No to jest news! Godzien zamieszczenia na moim blogasku:) Alkohol to zła rzecz (w nadmiernych ilościach). Przekonała się o tym niejaka obywatelka Mućka Krasula rodem z Francyji, która przedobrzyła i wypiła całe wiadro jabłkowej brandy Calvados.
Co prawda stało się to ponad osiemdziesiąt lat temu, ale notka prasowa o pijanej krowie została zdigitalizowana i szerszemu światu prezentuję ją dzisiaj:
„Kraków, 8 sierpnia. Dzienniki francuskie donoszą o niezwykłej zaiste sprawie sądowej. Bohaterką tego procesu jest krowa, która dotychczas cieszyła się jak najlepszą opinią i nie dawała sądom powodu do zajmowania się jej czworonożną osobą. Wspomniana krowa należy do pewnego wieśniaka nazwiskiem Presse, zamieszkałego w gminie Collinee w Bretanji. W pobliżu tej miejscowości właściciel dóbr Bertrand ma gorzelnię, w której produkuje słynną, wódkę Calvados. Pewnego dnia krowa zabłąkała się do gorzelni i znalazła tam wiadro pełne wódki, pozostawione bez żadnego nadzoru. Krowa, której dotychczas nikt nic posądzał o skłonność do alkoholu, okazała się amatorką znakomitej wódki i piła tak długo, dopóki właściciel gorzelni jej w term nie przeszkodził.
Wiadomo jednak, że dobra wódka dodaje odwagi, ‚więc też krowa dobrze już podchmielona nie chciała pozwolić, by ją odpędzono i rozpoczęta „ekscesy” jak opiewa protokół policji. Ryczała niezwykle przeraźliwie, stawała na tylnych nogach, rzucała się jak szalona, jednym słowem była pijaniuteńka. Kiedy wreszcie z trudem doprowadzono ją do stajni, nie chciała się uspokoić, ale urwała postronek, na którym ją uwiązano i usiłowała zgruchotać ścianę obory. Dopiero po upływie godziny zasnęła błogosławionym snem. Zarówno właściciel gorzelni, jak i posiadacz krowy alkoholiczki nie uspokoili się tak szybko, ale obaj wnieśli skargi do sadu. Bertrand żądał za swoją wódkę odszkodowania w kwocie 90 franków, a właściciel krowy twierdził, że cenne zwierzę odniosło uszkodzenia, na ciele i umyśle.
Sędzia, nie przejmując się zbytnio, potraktował tą całą sprawę wesoło. Oświadczył on, że jedyną winowajczynią jest krowa, która jednak z powodu braku odpowiedniego paragrafu nie ponosi sądowej odpowiedzialności, wobec tego obaj skarżący zostali odprawieni z niczem.”
Ach, biedna krówka. Ciekawe czy miała dużego kaca? I czy mleko z tej krówki miało jeszcze jakąś zawartość procentów w sobie? Niestety już się nie dowiem nigdy…
Aha i nie powinni oskarżać krowy o alkoholizm, to w końcu był jednorazowy wybryk…
„Ilustrowany Kuryer Codzienny” 9 sierpnia 1925. Jak zwykle znalezione dzięki MBC.
Pingback: Niedźwiedź - amator koniaku. | Blog Charliego Bibliotekarza