Dziń dybry! Jak mawiał mój ulubiony policmajster (a żeby być dokładnym to żandarm) z pewnego serialu komediowego. Dzisiaj króciutki dramat w dwóch aktach, który światło dzienne ujrzał w tygodniku „Przekrój” sześćdziesiąt osiem lat temu! I urzekł mnie od razu. Zupełnie nie wiem dlaczego? Czyżby chodziło o rozpustne życie, o bimber? Może też Was urzecze i ucieszy.
Gałczyńskiego przedstawiać Wam chyba nie muszę, tak samo jak jego teatrzyku. „Złoty zegarek” ukazał się w Przekroju nr 67, 21 lipca 1946 roku
Złoty zegarek
Konstanty Ildefons Gałczyński
Teatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić tragedię w dwóch aktach pt.
„Złoty zegarek”
Występują:
Ojciec i Syn
Akt I
Ojciec:
Synu mój, jesteś dzisiaj pełnoletni. Dla uczczenia tej iroczystej chwili ofiarowuję ci ten złoty zegarek marki WalParajzo”.
Syn:
Dziękuję ci, dobry ojcze. (płacze ze wzruszenia)
Ojciec:
Pamiętaj jednak, żebyś tego zegarka nie przepił.
Syn:
Przepił.
Ojciec:
Nie zastawił w lombardzie.
Syn:
Bardzie.
Ojciec:
I nie podarował kobiecie specyficznych obyczajów.
Syn:
Czajów.
Ojciec:
Jeżeli natomiast którąś z tych rzeczy uczynisz, przeklnę cię i przekleństwo moje ścigać cię będzie do końca dni twoich. Kropka. Przysięgnij.
Syn:
Przysięgam.
Ojciec:
Umieram szczęśliwy. (umiera)
Akt II
Syn:
(spoglądając na zegarek) Północ. Ciężkie jest życie sieroty ze złotym zegarkiem! Pokusy czyhają na nią zewsząd. Lombard już jest, niestety, zamknięty. Cóż mi zostaje? Jedynie pijaństwo, ewentualnie rozpusta.
Mary Lu! Mary Lu!
Popatrz tam! Popatrz tu!
Twoje oczy jak ultramaryna… (nadużywa alkoholu i prowadzi życie rozwiązłe)
Duch Ojca:
(wynurza się z zaświatów) Synu!
Syn:
Ach!
Duch Ojca:
Nie lękaj się, synu. Przekląć cię, niestety, nie mogę gdyż sam jestem w piekle. Przed chwilą udowodniono mi, że ten zegarek zwędziłem kobiecie specyficznych obyczajów pod destrukcyjnym wpływem bimbru.
K U R T Y N A
Konstanty Ildefons Gałczyński
1946
Agnes