Philip K. Dick "Trzy stygmaty..."
Philip K. Dick „Trzy stygmaty…”

Greetings Ziemianie! Dziś nie będzie klasyki dziewiętnastowiecznej tylko coś znacznie bliższego naszym czasom, choć również zaliczane do klasyki, ale gatunku science – fiction! „Trzy stygmaty…” to według najzagorzalszych fanów  s-f absolutne must known! Wpadła mi w łapki zupełnie przez przypadek i mając świadomość, że kiedyś w zamierzchłych czasach już ją przeczytałem, postanowiłem rozwiać mgłę wspomnień i lekturę sobie odświeżyć. Philip K. Dick to Guru dla wielu miłośników s-f. Jego książki i opowiadania zdobyły wiele nagród, stały się ikonami oraz podwalinami literatury science – fiction. Choć jego dzieła mogą i są uznawane za typowe dla gatunku, nie znajdziemy tutaj zbyt wiele tak zwanej hard s-f. Dick skupia się bardziej na surrealistycznym ukazaniu rzeczywistości, którą ciężko jednoznacznie sklasyfikować i określić.

W „Trzech stygmatach…” widzimy Ziemię na początku dwudziestego pierwszego wieku. Ziemię, która przechodzi gwałtowne zmiany klimatyczne, jest na niej gorąco jak w piekle. Człowiek, który wyjdzie w południe na ulicę, usmaży się bardzo szybko. Na Antarktydzie bogacze spędzają czas w kurortach, a ONZ zasiedla Marsa, Wenus i księżyce różnych planet kolonistami, którzy nie pragną podbijania kosmosu. Poznajemy jednego z bohaterów książki, w momencie, gdy budzi się na kacu obok niezłej dupy. To Barney Mayerson, który jest jasnowidzem w wielkiej korporacji. Swoje zdolności wykorzystuje do przewidywania, czy dany produkt stanie się modny w następnym sezonie. Barney powoli i systematycznie piął się po szczeblach kariery. Poświęcił wszystko – łącznie ze swoim małżeństwem. Nic więc dziwnego, że gdy dostał powołanie do bycia kolonistą, kombinuje jak się tutaj z tego wywinąć. Jego szef Leo Bulero, to typ, który handluje nielegalnym narkotykiem, rozprowadzanym wśród kolonistów. Narkotyk nazywany Can-D sprawia, że koloniści odrywają się od ponurej i beznadziejnej rzeczywistości swoich baraków i wracają na Ziemię. Niezbędnym czynnikiem wywołującym wizję powrotu na Ziemię, są miniaturowe zestawy dla lalki zwanej Perky Pat, które produkowane są wyłącznie przez firmę Leo Bulera. Leo trzyma więc w garści wszystkie kolonie i kosi ogromną kasę zarówno ze sprzedaży zestawów, jak i z handlu narkotykiem. Sielankę przerywa wiadomość o powrocie z układu Proximy sławnego przedsiębiorcy, Palmera Eldritcha. Palmer wprowadza na rynek nowy narkotyk, który uzyskał od mieszkańców Proximy. Jest on dużym zagrożeniem dla produktu Leo. Po pierwsze ONZ uznaje jego legalność, po drugie „wizje” są znacznie lepsze. Rozpoczyna się pojedynek i wyścig z czasem.

Tyle można powiedzieć o warstwie fabularnej książki. Reszta to niepokojące i ponure opisy wizji i halucynacji, jakich doznają bohaterowie książki po zażyciu obydwóch rodzajów narkotyków. Nic nie jest do końca pewne, a rzeczywistość zmienia swe kształty, szybciej niż Jan Maria Rokita partie polityczne. Palmer Eldritch okazuje się być czymś więcej niż przedsiębiorcą, Barney przeżywa pokutę za popełnione grzechy, a Leo, który jest ulepszonym człowiekiem w wyniku przyśpieszonej ewolucji widzi w sobie zbawcę ludzkości. Dzieje się dużo i szybko, nic nie jest pewne. Nie wiemy czy bohaterzy naprawdę przenoszą się do innych światów, czy mogą podróżować w czasie i przestrzeni,  nie wiemy kiedy mamy do czynienia z opisem narkotycznej wizji, a kiedy z „rzeczywistością”. Autor nie daje nam tego komfortu cały czas zasiewając w nas ziarno wątpliwości.

Mroczna i ponura jest to historia. Pesymizm bije z każdej stronicy, a wizja przyszłości również nie jest zbyt kolorowa. W opowieści Dicka nie znajdziemy żadnego solidnego punktu oparcia, a zakończenie zamiast uspokoić zwiększa uczucie swędzenia z tyłu głowy, świadczące o niepokoju zasianym przez autora. Dick jest pisarzem, który stale podważa istnienie realnego świata. W „Trzech stygmatach…” nie wiadomo, w której warstwie „rzeczywistości” akurat znajdują się bohaterowie, a wraz z nimi czytelnik. Poza tym, pod koniec mamy dużo metafizycznego gadania, o naturze rzeczywistości.

Lektura godna polecenia, ale jeśli ktoś nie spotkał się wcześniej z prozą Dicka, może być ciężko.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.