Bo o zdrowie trzeba dbać :)

Wróciłem. Moi drodzy wróciłem. Nie było mnie w Krakowie przez ponad trzy tygodnie, ale wróciłem. Wróciłem do tego miasta smogu, betonu i pretensji do wielkomiejskości i aspiracji do bycia czymś więcej niż stolicą regionu. Jeśli wyczuwacie w moich słowach pisanych ironię i sarkazm to trafnie ją wyczuwacie. Ale nie będzie dzisiaj o Krakowie. I na pewno nie w tym wpisie, który jest li tylko wpisem powrotnym, wpisem w którym zapowiem Wam moc atrakcji, która czeka na Was w tym miesiącu. Aha i dzisiejsze ilustracje do wpisu są podyktowane moim dziwnym poczuciem humoru. 

Wyrzucacie?

Lista atrakcji będzie się rozrastać w miarę jak Charliemu będzie przybywać chęci i ochoty na dalsze pisanie (z tą chęcią i ochotą jest jak z bibliotekarską pensją niby jest, niby można za nią żyć, ale znika szybciej niż flaszka na dwóch).

Przechodzimy do listy atrakcji. Na pierwszej pozycji będzie moja bardzo skrótowa relacja  z World Library and Information Congress czyli sztandarowej imprezy organizowanej przez IFLA (rozwinięcie akronimu: International Federation of Library Associations and Institutions – czyli takie stowarzyszenie stowarzyszeń bibliotekarskich). Nie będę się teraz rozpisywał, ale mogę Wam powiedzieć, że z relacji mojej dowiecie się jak jeździć na rowerze po Ugandzie, dlaczego czytanie pod wodą jest spoko i co ma polska wódka do rozwoju czytelnictwa w Luksemburgu :D Dodam, że Kongres odbył się we Wrocławiu w dniach 19 – 25 sierpnia i to był przepiękny tydzień.

Co ja zrobiłem? Nic, moid drodzy nic.

Drugą atrakcją będzie moja krótka relacja z urlopu, który spędziłem pod żaglami na Adriatyku. W Etiopii zostałem bibliotekarzem – elektrykiem, a teraz na urlopie zostałem bibliotekarzem – żeglarzem. Z tej atrakcji dowiecie się dlaczego arbuzy są niezbędne na jachcie, ile zarabiają chorwaccy bibliotekarze i jak smakuje cała ośmiornica.

Trzecią atrakcją będzie, albo będą… TRADYCYJNE WPISY o KSIĄŻKACH! Postanowiłem nadrobić i ogarnąć moje czytelnicze przygody. I będzie tego więcej, więcej i częściej (się zastanawiam ile razy już tak napisałem i ile razy Wam to obiecywałem – jestem niczym rasowy polityk – obiecuję, obiecuję i tak nic tego nie ma).

Dobra, dość kajania. Zabieram się do pisania. Bądźcie CZUJNI!

Comments (7)

  1. Odpowiedz

    Chyba nie najlepiej to o mnie świadczy, skoro nawet nie zauważyłam, że Cię nie było ;). Nie ma jak mieć czas raz na dwa miechy, żeby poodwiedzać fajne blogi. Niemniej, witaj z powrotem i czekam na wszystko, co obiecujesz, hehe. Na przykład w tym wpisie obiecałeś: „z relacji mojej dowiecie się jak jeździć na rowerze po Ugandzie, dlaczego czytanie pod wodą jest spoko i co ma polska wódka do rozwoju czytelnictwa w Luksemburgu :D ” Jakoś przeczytałam tę relację i nie widzę tej wody i wódki ;).

    • Odpowiedz

      Och, sam zapomniałem co pisałem. :) Ale wyjaśnię w komentarzu:

      W Malezji zrobili akcję czytania pod wodą (promowała czytelnictwo) podobno skutecznie i to nie tylko czytelnictwo podwodne, ale normalne też.
      A co do polskiej wódki to polecałem marki jednoznacznie kojarzące się z literaturą i historia Polski :D

  2. Pingback: Charlie w Chorwacji i Adriatyku. Część I... | Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.