Dzień dobry! Czy wszystko u Was w porządku? Bardzo bym chciał to usłyszeć, że ogarniacie i że dajecie radę. Ja też jako tako ogarniam i jako tako daję radę. Pierwsze dni kalendarzowego lata nie rozpieszczają. [EDIT: Pisane świeżo po rozpoczęciu lata.] Miałem witać świt na kopcu Kraka, a wyszło jak zwykle czyli smacznie spałem, gdy Kupała obejmował władzę na świecie.
Dzisiaj będzie o kapitalnej książce, którą przeczytałem daaawno temu, a książka wygląda zbyt skromnie jak na treści, które zawiera. Czy słyszeliście kiedyś o takiej zasadzie, jak właśnie tytułowa „zasada Petera”? Jeśli tak to macie większą świadomość tego jak świat funkcjonuje. Jeśli nie to pozwólcie, że Wam ją przytoczę:
W hierarchii każdy pracownik stara się wznieść na swój poziom niekompetencji.
I cała książka kręci się wokół właśnie tego zagadnienia. Hierarchia rządzi naszymi życiami. Owszem szefowie firm są niezależni, ale nawet wtedy spotykają na swej drodze urzędników, polityków, innych prezesów. Peter analizuje całą niemalże naszą zachodnią cywilizację skupiając się oczywiście na najbardziej charakterystycznych przykładach niekompetencji.
Książka skrzy się ironią, błyszczy humorem i czyta się ją naprawdę świetnie. Idealna lektura dla każdego kto pracuje, pracował bądź będzie pracował w firmie, instytucji publicznej, armii, handlu. Pozwala zrozumieć pewne stałe mechanizmy, które rządzą właśnie tego typu organizmami społecznymi. I Peter nie pozostawia złudzeń – każdy ma swój poziom niekompetencji. Więc jeśli jesteście ambitni, przecie do przodu, aktywnie udzielacie się w swoich miejscach pracy, to bądźcie pewni, że za jakiś czas przestaniecie ogarniać.
Książka została wydana po raz pierwszy w 1969 roku. Minęło więc pięćdziesiąt lat, a obserwacje, wnioski i rady Petera wcale nie uległy przedawnieniu. Trzeba do nich po prostu zastosować pewne modyfikacje, ale jeśli pracujecie w jakimkolwiek zhierarchizowanym miejscu to przeczytajcie tę książkę. Spadną Wam łuski z oczu, a i Wy być może zyskacie trochę dystansu do tego co robicie i przestaniecie się zżymać na niekompetencję Waszych szefów i przełożonych.
No chyba, że sami już dawno osiągnęliście swój poziom niekompetencji, w takim przypadku powinniście zacząć z uśmiechem i pogodą ducha patrzeć w przyszłość. Wszak nic gorszego Was już nie spotka. Książkę polecam i uważam, że powinno się ukazać wznowienie.
DobraFanfikcja
charliethelibrarian
Pingback: Scott Adams „Zasada Dilberta” – Blog Charliego Bibliotekarza