pegazem

Moi drodzy, ci którzy czytają moją pisaninę powinni się domyślać lub wiedzieć, że mam do alkoholu stosunek dość liberalny, by nie powiedzieć wręcz, że alkohol lubię, znam, spożywam i często przez niego cierpię. Takie życie.

Mógłbym Wam też teraz zadać bardzo ważne i istotne pytanie: Czym byłaby SZtuka (przez duże ESZ) i sztuka (przez małe esz), gdyby nie alkohol? Ileż dzieł spłodziliby trzeźwi malarze, muzycy, pisarze? Odpowiedź moja brzmiałaby, że nie wiem. Nie mam pojęcia jak ilościowo przedstawiałby się stosunek dzieł powstałych pod wpływem natchnienia nie wspomaganego alkoholem, a ileż powstało w pijackim widzie. Jednego jestem pewien – ludzie sztuki, od zawsze byli w większości za pan brat z trunkami wysokoprocentowymi. Dzięki temu ja też czasem mogę się poczuć jak człowiek sztuki. Wóda bowiem czyni cuda (złe rzeczy też czyni – nie myślcie, że o tym nie wiem).

Po tym długim wstępie podzielę się z Wami artykułem (satyrycznym) z „Przekroju” sprzed lat bardzo wielu, o tym jak wygląda stan łódzkiej sztuki w roku 1947.

Ćwiartki LiterackieA obok tego obrazka był następujący tekst:

tekst_literatura

Transkrypcja:

„Symbolizujący porywy twórcze koń Pegaz pojony był podobno winem. Stąd zapewne wszystkie muzy nie lubią wody. Wina są u nas rzadkością i w naszej rzeczywistości duch twórczy unosić się musi nad wodami, a pegaz jest skutkiem tego pod gazem.

W słynnym literackim klubie Pickwika w Łodzi widnieją piękne ścienne malowidła z sentencjami w duchu Dickensowskim. Slogan jednego brzmi: „Nic tak nie wysubtelnia intelektu, jak dobrze zastawiony stół”. Toteż stoły klubu literatów uginają się co wieczór od butelek. W ten sposób słynne za króla Stasia czwartki literackie, zamieniły się w ćwiartki literackie.

Typ artysty malarza moczymordy zanika. Dochodzi jut do tego, że „powstaje nieraz konieczność, namawiania ich do picia. W kronikach policyjnych miasta Łodzi malarze znajdują się na końcu ogonka hierarchji pijackiej. Nawet za buchalterami. Dla podtrzymania zanikającej tradycji, dobrze myślący mistrze pędzla w trosce o przyszłość sztuki, zakładają towarzystwa Zachęty. Nasz rysunek przedstawia moment zachęcania opornego. Delikwent stara się wykręcić od wódki, motywując tym, te nie pije z trzech powodów: 1. w ogóle nie piję, 2. doktór mi zabronił, 3. już wypiłem.”

film

plastyka

muzyka

Transkrypcja:

„Grana od pewnego czasu w Teatrze Kameralnym w Łodzi amerykańska sztuka „Szklana menażeria” cieszy się zasłużonym powodzeniem. Jeszcze większym powodzeniem cieszy się wszędzie szklana menażeria gatunkowych wódek, w produkcji których kraj nasz wiedzie prym. Jest to powodem zazdrości ludów zamieszkujących obie półkule świata.

Tak zwana dziesiąta muza jest u nas w powijakach. Owoce jej produkcji są zakazane. Pociągające gwiazdy filmu są też rzadkością. Chyba że pociągają koniak.

Muzyka do „słuchu” czy „pod nogę” jest stale tematem dyskusji pocztowej skrzynki radiowej. Faktem niezbitym jest, że koncerty zapchane są drzemiącymi snobami, a na estradzie jest czasem więcej grających, niż słuchających na sali. Nccne natomiast lokale, jak to się mówi „tętnią szaleńczym rytmem porywających jazzów”. Częstowanie orkiestry przez podochoconych entuzjastów swinga wódą weszko w zwyczaj i w tradycję. W ten sposób kolo 3 w nocy, orkiestra rżnięta, staje się urżnięta. W połączeniu ze strąbioną publicznością, stanowi to świetnie sharmonizowaną całość.”

teatrTakie to życie artystów łódzkich. Ciężki, powojenny los. Oczywiście autor nie szczędził złośliwości pod adresem spożywających trunki. Pewnie sam spożywał, a wierszówkę trzeba było machnąć.

Znalezione jak zwykle w Małopolskiej Bibliotece Cyfrowej.

Przekrój nr 105, 13/19 kwietnia 1947

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.