Dobry wieczór moje kochane Hucuły! Wygrał ktoś lotka? I teraz właśnie szaleje z radości, przerażenia ogromną kwotą i świadom możliwości jakie pięćdziesiąt milionów złotych otwiera przed człowiekiem? Ja idąc za owczym pędem puściłem numerki, ale nie mam dylematów na co roztrwonić miliony, znaczy się nie wygrałem nic:( Nawet marnej trójczyny… Nic to! Jak to śpiewa Kazik: „pieniądze na życie, czy życie dla pieniędzy”. Opowiem Wam dziś o książce, która została napisana w czasach, gdy Dużego Lotka nie było, ale na pewno istniały różnego rodzaju Loteryje i konkursy z fantami.
Kolejna na ślepo wybrana książka z zakurzonych półek. Wybrana szybko i w pośpiechu, bo jakoś tak czułem się nieswojo, gdy spozierały na mnie pająki uzbrojone w prymitywne łuki i strzały. (Pająki dopiero zaczynają ekspansję w dolnych poziomach Magazynu. Zostały znacznie w tyle w porównaniu z innymi mieszkańcami Magazynu, ale nadrabiają ostro i coś czuję, że będzie się działo).
Nawet się ucieszyłem z wyboru, bo przecież Hucuły to modny ostatnio temat. Powrót do korzeni, odgrzebywanie dawno zapomnianych ludów, ich zwyczajów i historii. W dziewiętnastym wieku tradycje Hucułów opisywał niezmordowany Oskar Kolberg, który zwiedził dawną Rzeczpospolitą wzdłuż i wszerz. Pod koniec wieku dziewiętnastego zaczęła się również słynna młodopolska „chłopomania”. Odkrywanie przez inteligencję, literatów, malarzy, rzeźbiarzy, muzyków ludowej kultury i tradycji. „Powieści huculskie” to dwa opowiadania, które autor publikował już wcześniej, ale ze względu na ich popularność zostały one wreszcie wydane w jednym zbiorze. Pierwsza opowieść nosi tytuł „U stóp Czarnohory”. To historia miłosna huculskiej dziewczyny do jurnego chłopaka, niestety dziewczyna została wydana za mąż za starszego gazdę i chcąc być posłuszna woli rodziców odrzuca Semena. Ten nie daje za wygraną, i do niej zachodzi pod nieobecność starego. Idylla nie trwa długo, bo stary nie jest w ciemię bity i nakrywa oboje we własnej chacie. Dochodzi do szamotaniny. Młody jak to młody podczas walki zabija dziadygę. Finał historii nie jest pozytywny ani radosny: młody ginie w odmętach górskiego potoku, a dziewczyna traci rozum i spada ze skał. Ogólnie ckliwy romans, którego oprawą są piękne góry oraz gwara i trochę zwyczajów huculskich. W tym opowiadaniu zwróciłem uwagę na zapewnienia autora, że opisy gór i terenów, na których toczy się akcja autor zna z autopsji, gdyż wielokrotnie wędrował opisanymi szlakami. Oto przykład:
A tutaj dam jeszcze drugi przykład:
„Hodyna” to rodzaj górskiej nawałnicy.
Druga opowieść to zgadnijcie co?! Również ckliwy romans!! Z huculskimi chatynkami, zabobonami, wiedźmą oraz opryszkami. W skrócie chodzi o to, że we siole jest rodzinka, która dziś zostałaby określona mianem lekko patologicznej. Matka to zielarka, ojciec chodzi kraść, córka jeszcze dziewica, a synek lubi wsuwać świeżo zebrane ptaszki, lekko osmalone nad ogniem (sic!). Córeczka dziewka ładna i niewinna, na wsi się nie udziela i raczej o życiu poza chatą nie ma pojęcia zielonego. Matka nagadała jej, że ludzie źli są i tylko czyhają, aby zrobić jej krzywdę. Młodość jednak swoje prawa zna i dziewczyna zaczyna spotykać się z największym we siole przystojniachą, któren nie dość, że przystojniacha to jeszcze dziany jest niemiłosiernie (rodziciele mają owiec, bydła, i nawet kawałek lasu!). Niestety rodzicielom nie podoba się, że Maksym chce się ożenić z dziewką od zielarki. Do tego dochodzi jeszcze zazdrosny kumpel ojca dziewczyny, któremu dziewczynę obiecywano wcześniej. Chłopak robi co może, w końcu Maksyma zabierają do woja. A w tamtym okresie wojsko, to nie był wiosenny spacerek. Maksym nie wytrzymuje we wojsku i ucieka. Będąc dezerterem ucieka na Węgry. Po kilkunastu latach poniewierki wraca jednak do sioła, a tam mu rodzice pomarli, a dziewczyna… Powiem, krótko, że historia dla odmiany kończy się happy endem.
Cóż mogę powiedzieć o „Powieściach huculskich”? Czytało się je ciekawie. I choć były to romanse raczej niewysokich lotów, to widać było, że autor naprawdę poznał Hucułów i wśród nich przebywał. Najciekawszą rzeczą w „Powieściach…” była huculska gwara całkiem dobrze oddana (przynajmniej tak mi się wydaje) przez autora.
P. S. Z ostatniej chwili: Dwie osoby trafiły szóstkę!
P. S. 2 Kurczę będę jutro musiał odłożyć książkę na półkę. A co jeśli pająki będą miały już broń palną?
Agnes
charliethelibrarian
J.
charliethelibrarian
J.