Kontakt z pozaziemską cywilizacją to marzenie setek milionów ludzi. Spotkanie Obcych którzy istnieją i żyją w tym samym kosmosie co my mogłoby odmienić ludzkość (Czy naprawdę? Czy ludzkość może zostać odmieniona?). Świadomość, że nie jesteśmy sami w tym smutnym jak pizda Wszechświecie może przystopowałaby nasze małe planetarne wojenki i pozwoliła na spojrzenie na nas samych z szerszej perspektywy.
O kontakcie z obcą cywilizacją napisano i nakręcono setki książek i filmów. Spojrzenie twórców ukazywało wiele aspektów takiego kontaktu. Od pełnej akceptacji i zrozumienia, miłości i braterstwa niczym w komunie hippisowskiej po dość krwawe i brutalne spotkania, w których to ludzkość odgrywa z reguły rolę głównego dania dla smakoszy ludziny z odległych krańców galaktyki.
„Koniec akcji Arka” jest właśnie książką o kontakcie i spotkaniu obcej, a jednocześnie wywodzącej się z Ziemi kultury. Nie będę zdradzał szczegółów jeśli chodzi o fabułę. Napiszę tylko, że mamy planetę z pozoru zupełnie nie zamieszkaną, która jest badana przez ludzi. I okazuje się, że jednak nie jest taką znów opuszczoną i martwą planetą jak myśleli kosmiczni ekslporatorzy.
Książka Strugackich to bardzo klasyczne science – fiction. Ze statkami kosmicznymi napędzanymi atomem, ludźmi podbijającymi kosmos, astronautami, którzy wierzą w potęgę nauki i ludzkiej myśli. Dla nich niewyjaśnione nawet zjawiska muszą mieć jakieś logiczne uzasadnienie.
W powieści nie ma zbyt wiele akcji. Nie dzieje się dużo i szczerze mówiąc momentami książka bardzo zwalnia i staje się ciężkawa. Moją metodą na zapoznanie się z książką było podczytywanie od czasu do czasu. Gdybym miał ją przeczytać od razu to bym poległ.
Strugaccy skoncentrowali się bowiem bardziej na opisaniu wrażeń i emocji narratora w związku z wydarzeniami na planecie niż na samych wydarzeniach. Książka na pewno nie przysporzyła mi ekscytacji i wielkich emocji. Pozwoliła mi jednak zastanowić się nad ewentualnymi przeszkodami i trudnościami z jakimi spotkaliby się kosmiczni wędrowcy, gdy natkną się na obcą rasę. A samo pojęcie obcości także może mieć bardzo wiele znaczeń. Można przecież spotkać rasę tak odmiennie ukształtowaną przez ewolucję, że na jakiekolwiek porozumienie nie ma szans. Lub też nawiedzą nas istoty na tak zaawansowanym rozwoju, że zwyczajnie pomyślą sobie o nas jako o małpach bawiących się w swojej piaskownicy.
Niektórzy twórcy podchodzą do tej kwestii upraszczając owo jakże skomplikowane zagadnienie i sprowadzając je jedynie do szczegółów technicznych (obcy czym innym oddychają, inaczej wyglądają i tym podobne). Strugaccy zajęli się stroną psychologiczną oraz filozoficzną owego potencjalnego kontaktu. I chociaż w powieści wspomniano o innych rasach to jednak spotkanie na planecie, na której odbywa się akcja „Arka” jest wyjątkowe w skali całego kosmosu.
„Koniec akcji ARKA” nie jest książką dynamiczną ani szczególnie porywającą. Można powiedzieć, że może być uznana nawet za książkę nudną, ale to byłyby pochopne słowa. Nie jest na pewno książką dla każdego. I książka okazała się właśnie nie dla mnie. Nie jestem w żaden sposób zawiedziony, bo oprócz nazwiska autorów nie miałem zielonego pojęcia z czym będę miał do czynienia. Po prostu dość ciężko czytało mi się „Koniec akcji ARKA”. Nie wiem dlaczego, bo przecież lubię takie klimaty. Niestety niezbadane są wyroki czytelnicze.
Onibe
charliethelibrarian
Agnes
charliethelibrarian