Zapewne nikomu nie jest lekko w tych chwilach. Społecznej izolacji. Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku i dajecie radę, a problemy macie znikome i jesteście zdrowi. Te moje wstępy niech pozostaną świadectwem czasów zarazy. Dzisiaj o książce Zegadłowicza, którą praktycznie po „Zmorach” zacząłem czytać. Nakręcony hajpem na pisarza i jego sylwetkę.
Zacznę od tego, że ta książka została skonfiskowana przez sanacyjna cenzurę już kilka dni od premiery, że nie była wydana w Polsce do lat osiemdziesiątych, że pisarz wraz z ilustratorem wydali ją w fikcyjnym wydawnictwie, że książka od razu została nazwana pornograficzną, obsceniczną i obrazoburczą. Czy tak rzeczywiście jest?
Nie była to łatwa i lekka lektura. Trzeba było przez „Motory” przebrnąć. I pierwsza moja rzecz po skończeniu książki to ulga. Nie dlatego, że to była taka mocna, zapadająca w pamięć książka, ale dlatego, że niektóre jej fragmenty (całkiem spore) były całkowicie niestrawne.
Trochę o fabule – chory pisarz Cyprian Fałn przebywa w szpitalu. Od trzech miesięcy. Tuż przed wyjściem zaczyna rozpamiętywać swoje życie, dobre i złe uczynki. Miłości, które przeżywał, kobiety z którymi był, ludzi których poznał. Książka to retrospekcja przeplatana wydarzeniami ze szpitala. I teraz tak – tam gdzie do głosu dochodzi wyobraźnia Fałna i jego metafizyczne przemyślenia książka jest po prostu nudna, nadęta, zbyt ezoteryczna i artystyczna. Ogólnie nie do przejścia były dla mnie te fragmenty.
Ale tam gdzie Cyprian opisuje swoje życie, emocje, twórczość, kobiety. Historie związane z pierwszą wojną światową, odzyskaniem niepodległości ogólnie całą przeszłość to jest to świetna powieść obyczajowa z dobrze i ciekawie nakreślonymi realiami tamtych czasów. I jest autentyczna, wciągająca i mocna. Zwłaszcza opis procesu dojrzewania Cypriana Fałna do bycia pacyfistą, pisarzem, głosem robotników i chłopów.
Zwłaszcza ta warstwa społeczna, opisująca ponurą rzeczywistość międzywojnia, ciężki los proletariatu, wyzysk najniższych warstw społeczeństwa przez kler, fabrykantów i obszarników. Wiem, że określenia, których używam mają dość jednoznaczne konotacje, ale po prostu pasują do zagadnień poruszanych przez Zegadłowicza (zresztą wtedy taki język obowiązywał).
Nie dziwię się, że książka uznana też była za obrazoburczą – zwłaszcza w kontekście podejścia Fałna do instytucji państwa i kościoła, armii i służby wojskowej. I jak to jest z tą pornografią – Fałn miał dość bujne życie erotyczne, niestety zdradzał żonę z różnymi kobietami, każdą w danej chwili kochał (przynajmniej tak się tłumaczy). I faktycznie Zegadłowicz interesująco opisuje różne temperamenty, różne sposoby uprawiania seksu, różne charaktery i sposoby osiągania orgazmu. A wszystko to napisane w dość naturalistyczny sposób, choć czasem artyzm stylu wygrywa i opisy scen erotycznych są bardzo obrazowe i udane. Kościół i wszelkie świętoszkowate osobowości pragnęły skonfiskowania książki i do niej doprowadzili. Zbyt śmiała, okraszona ilustracjami Stefana Żechowskiego, które możecie tutaj oglądać.
Podsumowując – gdybym mógł wykroiłbym wszelkie fantazje Cypriana Fałna, jego metafizyczne wizje i zostawił tylko warstwę obyczajową dotyczącą jego przeszłości i współczesności. Ja wiem, że to zamach na dzieło autora, ale osobiście uważam, że dzięki temu „Motory” mogłyby zyskać ponowną sławę – jako pomnika międzywojennej rzeczywistości i moralności. Mogłyby stać się mocnym akcentem w historii polskiej literatury. Niestety do teraz „Motory” pozostają zapomniane. Nad czym szczerze ubolewam. Ale mimo wszystko gorąco polecam.
Piotr (zacofany.w.lekturze)
Maciej
Maciej
charliethelibrarian
Maciej
charliethelibrarian
Maciej
Piotr
charliethelibrarian
Maciek
charliethelibrarian
Maciek
charliethelibrarian