mnie. I nie wiem co robić. Dlatego postanowiłem walczyć z entropią i będę regularnie dwa wpisy w tygodniu zamieszczał. Choćby walił się świat (a mam takie wrażenie, że to się dzieje na naszych oczach).
WPP – wiecie co ten akronim oznacza? Który stworzyłem, a jeśli gdzieś funkcjonował wcześniej to sobie po prostu zawłaszczyłem… Otóż odsłonię przed Wami tę tajemnicę – Współczesna Proza Polska! Czasem się trafi! Czasem się przeczyta! Dodałbym, że ambitna, ale kurde ten termin od razu w moich oczach deprecjonuje. Jeśli słyszę, że coś jest ambitną prozą, a nie daj borże jeszcze współczesną to wiem, że nie będzie lekko, i niekoniecznie dobrze.
Nie będę się rozpisywał. Powiem Wam co mi się w książce Prusa podobało:
wizja Kazimierza odciętego od reszty Krakowa kordonem sanitarnym, przepustki dla mieszkańców, problemy z powietrzem (SMOG!), ironia i sarkazm, (jak dla mnie w zbyt małych ilościach), ale były. Trafne spostrzeżenia dotyczące kondycji współczesnej Polski i jej mieszkańców związane z ksenofobią, katolicyzmem (takim fanatycznym), władzą tępą i walącą na oślep, patriotyzmem na pokaz i tak dalej i tak dalej.
Plus ogromny za wizję ludzi w maseczkach higienicznych przemykających po ulicach miasta! Książka jest z 2017 także autor wykazał się talentem profetycznym.
Udało się autorowi oddać klimat bezdechu, tej przyduchy, która sprawia, że ryby duszą się w jeziorach. A uwierzcie mi w Krakowie ten klimat bezdechu coraz łatwiej jest utrzymać… Niestety w książce im dalej w Kazimierz tym robi się dziwniej, ale nie w dobrym kierunku. Surrealizm i groteska są szyte grubymi nićmi i szczerze mówiąc brnąłem przez książkę jak przez zamulone jezioro, ale nie byłem zadowolony z tego zabiegu literackiego.
Wcześniej napisałem, że udało się autorowi oddać klimat przyduchy, tej niemocy, niemożności i podtrzymuję swoją opinię, ale sposób oddawania klimatu wymęczył mnie jako czytelnika. Po prostu zrobiło się nudno, powtarzalnie i bez sensu. Przekombinowane to wszystko się zrobiło. I jednak rozczarowaniem okazało.
Ale „Pięknego Psa” i tak będę odwiedzał. Nieważne gdzie znów znajdzie kolejną siedzibę.