Spotkała mię tragedyja niemała jakaś złodziejska ręka sięgnęła po mój rower! W sumie sam sobie winien jestem bo na pokuszenie go wystawiałem.
W związku z tym tragicznym dla mnie wydarzeniem, duszę mą zalała poetycka wena i oddałem się twórczości.
Na pierwszy ogień pójdzie parafraza „Inwokacji” z „Pana Tadeusza” autorstwa wiadomo kogo, a jak ktoś nie wie to nie chcę z takim osobnikiem gadać bo to wstyd.
Do roweru/rowera
Rowerze! Pojeździe mój! Ty jesteś jak zdrowie;
Ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
kto Cię stracił. Dziś zwrotność Twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Ramo święta, co kolor miałaś fioletowy!
I w kołach dwóch świeciłaś, Ty co kształt rowerowy
Cały, ochraniasz wraz z jego łańcuchem.
Jako mnie rowerzystę do zdrowia powróciłaś cudem,
Gdy od leniwej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, drętwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem na Twych kształtach rogu,
Wędrować i za zwróconą formę podziękować Bogu.
Tak nas dowieź cudem, na parkingu łono.
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną,
Do Tych łańcuchów smarowanych, do przerzutek naoliwionych
Idealnie na stalowych zębatkach rozłożonych.
Do tych śrubek malowanych chromem rozmaitem,
Poczernianych towotem, posrebrzanych niklem.
Gdzie bursztynowy odblask, szprycha jak śnieg biała,
Gdzie wysokim piskiem hamulec pała.
A wszystko przepasane farbą, linką,
Po to by sobie jeździć zieloną dolinką.
Na drugi ogień pójdzie bajeczka z morałem.
Charlie i rowerek
Był sobie raz Charlie i jego rowerek,
Żyło im się dobrze nie mieli usterek.
Charlie rowerkiem po Krakowie śmigał,
Od policyjnych mandatów cały czas się migał.
Był jednak między nimi jeden felerek,
Bo Charlie w weekendy, na rynku zostawiał rowerek.
Charlie bibliotekarz, w końcu nie idiota,
Po pijaku nie jeździł, włączał autopilota.
I stał całe weekendy rowerek samiutki
Bo Charlie szedł napić się wódki.
Charlie zostawiał rowerek, koło House of Beer,
Bo przenigdy nie napadł go tam żaden zbir!
Skończyła się jednak dobra passa Charliego
Oraz, rowerka jego fioletowego.
Połakomił się na rowerek jakiś łotr okrutny,
Charlie dostał nauczkę, gdyż był zbyt pewny i butny
Dni pochmurne nastały dla Charliego,
Bo utracił wiernego towarzysza swego.
Morał z tej bajki mamy oto taki:
Pilnuj swego roweru nawet jak jest byle jaki!
Mam jeszcze w zanadrzu kilka pomysłów na dzieła literackie – między innymi powieść egzystencjalną, heroic fantasy oraz epopeję dla cyklistów ale już nie dla żydów ani masonów. Obiecuję, że twórczość zamieszczał będę a następny rower solidnym łańcuchem przypinał.
(albo po prostu na picie będę jeździł tramwajem).
P. S. Dziękuję koleżance Natalii za recenzowanie moich wypocin.
Pingback: Ukradli mi rower… | Blog Charliego Bibliotekarza