Po czterech tomach cyklu Chalkera potrzebowałem odpoczynku, nie tylko od science and fiction, ale także od języka angielskiego. Sięgnąłem więc po coś polskiego, swojskiego i akurat czekającego w kolejce “do przeczytania”. Trafiło na “Wojnę świrów” znanego mi duetu pisarskiego Kyrcz i Kain. Panowie piszą horrory, kryminały oraz przede wszystkim bizarro fiction. O tej gałęzi literatury zdarzało mi się wspomnieć nie raz, nie dwa na moim spłachetku internetu.

Kolejna Myszka Miki, która budzi mój niepokój… Źródło: http://weheartit.com/entry/53300274/popular_images/2013/02?tag=cartoon
Także mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. I muszę Wam powiedzieć, że odprężenie i poprawa humoru to jest to co dostałem, a wszystko w oprawie horroru i fantastyki. Absurdalna i groteskowa opowieść o osobnikach posiadających nadnaturalne zdolności i zamieszkujących Kraków, którzy zaczynają znikać w tajemniczych okolicznościach i są mordowani w dość okrutny i krwawy sposób. Tak można bardzo pokrótce scharakteryzować “Wojnę…”
W książce określanej przez autorów jako bizarro slasher trup ściele się gęsto, ale jeszcze gęściej ściele się czarny humor, cynizm, sarkazm, a przekleństwa płyną szeroką rzeką. Jest mroczno, jest brudno, jest obscenicznie i pornograficznie, a finał książki nie nastraja optymistycznie. No, ale jak ma nastrajać skoro to bizarro.
“Wojna świrów” to ciekawa mieszanka, w której nie brakuje interesujących postaci i przede wszystkim nie brakuje puszczania oka do czytelnika. Książka naładowana jest aluzjami do różnych pisarzy, twórców, dzieł z gatunku horror. Dystans do siebie pokazują również autorzy żartując z siebie nawzajem.
Groteskowa karuzela, która rozpędzona jest już od samego początku (opis przygód heteroseksualnego chłopaka, który dla “wygody”(!) postanowił zostać męską utrzymanką bogatych pedryli zapowiadał mocną jazdę), rozpędza się bardziej. A autorzy w mordowaniu bohaterów wykazują niemalże tę samą skrupulatność i zacięcie co George R. R. Martin.
Dobrze sobie czytać książkę o Krakowie, który znam i który codziennie przemierzam na rowerze. A opis bibliotekarek z jednej z filii Krowoderskiej Biblioteki Publicznej, chociaż bardzo ciekawy jest jednak absolutnie niezgodny z prawdą:) Macie tutaj ten fragment:
Za kontuarem siedziały dwie bibliotekarki, które mimo różnicy wieku wydawały się niemal jednakowe. Przygarbione, w okularach, z takimi minami, jakby musiały przez całą minioną noc brodzić w szambie.”

Chyba każdy kojarzy ducha z biblioteki z filmu „Pogromcy duchów”? Źródło: http://www.icollector.com/Library-ghost-armature-from-Ghostbusters_i8632920
Jest w książce mowa o literaturze, jej roli w życiu ludzi, jej sile oraz możliwościach. Nie brak narzekania na ciężki los pisarza w tym kraju nad Wisłą, ale narzekanie to jest podszyta zdrowom ironią i sarkazmem i o czym już wspominałem dystansem do świata. Na kartach książki znajdziemy sporo niepopularnych opinii wypowiadanych na temat naszego gatunku (homo sapiens znaczy się), a w większości są one dość prawdziwe.
Wspominałem, że “Wojna…” to książka bardzo rozrywkowa (przynajmniej dla mnie), nie jest to jednak rozrywka dla grzecznych dzieci, chociaż wątków stricte horrorowych i dużej ilości flaków nie uświadczysz, jest za to mnóstwo brzydkich słów, w bardzo ciekawych konfiguracjach i mnóstwo brzydkich czynów, od których grzeczne dzieci powinny trzymać się z daleka. Ja dzieckiem przestałem być, dlatego z czystym sumieniem (tak, z bardzo czystym) książkę sobie przeczytałem, ale jolajnie lojalnie przestrzegam, że to specyficzna proza. I zaaplikowana nieodpowiedniemu czytelnikowi może skutkować poważnymi następstwami psychicznymi.
Kazek
charliethelibrarian
Onibe
charliethelibrarian
onibe
charliethelibrarian